- Posłuchaj mnie, jeśli będziesz ze mną współpracował to postaram się o skrócenie wyroku dla ciebie- powiedziałam mając nadzieję że coś to zdziała chociaż wiem że tacy jak on nie wierzą w takie sztuczki.
- To TY mnie posłuchaj złotko. Oboje wiemy że to niemożliwe, przynajmniej nie w twoim wykonaniu – uśmiechnął się złośliwie.
- Co masz na myśli? – zapytałam, na co on zaczął żuć bezczelnie gumę wyprowadzając mnie przy tym lekko z równowagi – skąd masz tą gumę?
- Od ziomka z celi obok – wytatuowany mężczyzna ubrany w pomarańczowy kombinezon widocznie pokazywał, że ma dosłownie gdzieś rozmowę ze mną. Bujał się na krześle, rozglądał się po pomieszczeniu i od czasu do czasu bawił się kajdankami na swoich rękach. Momentami czułam się jak pani psycholog na rozmowie z Jokerem w więzieniu. Ja, grzeczna, poukładana kobieta natomiast on nieobliczalny mający nierówno pod sufitem. Czułam się dosłownie jak w filmie.
- Kim ten człowiek ze zdjęcia jest dla ciebie, że nie chcesz go wsypać? – zapytałam tracąc lekko cierpliwość, gdyż od jakiś 30 minut próbuję ustalić kto jest z nim na zdjęciu, jednak on robi wszystko żeby mi to utrudnić.
- Nikim. Naprawdę tracisz kotku czas rozmawiając ze mną. Nic ci nie powiem – po Sali przesłuchań rozniósł się brzęk kajdanek kiedy Artur położył dłonie na stoliku nachylając się przy tym delikatnie do przodu. Jego ciemne oczy pociemniały a tatuaże na szyi i twarzy wydawały się jeszcze bardziej wyraziste. Mimo że stało dwóch uzbrojonych policjantów gotowych wkroczyć do akcji gdyby mi zagrażało niebezpieczeństwo i tak czułam się zestresowana rozmawiając z tym mężczyzną – Nawet jeśli bym ci cokolwiek pisnął to i ja dostanę kulkę w łeb i ty. Poza tym w pomarańczy też mi jest do twarzy – powiedział to w taki sposób jakby był zadowolony ze swojego położenia w sytuacji.
-Ty myślisz że gdyby on tutaj był - pokazałam palcem na rozmazanego, odwróconego tyłem mężczyznę na zdjęciu - na twoim miejscu, to że nie wsypałby cię? Myślisz że też by nabrał wody w gębę jak ty? -zrobiłam chwilę przerwy, rozmówca uważnie mi się przyglądał więc postanowiłam kontynuować - Zaskoczę cię. Teraz jest etap wstępny. Komunikacja, negocjacje. Właśnie w tej fazie takie ważniaki jak ty siedzicie cicho. Jednak ten etap nie trwa długo, bo potem nadchodzi etap tortur i wtedy jak gołąbki gruchacie wszystko co wam ślinka na język przyniesie - powiedziałam z lekką irytacją w głosie. Naprawdę już ten człowiek wyprowadzał mnie z równowagi.
- Szczerze? Mój język potrafi robić lepsze i przyjemniejsze rzeczy niż gruchanie tego co mi ślinka na język przyniesie - powiedział wbijając intensywny wzrok we mnie. Boże co on mówi? On naprawdę jest niezrównoważony i do tego zboczony. Czy on na pewno miał coś zboczonego na myśli? Moje rozmyślanie przerwało otworzenie drzwi.- Znaleziono kolejne zwłoki – powiedział Pedro wchodząc do pomieszczenia.
- Jedźmy tam – rzuciłam nawet nie zastanawiając się. W zasadzie ta rozmowa i tak do niczego nie prowadziła – a ty – zwróciłam się do Artura – możesz siedzieć cicho a ja i tak was wszystkich dorwę. Nie wiesz do czego jestem zdolna a ty właśnie straciłeś szansę na cokolwiek z twoim wyrokiem. I jeszcze jedno, twoje zboczone teksty nie robią na mnie żadnego wrażenia.
- Taka piękna, niebezpieczna i do tego jaka inteligentna – powiedział jakby udawał że się nad czymś zastanawia albo raczej marzy o czymś – lubię takie kobiety.
- Wsadźcie go do izolatki, może tam odzyska rozum – rozkazałam mężczyznom.
- Nie zapomnij mnie tam odwiedzić kotku. Udowodnię ci że mój język naprawdę potrafi działać cuda – powiedział oblizując wargi. Nie skomentowałam tego lecz kątem oka doprowadziłam Artura aż do zakrętu na korytarzu. Jego bezczelność nie zna granic, ale trzeba przyznać że pasuje do niego. Myślę że pod skorupą drania kryje się tam prawdziwy człowiek z prawdziwymi uczuciami. Może przybierając maskę łatwiej mu żyć na tym świecie.
CZYTASZ
Decision
ActionPrzedsmak powieści.... „ - Gdzie to wsparcie? - szepnęłam na co on zerknął na zegarek i pokazał że lada chwila powinni być, ale tego też nie możemy być pewni. Jedno jest pewne jest nas ośmiu a ich piętnastu. Mój mózg pracował dosłownie na najwyższy...