2

440 9 0
                                    

To był ten dzień. Dzień w którym moje życie obraca się o 180°.  Wstałam już o 7:00 bo nie mogłam spać, ogarnęłam się i zeszłam na dół uśmiechnięta nie wiedząc dlaczego bo przecież wszystko muszę zaczynać od początku. W salonie zastałam moich rodziców którzy powiedzieli mi abym poszła już do auta. Po około 30 minutach odjechaliśmy. O 17:30 byliśmy już na miejscu wzięłam swoje rzeczy i weszłam do domu, był piękny. Przestronne, białe pomieszcze były idealne, ogromna kanapa i gigantyczny telewizor ozdabiały salon, a mój pokój był po prostu jak ze snów.
Zaczęłam się rozpakowywać i w walizce zostały tylko moje korki, koszulka i piłka do gry. Stwierdziłam że zadzwonię do mojego brata żeby przyjechał i  poszedł ze mną na boisko bo zawsze w sytuacjach stresowych  tylko k tym myślałam. Jak powiedziałam tak też zrobiłam, mój brat powiedział że za 30 minut będzie. Ubrałam się w strój i powiedziałam rodzicom że wychodzę ale, że jako wychowywałam siew Madrycie miałam koszulkę tylko jednego klubu jakim jest Real Madryt. Pomyślałam, że przecież o 20:00 (bo właśnie taka była już godzina) nikogo na boisku nie będzie. No i miałam rację, na boisku nikogo nie było ale już za 20 minut pojawiło się 3, jak na moje oko, piłkarzy. Podeszli do mnie gdy akurat byłam sama bo chwilę wcześniej mój brat poszedł do auta zaparkowanego na parkingu 500 metrów od boiska. Miałam słuchawki więc ich nie słyszałam ani nie widziałam do momentu aż któryś z nich nie podał mi mojej piłki która uciekła mi spod nogi. Odwróciłam się i zobaczyłam 3 chłopaków którzy stoją i wgapiają się we mnie ze zdziwieniem, więc postanowiłam się odezwać:
-szukacie kogoś albo czegoś?
-niee, przyszliśmy bo gwiazdeczka właśnie kogoś olśniła- odpowiedział wyskoki brunet w koszulce FC Barcelony (z reszta tak jak pozostali)
- o czym wy mówicie?-spytałam
-o tobie- odpowiedział drugi chłopak
-nie rozumiem o co wam chodzi- odparłam że zdziwieniem
-nie boisz się być tutaj sama jeszcze na dodatek w tej koszulce? nie zauważyłaś że jesteśmy w Barcelonie?- zapytał pozbawiony jakichkolwiek emocji wysoki brunet
- nie odpowiem dopóki mi się nie przedstawicie- powiedziałam krótko
- my się mamy przedstawiać!? to ty jesteś jakimś no namem który gra na boisku w Barcelonie w koszulce Realu- odpowiedział arogancki brunet
-jestem Gavi, Pablo Gavi- odezwał się najniższy z nich brunet
- ja Pedri- powiedział czarnowłosy chłopak
-a to Hector Fort- powiedział Gavi
- po co jej mówiłeś?!- wykrzyczał Hector
- po to żebyś był może chociaż trochę milszy, co?- uspokoił go Pedri
- dobra nieważne, idziecie czy macie zamiar stać tu całą noc?-spytałam z poirytowaniem
-zostajemy- odpowiedział głupkowato się szczerząc Fort, swoją drogą strasznie działał mi na nerwy
Przewróciłam oczami co nie zostało niezauważone przez piłkarzy.
-jak ty się tak w ogóle nazywasz?-spytał Gavi
-Nicol Luzari-odpowiedziałam
Nagle wszyscy trzej się na siebie spojrzeli a potem spytali:
-znasz Louisa Luzari?-spytał Pedri
-taakk, to mój tata, a o co chodzi?- zapytałam chociaż wiedziałam o co im chodzi
- nieee o nic-odpowiedział Gavi
Gadaliśmy jeszcze chwilę po czym nie zauważyłam tego, że Hector trzyma w ręku mój odblokowany telefon i coś na nim pisze. Jak to zobaczyłam niemal od razu rzuciłam się na niego żeby mu go zabrać na co on powiedział  żebym tak je skakała bo sobie zrobię krzywdę, tylko spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i kopnęłam do w piszczel, wiedziałam gdzie go uderzyć bo miałam iść na medycynę. Chłopak od razu oddał telefon i zaczął mi mówić że powinnam się leczyć bo mam problemy z agresją, nie odpowiedziałam mu tylko wzięłam piłkę i ruszyłam w kierunku samochodu brata którego nie było już dobre 20 minut. W tym pośpiechu zapomniałam o słuchawkach które rzuciłam na płytę boiska.

~od nienawiści do uczucia~ Hector FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz