Rozdział 9: Decyzja Przymierza

4 3 0
                                    

Perspektywa Mii

Powrót do obozu starszyzny był dla Mii jak przejście przez kolejną bramę – już nie fizyczną, lecz symboliczną. Gdy znalazła się w cieniu drzew, przed oczami wyłoniła się scena, która wryła się w jej pamięć na zawsze. Starszyzna zebrała się w kręgu przywódców klanów Moonlight i Sol, a atmosfera była ciężka od oczekiwania. Każde spojrzenie, wymieniane po cichu między zebranymi, kryło niepewność i nadzieję. Mia wiedziała, że jej sukces nie dotyczył wyłącznie jej samej. Był on kluczowy dla przyszłości całego Przymierza, Aldarionu, a także dla wszystkich pokoleń, które miały nadejść.

Zanim Mia miała szansę powiedzieć choćby słowo, starszy z klanu Sol, mężczyzna o twarzy pokrytej zmarszczkami, powstał ze swego miejsca. Każdy ruch, choć powolny, zdradzał autorytet, na który pracował całe życie. Spojrzał na Mię z wyrazem pełnym głębokiego szacunku, a jednocześnie z nieodgadnioną powagą.

– Przeszłaś próbę, której nie powstydziliby się najwięksi wojownicy Aldarionu – powiedział, a jego głos zdawał się odbijać echem w sercu każdego obecnego. – Nie jesteś już córką Kerama. Jesteś symbolem nowego początku, nadziei na przyszłość bez mroku. Dziś wszyscy składamy ci pokłon.

Starszyzna i zgromadzeni wojownicy pochylili głowy w geście szacunku, a Mia poczuła, jak jej serce bije coraz mocniej. Nie spodziewała się takiego hołdu – nie po przeszłości, którą zostawiła za sobą, nie po tym, co przeżyła. Ale gest ten oznaczał, że jej poświęcenie, próba, przez którą przeszła, była rozumiana i doceniana.

Mia stanęła przed starszyzną i zaczęła opowiadać o tym, co spotkało ją w Bramie Cienia. Jej głos brzmiał pewnie, choć emocje przemykały przez każde słowo. Przedstawiła im wizję dzieciństwa z matką, która w postaci eterycznego cienia wspierała ją w trudnych chwilach. Przywołała demoniczne oblicze ojca, które próbowało zburzyć jej pewność siebie, a także moment, w którym w końcu zrozumiała, że jest kimś więcej niż tylko cieniem przeszłości. Mrok jej ojca nie miał już nad nią władzy – należała tylko do siebie.

Kiedy zakończyła, zapadła cisza, pełna powagi i wdzięczności. Każde słowo, które wypowiedziała, zdawało się zostawiać ślad w sercach zebranych. Starszy z klanu Sol spojrzał na nią uważnie.

– Przed tobą, Mia, ostatnia decyzja, która wpłynie na przyszłość Aldarionu. Dolina Zmierzchu, dawna siedziba mroku, może zostać pozostawiona jako przestroga... lub oczyszczona. Miejsce to wciąż przyciąga ciemność, która może stać się niebezpieczna, gdy pozostanie nienaruszona.

W miarę jak jego słowa zapadały w ciszę, Mia poczuła ciężar, który kładł się na jej sercu. Miejsce to, choć przesiąknięte mrokiem, było częścią jej przeszłości, która teraz zdawała się odchodzić, zostawiając po sobie pustkę. Spojrzała w głąb siebie, rozważając, co symbolizowała dla niej Dolina Zmierzchu i co oznaczała dla innych.

Mia spojrzała na Jamesa i Benicia, którzy stali tuż obok, w milczeniu wspierając ją swoją obecnością. Wiedziała, że decyzja, którą podejmie, zaważy na ich wspólnej przyszłości. Z głębokim oddechem skierowała wzrok ku starszyźnie.

– Dolina Zmierzchu nie może pozostać w takim stanie, – zaczęła z pewnością siebie, którą zyskała dopiero po pokonaniu mroku w swoim sercu. – Miejsce to zbyt długo trzymało w sobie ciemność, zbyt długo rzucało cień na Aldarion. Chcę, by dolina stała się symbolem odrodzenia, miejscem czystym od przeszłości, aby przyszłe pokolenia nie musiały już nigdy zmagać się z demonami, które teraz w niej drzemią.

Słowa Mii spotkały się z aprobatą starszyzny. Członkowie klanów skinęli głowami, wyrażając zgodę i gotowość do wsparcia jej decyzji. Mia poczuła przypływ siły – już nie była sama. Wiedziała, że ma u boku nie tylko Jamesa i Benicia, lecz także całą społeczność, gotową stanąć za nią murem.

Wtedy James, jakby zrozumiawszy, że nadszedł jego moment, podszedł do niej, kładąc dłoń na jej ramieniu. Jego dotyk był jak ukryte źródło siły, a Mia odwróciła się, by spojrzeć mu w oczy. W jego spojrzeniu znalazła wsparcie, a także pewność, że niezależnie od tego, co stanie się później, będzie przy niej.

– Jestem z tobą, Mia – powiedział, jego głos był cichy, ale pełen stanowczości. – Razem stworzymy nową przyszłość dla Aldarionu.

Benicio skinął głową, jakby składał przysięgę. – Przysięgam na mój klan, że nie spocznę, dopóki Dolina nie zostanie oczyszczona.

Po ogłoszeniu decyzji starszyzna postanowiła, że Dolina Zmierzchu zostanie poddana ceremonii oczyszczenia. Mia, James i Benicio złożyli przysięgę, że poprowadzą rytuał. Mia wiedziała, że nie będzie to łatwe zadanie – dolina, przepełniona mrokiem przez lata, miała w sobie aurę niepokoju i rozpaczy, która mogła wpływać na umysły tych, którzy się do niej zbliżali.

W ciągu kolejnych dni klany rozpoczęły przygotowania. Wojownicy i starsi zbierali się przed wejściem do Doliny, by przeprowadzić najstarsze rytuały, jakie znali, a młodsi członkowie klanów, uczniowie magii i alchemii, przybywali, by wziąć udział w ceremonii, ucząc się od najstarszych mistrzów. Każdy miał swoją rolę, a Mia, James i Benicio stali na czele tej inicjatywy.

Nadszedł dzień ceremonii. Dolina Zmierzchu, otulona gęstymi mgłami, wydawała się jeszcze bardziej nieprzystępna niż zwykle. Przypominała posępny krajobraz, który żywił się mrokiem i szeptami przeszłości. Mia, ubrana w ceremonialne szaty, prowadziła zgromadzenie ku wejściu do doliny, gdzie miało się odbyć oczyszczenie.

Otoczona wojownikami i czarodziejami, Mia poczuła, jak ziemia pod jej stopami pulsuje, jakby sama dolina reagowała na ich obecność. Wiedziała, że aby dokonać ostatecznego oczyszczenia, muszą stawić czoła resztkom mroku, które przetrwały w tym miejscu. Każdy z wojowników był świadomy ryzyka, a mimo to nikt się nie cofnął.

Starszyzna, znajdująca się w centrum, zaczęła inkantacje, a wokół Mii, Jamesa i Benicia utworzył się krąg energii. Mrok zaczął wirować wokół nich, formując się w cienie przypominające postacie z przeszłości. Wizje wyłaniały się z mgły – znajome twarze, echa dawno minionych wydarzeń, których zebrani nie mogli już przywołać do pamięci, a jednak każdy cień próbował rozproszyć ich pewność.

Mia skoncentrowała się, pamiętając o naukach, które wyniosła z Bramy Cienia. Nie miała zamiaru ulec lękom. Płonący w niej ogień – czyste światło, które nabyła dzięki wsparciu Jamesa i Benicia – teraz płynął z niej ku otoczeniu, odpędzając cienie, które nie miały już nad nią żadnej mocy. Mia wyciągnęła rękę, a czysta energia wypływająca z jej dłoni rozświetliła choć odrobinę dolinę z mroku.

Cienie wciąż całkowicie nie zanikły, ale krajobraz przybrał nowy, charakter. Mrok nadal opatulał Dolinę Zmierzchu. Jednakże teraz stała się miejscem, które stało się symbolem odnowy.

James i Benicio podeszli do Mii, uśmiechając się, pełni nadziei na przyszłość. Mia czuła w sercu pokój, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Spojrzała na horyzont, a w jej umyśle pojawiła się wizja Aldarionu – krainy, w której światło i mrok żyją w równowadze.

Mia wiedziała, że ich misja nie jest jeszcze zakończona, ale również rozumiała, że od tego dnia Aldarion będzie bezpieczny, gotowy na nową erę. Miała u swego boku nie tylko Jamesa i Benicia, ale cały kraj, którego ludzie byli gotowi stawić czoła przyszłości – z podniesioną głową i sercem pełnym nadziei.

Najmłodsza KlątwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz