Rozdział 17

37 7 14
                                    

- Proszę nie! - krzyknęłam i usiadłam szybko na łóżku cała zalana potem i łzami.

Uff na szczęście to tylko zły sen. - Pomyślałam, a następnie spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej zaraz koło łóżka.

Za dziesięć ósma.

Świetnie i co ja mam teraz sama robić? Pójście do rodziców odpada, ponieważ wnioskując po godzinie, są już od jakiegoś czasu w pracy. Shane i Via śpią do południa z racji, że jest sobota, a Nathaniel wrócił wczoraj późno do domu, ponieważ trener go poprosił, by jeszcze bardziej udoskonalił swoje rzuty do kosza, więc do nocy trenował sam na boisku, dlatego... A co mi tam. Nate to mój najlepszy przyjaciel, na pewno nie będzie miał mi za złe, że do niego przyszłam o tak wczesnej godzinie i go obudziłam.

Jak jeszcze nigdy w ekspresowym tempie wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic, a następnie po umyciu się, ubrałam białą sukienkę w fioletowe kwiaty i równie białe balerinki. Całe wyszykowanie zajęło mi jakieś dwadzieścia minut, dlatego nie zawracałam sobie głowy zjedzeniem śniadania, tylko wzięłam moją fioletową smycz, na której miałam zaczepione cztery klucze i po upewnieniu się dwa razu, że dobrze zakluczyłam dom, ruszyłam w stronę domu Nate'a.

Na miejsce doszłam po zaledwie dziesięciu minutach i nie kłopocząc się z pukaniem, ściągnęłam smycz z szyi i od kluczyłam dom bruneta, ponieważ nie trudno było się domyślić, że skoro moi rodzice są w pracy, a pracują w jednej firmie z państwem Moon, to rodziców Nathaniela też nie będzie w domu.

Kiedy weszłam do domu, od razu zakluczyłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę pokoju przyjaciela, a następnie ponownie nie siląc się na pukanie, weszłam i tak jak myślałam, zastałam go śpiącego na brzuchu w swoim dużym czarnym łóżku, które idealnie pasowało na tle jasnoszarych ścian.

- Wstawaj Nate! - krzyknęłam ze śmiechem i skoczyłam na chłopaka, który jęknął pod moim ciałem niezadowolony.

- Cicho... Boże daj mi spać. - wymamrotał i wtulił się w poduszkę.

- No wstawaj no! - zaczęłam marudzić, ale on to ignorował. - Chyba nie myślisz, że będziesz spał. - mówiąc to, zaczęłam skakać po jego plecach, na co on sapnął zirytowany.

Jak ja kochałam go denerwować.

- Tak Layla. Tak właśnie myślę, a teraz z łaski swojej połóż się obok i daj mi spokojnie spać.

- Ale... - nie było dane mi skończyć, ponieważ od razu, gdy zaczęłam zdanie, chłopak zwalił mnie z siebie i zawis nade mną z nieźle wkurzoną miną, a gdy zerknął na zegarek, jego zdenerwowanie osiągnęło chyba epicentrum złości.

- Do cholery Layla jest wpół do dziewiąta. Doskonale wiesz, że wróciłem wczoraj w nocy z boiska i zamiast dać mi odespać i zrozumieć to, że jestem zmęczony, ty budzisz mnie rano, jakbyś nie... - ochrzaniał mnie, jednak po chwili przerwał, ponieważ podparłam się na łokciach i dała mu całusa w szyję, a następnie opadłam z powrotem na łóżko i posłałam mu uroczy uśmiech.

- Przepraszam. - wyszeptałam, a gniew z oczu chłopaka automatycznie uleciała, a on opadł na moje ciało, przy okazji chowając głowę w zagłębienie mojej szyi. - Nate zaraz mnie zgnieciesz! - krzyknęłam, ale brunet jedynie lekko się ze mnie zsunął i pocałował szybko w szyję tak jak ja go jeszcze chwilę temu.

- O której poszłaś wczoraj spać, że się tak szybko wyspałaś? - zapytał sennie, a ja wzruszyłam ramionami.

- Jak moja mama skończyła rozmowę z twoją i powiedziała, że już wróciłeś do domu i dla jasności się nie wyspałam, po prostu śnił mi się koszmar i bałam się być sama w domu. - wymamrotałam, a on poderwał głowę do góry i spojrzał na mnie z niedowierzaniem oraz zmartwieniem.

- Poszłaś spać o drugiej w nocy? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Iskierko...

- No co iskierko? Gdybyś wrócił szybciej, to ja bym szybciej zasnęła, mam nadzieję, że ciocia Naomi dała ci niezły ochrzan, za to, że nie wróciłeś o dziesiątej wieczorem, tak jak się umawialiście. - prychnęłam, a on westchnął zrezygnowany.

- Przepraszam, po prostu ćwiczyłem, a na początku nie wychodziło mi idealnie i...

- Nate przecież ty już jesteś bardzo dobrym koszykarzem. - przerwałam mu, a on nic na to nie odpowiedział, tylko ponownie wtulił się w zagłębienie mojej szyi. - Nie oczekuj od siebie więcej, niż jesteś w stanie w tym momencie dać. Jesteś wspaniałym koszykarzem, a z czasem będziesz coraz lepszy. Nie musisz zarywać nocy na treningach, by udowodnić innym, że jesteś dobry w tym, co kochasz, bo oni to widzą, a trener, mówiąc, że masz poćwiczyć, miał pewnie na myśli jakieś maksymalnie dwie godziny, a nie dziewięć. - wyszeptałam i poczułam, jak on kręci głową.

- Rodzice taż tak mówią, ale nie rozumiecie tego, że żeby być lepszym, trzeba ćwiczyć? - zapytał z wyrzutem.

- Tak trzeba, ale ćwiczyć, a nie harować godzinami. Proszę Nate, ja cię po prostu nie chce stracić, a jak będzie to tak dalej wyglądać, to zamęczysz się na śmierć. - wyszeptałam ostatnie zdanie łamiącym się głosem i nie minęła chwila, a poczułam jak chłopak, przewraca się na plecy i ciągnie mnie za sobą tak, że leżałam na nim całym ciałem, a on obejmował mnie w pasie i mocno przytulał.

- I nie stracisz. Teraz, zawsze i na zawsze. Pamiętasz? - dopytał, a ja westchnęłam z ulgą, ponieważ wiedziałam, że brunet ma charakter po swoim tacie i jak coś sobie postanowi, to z tego nie rezygnuje, jednak ku mojemu zdziwieniu, mimo postawionej poprzeczki, on odpuścił i nie wykłócał się dalej. - Chcesz porozmawiać o tym, co ci się śniło? - zmienił temat i zaczął głaskać mnie po plecach, co było tak kojące, że automatycznie ziewnęłam.

- Nie, chce iść spać, więc bądź cicho i dobranoc. - wymamrotałam i schowałam twarz w szyję przyjaciela, a następnie w akompaniamencie jego cichego śmiechu od razu zasnęłam.

Objęta bezpieczeństwem, spokojem i jego ramionami.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Life in HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz