Five

1 0 0
                                    

Gustav

Hejo, czemu cię dzisiaj nie było? Wszystko okej? Martwię się.

*Odczytano 15:23*

-Możesz się do mnie nie przypierdalać?!- wykrzyczałam z oczami pełnych łez. -Gówniaro, kto ci pozwolił nie iść do szkoły?! Matka, tak? To ona będzie mieć przejebane dzisiaj - wyszedł z mojego pokoju na korytarz. -To twoja wina, że nie chodzę do szkoły, a mamę zostaw w spokoju! - wyszłam za nim na korytarz i wtedy gwałtownie się odwrócił do mnie i mnie uderzył w twarz, przez co lekko się cofnęłam do tyłu. -Jeszcze raz... Jeszcze raz odpyskuj! - pomachał mi palcem wskazującym -Wypierdalaj do swojego pokoju i najlepiej w nim zdechni, mała żmijo - zszedł na dół, do moich oczu zaczęły nalewać się jeszcze więcej łez, trzymałam dłoń przy moim policzku w którego zostałam uderzona. Poszłam do łazienki, tam włączyłam zimną wodę, pomoczyłam mały ręcznik i przyłożyłam do miejsca które mnie bolało. Następnie udałam się z powrotem do mojego pokoju, w którym po zamknięciu drzwi oparłam się o nie i zjechałam plecami w dół, siadając na podłodze. Zaczęłam głośno łkać, chciałam się uciszyć więc przysłoniłam usta dłońmi, by ojciec mnie nie usłyszał. Boże, mamo pomóż mi... - pomyślałam, wiedząc że nie będzie dzisiaj spokojnej nocy i przez to zaczęłam się denerwować. Wiedziałam co nas czeka z mamą tej nocy... W środku mojego ciała zrobiło się bardzo gorąco i nie przyjemnie, przez wylewane łzy. Podniosłam się w końcu siadając na łóżku i wzięłam telefon do ręki, widziałam że Peep do mnie napisał ale nie zdążyłam mu odpisać właśnie przez kłótnie z tym potworem...

Gustav

Hejo, czemu cię dzisiaj nie było? Wszystko okej? Martwię się.

Hej, tak jest okej, wybacz ale źle się dziś czułam.

Ojć... Ale będziesz jutro?

Postaram się.

*Odczytano 18:57*

-Gdzie byłaś? Czemu tak długo ci to zeszło?- zapytał agresywnie, gdy do domu weszła matka. -Byłam w pracy, a później poszłam jeszcze do sklepu po jakieś jedzenie, uspokój się...- kobieta już wiedziała co się kroi. -Ty jej pozwoliłaś zostać w domu? Tej małej szmacie? Chcesz żebyśmy mieli problemy?

-Uspokój się i nie mów tak o swojej córce, kretynie głupi - w tym momencie kobieta została uderzona w policzek, tak mocna że aż się przewróciła.

Lydia.

Gdy usłyszałam huk z dołu, szybko się podniosłam i zbiegłam na dół po schodach -Co ty robisz?! Zostaw mamę w spokoju! - krzyknęłam w jego stronę, a wtedy facet obrócił się w moją stronę i zaczął do mnie podchodzić. -Co ja ci mówiłem? Żebyś siedziała w tym swoim pokoju, a ty mnie jak zwykle nie posłuchałaś - facet mnie popchnął na podłogę i kopnął mnie mocno w brzuch. -Jack zostaw ją! - facet się odwrócił do mnie plecami i zaczął bić rodzicielkę. -Ty skurwysynie, zostaw moją mamę! - jakoś udało mi się podnieść i naskoczyłam na niego, bijąc go pięściami w twarz, lecz nie wiedziałam że to był mój błąd... Facet złapał mnie za włosy, odciągając do tyłu i rzucił mnie z całej siły na podłogę -Ał! - krzyknęłam głośno. Gdy do mnie podszedł, zaczął mnie kopać po całym ciele i szarpać, zwijałam się z bólu, ale byłam zbyt słaba i bezbronna by wstać i uciec. -Zostaw ją! Ona musi iść jutro do szkoły! - rodzicielka szarpnęła go za koszulkę i odciągnęła ode mnie.  W tym momencie on tylko zmierzył na wzrokiem -Jesteście obie takie same, takie same dwie warte siebie szmaty - powiedział plując na podłogę, po czym wziął nie dopity alkohol ze stołu i poszedł do sypialni na dole, w domu mieliśmy na szczęście trzy sypialnie, moja, mamy i osobna dla tego potwora. -Lydia, słońce - rodzicielka podbiegła do mnie, klękając na kolanach -Już ci pomogę.

Every Time I heard Your VoiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz