- Nie teraz! - powiedziałem uniesionym głosem gdy rozległo się pukanie do drzwi. Byłem w trakcie rozmowy przez telefon w której jednak przeszkodziły mi drzwi otwierające się bez pozwolenia - Powiedziałem że nie teraz! Rozmawiam! Czy nie wyraziłem się jasno?!
- To pilne - powiedział Victor. Wyglądał na nieco wystraszonego co było do niego niepodobne dlatego postanowiłem zakończyć rozmowę przez telefon i go wysłuchać.
-Dobrze. Ciekaw jestem co mogło wystraszyć tak nieustraszonego człowieka - zaśmiałem się nalewając sobie bursztynowego napoju do szklanki - no słucham Victor. Co jest tak pilne że nie może zaczekać - zacząłem się denerwować kiedy Victor stał nieruchomo jak mumia i nie odzywał się po tym jak przeszkodził mi w ważnej rozmowie.
- Twój brat....nie żyje – czułem jak te słowa przechodzą przeze mnie niczym tysiące ostrych ostrzy, jednak nie dałem tego po sobie poznać i zachowałem obojętną twarz.
- To nie możliwe Victor. Mój brat z ludźmi pojechał odebrać szmal od ludzi Constantino za ostatni towar. Byli umówieni w tym samym lesie co zawsze żeby nie było świadków – powiedziałem wszystko co wiedziałem od mojego brata.
- Doszło do strzelaniny w lesie – kontynuował Victor.
- Jakiej kurwa strzelaniny?! – poderwałem się z fotela który omal nie wywrócił się. Do pokoju wszedł Dario – Gdzie mój brat?! – wydarłem się na niego, a jego twarz pobladła.
- Jego ciało ma policja – powiedział ledwo słyszalnym głosem.
- Co się tam wydarzyło?! – czułem że zaczynam tracić kontrolę nad swoimi nerwami.
- Pojechaliśmy odebrać pieniądze, wszystko odbywało się tak jak zawsze dopóki nie przeliczyliśmy hajsu. Było go za mało, więc zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie usłyszeliśmy, że dzwoni komuś telefon, ale to nie był żaden z naszych więc zaczęliśmy się rozglądać po lesie i wtedy nagle nadjechał bus z glinami i zaczęła się strzelanina. Twój brat chciał się dostać do samochodu po broń bo w jego zostały dwa naboje ale jakaś policjantka go zauważyła i zaczęła gonić. On odwrócił się i wymierzył w nią bronią, ale ona strzeliła pierwsza – Dario w tym momencie zrobił przerwę i wziął głęboki oddech –przykro mi.
- Co z resztą ludzi? – zapytałem.
- Nasi nie żyją. Trzech ludzi Constantino zabrali do szpitala– odpowiedział.
- Skoro mój brat i ludzie którzy pojechali z wami nie żyją to jakim cudem ty żyjesz? – zapytałem zgryźliwie.
- Kiedy skończyły mi się naboje to miałem za daleko do samochodu, więc schowałem się w dole i nakryłem się wszystkimi rzeczami jakie były dostępne np.. gałęzie, mech i tak przeczekałem aż odjadą.
- Zostawcie mnie samego – rozkazałem im i znów usadowiłem się na skórzanym czarnym fotelu. Potrzebowałem pobyć sam w ciszy. Poukładać sobie wszystko w głowie. Już ręką sięgałem po bursztynowy trunek, jednak zdążyłem się w porę opamiętać. Sięganie po alkohol było najmniej racjonalnym pomysłem w tym momencie. Spojrzałem na zdjęcie z Dubaju, które widniało na rogu mojego biurka. Byliśmy tam razem z bratem na wakacjach w zeszłym roku. Nasze identyczne uśmiechy wyrażały wtedy więcej niż tysiąc słów. Nie wyobrażałem sobie wtedy życia bez niego. Jedna jedyna osoba na której mi zależało i gotów byłbym w piekle umrzeć za nią, nie żyje. Poprawiając kołnierz mojej czarnej koszuli przybrałem na twarzy maskę pokerzysty i wyszedłem z gabinetu. Za drzwiami czekał Victor i Dario.
- Wynajmiemy rodzinę – powiedziałem i zrobiłem krótką przerwę. Kierując wzrok na obraz wiszący na ścianie napotkałem ciekawskie spojrzenia chłopaków, wiec postanowiłem kontynuować – rodzinę która odbierze ciało mojego brata.
- Dlaczego rodzinę? Nie możemy sami tego zrobić? – zapytał Dario. Nie zdziwiło mnie jego pytanie. Był naszym nowym członkiem i jeszcze wiele musiał się nauczyć. Widziałem w nim jednak potencjał na dobrego pracownika.
- Jeśli my byśmy zgłosili się po ciało moglibyśmy się narazić – wyjaśnił Victor.
- Dokładnie. Policja na pewno już wie, że kłóciliście się o pieniądze z nielegalnych interesów. Kiedy znajdzie się rodzina po ciało zaczną węszyć czy rodzina ma do czynienia z nielegalnymi interesami a nam to jest niepotrzebne – wytłumaczyłem jaśniej.
- Jak chcesz to zrobić? – zapytał Victor.
- Znajdziemy odpowiednią rodzinę której złożymy ofertę. Zaproponujemy im odpowiednią sumę. Kiedy będziemy dogadani sfałszujemy papiery– powiedziałem lekko zastanawiając się czy nic nie pominąłem w tej kwestii – Trzeba zająć się tym jak najszybciej. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem przewiozą ciało bliżej nas. Wszystko jasne?
- Tak – powiedział Victor kiedy skierowałem na niego spojrzenie. Wiedziałem że na nim można polegać dlatego nie bałem się powierzać mu trudniejszych zadań.
- Resztą zajmiemy się później – powiedziałem, po czym wyminąłem chłopaków w korytarzu i udałem się do kuchni. Musiałem stworzyć plan, strategię. Coś w czym jestem najlepszy. Osobną strategię na Constantino i osobną a zarazem szczególnie wyjątkową strategię dla naszej znakomitej pani policjant.
CZYTASZ
Decision
ActionPrzedsmak powieści.... „ - Gdzie to wsparcie? - szepnęłam na co on zerknął na zegarek i pokazał że lada chwila powinni być, ale tego też nie możemy być pewni. Jedno jest pewne jest nas ośmiu a ich piętnastu. Mój mózg pracował dosłownie na najwyższy...