Rozdział 7

13 2 30
                                    

- Co założyć? Tą krótką bluzkę i spódniczkę skórzaną czy tą sukienkę obcisłą na ramiączkach? – przyszła do salonu rozpromieniowana Alice. To właśnie dziś jest ten dzień. Dzień wyścigu. Myślę że może być to najważniejszy dzień od początku śledztwa, bo jeśli wszystko pójdzie gładko to być może znajdziemy coś, co pomoże nam w śledztwie. Tydzień temu po wygłupach moich i Alice na rurze jeszcze rozmawiałyśmy z dziewczynami z klubu. Były już dość ambitnie podchmielone więc opowiadały dosłownie wszystko co im przyszło na myśl. Z ich opowieści wywnioskowałam że na tych wyścigach dzieją się różne rzeczy, podobno przychodzi na nie bardzo dużo osób i podobno trwają tyle dopóki ludzie sami się nie rozejdą. Zdziwiłam się na ostatnią wiadomość, bo przeważnie policja szybko pojawia się na takich nielegalnych wyścigach. Ale dlaczego nie u nich? Odpowiedź jest prosta. Ktoś z ludzi organizujących te wyścigi musi mieć policję w kieszeni a co za tym idzie? A to że na takie coś może sobie pozwolić ktoś obrzydliwie bogaty, ktoś kto ma wtyki, ktoś kto nie robi legalnie interesów. I jeszcze ten mężczyzna o którym dziewczyny rozmawiały w toalecie. Nikt nie wie czym się zajmuje? Nikt nie wie jak ma na imię? Czy to nie jest podejrzane? – Halo! Długo jeszcze tak będziesz patrzeć czy w końcu doradzisz?! – Alice podniosła głos.

- Przepraszam zamyśliłam się. Załóż tą sukienkę – pokazałam palcem na sukienkę która wisiała na wieszaku trzymanym przez Alice – Wygląda świetnie.

- No w końcu! A ty co zakładasz? – Zapytała choć nawet gram ekscytacji z niej nie uleciał.

- Jakieś normalne ubranie raczej. Ja idę tam pracować, muszę mieć wygodnie ubranie – powiedziałam starając się wyjaśnić Alice dlaczego nie zamierzam się stroić, ona jednak wyglądała jakby mnie nie słuchała. Odwiesiła nagle swoje ubrania na krzesło i mocno chwyciła mnie za rękę.

- Co robisz?!- krzyknęłam zdezorientowana.

- Jak to co?! Idziemy cię ratować z obsesji na punkcie dresów! – krzyknęła kierując nas do mojej sypialni nawet nie odwracając się do mnie – Zrobimy cię na bóstwo! Już moja w tym głowa! – to były jej ostatnie słowa ... Potem już były tylko czyny. Posadziła mnie dosadnie na pikowanym krześle w mojej sypialni i nim się obejrzałam moje ubrania już latały dosłownie w powietrzu – To nie, to nie, to też nie...- Alice mamrotała pod nosem dalej kopiąc w szafie jakby szukała jakiegoś skarbu i nagle głośno nabrała powietrza wyciągając coś z szafy. Przeraziłam się nie wiedząc co jej się stało, ale kiedy powiedziała – Ta! – no właśnie. Raczej wykrzyknęła już wiedziałam że znalazła to czego tak zawzięcie szukała.

- Chyba żartujesz! – parsknęłam prawie się opluwając kiedy w końcu zobaczyłam co wyciągnęła z szafy. Ona wydawała się być jednak zupełnie poważna – mam założyć czerwoną sukienkę na śledztwo?!- Ona nie odpowiedziała tylko dalej zawzięcie stała z tą sukienką przy szafie - Kiedy ją ostatni raz miałam na sobie to sięgała mi do połowy ud. A może nawet nie? Nawet nie pamiętam. W każdym razie wtedy na pewno byłam chudsza, bo teraz nabrałam trochę ciałka zajadając stres związany z pracą – starałam się przemówić jej do rozumu.

- Nabrałaś ciałka? Przypomnij mi żebym następnym razem ci lustro przywiozła. Daleko do szkieletu ci nie brakuje. Łap! – powiedziała rzucając sukienką we mnie.

- Mam wyglądać jak prostytutka? – zapytałam jej z wyrzutem kiedy wyciągnęła mi moje czarne szpilki i czarne rajstopy w siatkę.

- Dobra może rajstopy to przesada, ale szpilki nie – pomachała mi szpilkami przed nosem. Wiedziałam że z garderobą mogę w pełni zdać się na Alice, bo miała bardzo dobry gust. Tylko nie byłam pewna czy na pewno powinnam była zakładać sukienkę a nie np. spodnie. A co jeśli będę musiała kogoś złapać? POLICJANTKA W SZPILKACH I SUKIENCE SIĘGAJĄCEJ LEDWIE ZA DUPĘ ARESZTUJE GANGSTERA ... Już widziałam te nagłówki w gazetach. Jednak znalazłam w sobie chęć chociażby przymierzenia tej sukienki. Okazało się że Alice jak zwykle miała rację i wyglądałam obłędnie ale nie wiem na ile przyzwoicie. Z drugiej strony to luźny wyścig a nie rozmowa o pracę. Przystałam na propozycję mojej garderobiany i przeszłyśmy do makijażu który zrobiłam nam ja i już w niecałe dwie godziny byłyśmy pomalowane, wypachnione, uczesane i gotowe do wyjścia. W najgorszym wypadku Pedro będzie łapał przestępców. Trudno. Skoro już są mężczyźni na tym świecie to niech chociaż będą przydatni – czekając na Pedro układałam sobie plan obrony w głowie na wszelki wypadek gdyby szpilki stały się jakąś przeszkodą w akcji. Z Pedro ustaliliśmy, że pójdziemy w tajemnicy na te wyścigi i nie powiemy ludziom z policji nic na ten temat. Oboje uznaliśmy, że gdyby policja się tam zjawiła mogłaby pokrzyżować nasze plany a zależało nam przede wszystkim na czasie. Potrzebowaliśmy dużo czasu żeby móc się wszystkim i wszystkiemu przyjrzeć. I w końcu zjawił się on. Czarne spodnie, czarna koszula, poważna mina i te okulary przeciwsłoneczne na nosie mimo że jest ciemno. Cicho zabrzęczały kajdanki, które przed chwilą wyjęłam z mojej malutkiej torebki.

DecisionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz