~Bartek~Podjechałem pod sklep z elektroniką. Wszedłem odrazu na dział z laptopami. I szczerze nie widziałem co mam wziąć. Po pierwsze było tu tego tyle, że gdyby przyszedł tu Patryk z swoim szczęściem musiał by oddawać z dwieście tysięcy złotych. A po drugie? Co ja do chuja mam jej wziąć. Chodziłem tak z dobre 20 minut
W końcu się podałem i podeszłem do jakieś pani.
-Dzień dobry szukam jakiegoś laptopa pomogła by mi pani?. Spytałem
-Jasne. Proszę mi powiedzieć czego pan szuka?. Kolor jakaś konkretna marka. Spytałam starsza pani.
-Chodzi o to, że ma być to prezent. Powiedziałem
-O! Do dziewczyny? Proszę powiedzieć jaki kolor lubi pani dziewczyna
-To nie. Już chciałem powiedzieć, że nie jest ona moją dziewczyną ale gdy tak szybciej będzie coś znaleść
-No to słucham jaki kolor?.
-Różowy. Powiedziałem bez wachania. Skąd to wiedziałem? Nie wiem ale pewnie prze jej włosy i ciuchy. Chyba
-O! Wiem już. Krzykła Pani. - Najnowszy MacBook jest różowy a to tego ma tez myszkę oraz podkładkę rownież różową.
-O będzie idealny. Powiedziałem
-Zapraszam do kasy.Podeszliśmy do kasy gdzie zapłaciłem za laptopa. Idąc do auta zauważyłem kwiaciarnie. I nie wiedząc czemu poszedłem tam.
-Dzień dobry. Powiedziałem wchodząc
-Dzień dobry czego pan szuka. Odpowiedział starszy mężczyzna.
-Poproszę różową róże z napisem „proszę."Odparłem. Pan pokiwał głową i podszedł do wazonu z różami. Wziął róże i zaczął ją ozdabiać.
-czyżby robił pan prezent swojej dziewczynie?. Spytał staruszek
-Słucham? Nie to nie dla dziewczyny jest to dla... dla siostry mojego przyjaciel. Zepsuliśmy jej laptop i to na przeprosiny. Swojej dziewczynie kupił bym czerwoną róże zawsze dziewczynie kupuje czerwoną. Powiedziałem. Czemu każdy musli ze to dla dziewczyny. Jakoś Sobie nie wyobrażam, że mogłam być z Faustyną.
-Czyli jednak ona jest wyjątkowa?. Ponownie spytał.
-S-słucham?. Spytałem zdziwiony
-Mówił pan, że każdej dziewczynie kupuje czerwoną róże. Ta róża jest różowa. Odpowiedział. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Ona nic dla mnie nie znaczy. I nigdy nie będzie. Wiedzę, że pan kończy ile płace.
-Będzie to 24 zł. Powiedział podając mi róże. - Ale niech pan wie, że mnie nikt nie oszuka a ja zawsze mam racje co do moich klientów. Dodał.
-To musze pana rozczarować bo ona dla mnie nic nie znaczy. Gdyby nie to że jest to siostra mojego przyjaciela dawno bym ją zwyzywał. Mam dziewczynę, która kocham.. i to się nie zmieni. Wziąłem róże i dałem staruszkowi pieniądze. - Reszty nie trzeba. Powiedziałem i wyszedłemCo mnie podkusiło aby iść to tej kwiaciarni. Ten staruszek był denerwujący. Wszedłem do auta i popatrzyłem na rożową róże. A w głowie chodziły mi myśle, które nie chciały odejść.
„Czyli jednak ona jest wyjątkowa?"