Perspektywa Benicia
Po pierwszym starciu z Keramem we wnętrzu bariery zapadła głęboka, przejmująca cisza, przerywana jedynie cichym szumem wiatru wśród martwych drzew. Benicio spojrzał na Mię i Jamesa, dostrzegając wyczerpanie malujące się na ich twarzach. Walka, choć krótka, pozostawiła w nich ślad. James patrzył zamyślony w stronę cieni, a Mia, choć wyraźnie osłabiona, miała w oczach determinację, jakiej Benicio nigdy wcześniej u niej nie widział. Była gotowa na wszystko, by pokonać ducha swojego ojca i uwolnić Aldarion spod jego mrocznego wpływu.
– Musimy dowiedzieć się więcej o tej dolinie – odezwał się cicho Benicio, wskazując na odległy kamienny ołtarz, wokół którego wciąż krążyły cienie. To miejsce było przesiąknięte mrokiem, a duchy przeszłości zdawały się przyglądać im zza zasłony cieni, jakby oczekiwały na ich następny ruch.
Dolina Zmierzchu była owiana legendami. To tutaj, według dawnych opowieści, najpotężniejsze klany spotykały się, aby wywoływać najstarsze i najpotężniejsze zaklęcia. Sanktuarium służyło jako miejsce spotkań i rytuałów, aż do momentu, gdy Keram, owładnięty żądzą mocy i manipulacji, oddał swoją duszę ciemności. Skażenie jego duszy odcisnęło piętno na dolinie, zmieniając ją w mroczną pułapkę. Benicio wiedział, że gdzieś tutaj musi znajdować się źródło tej mocy, a jeśli uda im się je odnaleźć i oczyścić, mogą przywrócić dolinie dawne znaczenie lub przynajmniej osłabić magię Kerama.
James, który przysłuchiwał się tym rozważaniom, podszedł bliżej. Jego twarz wyrażała głębokie skupienie.
– Benicio, co dokładnie planujesz? – zapytał, patrząc na towarzysza uważnie.
Benicio odetchnął głęboko, jakby zbierając myśli. Przypomniał sobie dawne historie opowiadane przez mistrzów magicznych zaklęć, którzy mówili o kryształowym sercu tej doliny – artefakcie, który gromadził energię Księżyca i Słońca, balansując moc światła i ciemności.
– Zgodnie z legendą, w sercu doliny znajduje się kryształ, który kiedyś był „sercem" tej krainy – wyjaśnił. – Jeśli uda nam się go odnaleźć i oczyścić, być może przywrócimy równowagę w dolinie. Może to jedyny sposób, by odebrać Keramowi część jego mocy.
Mia słuchała ich rozmowy w milczeniu, ale jej oczy rozbłysły nadzieją, choć na jej twarzy widać było zmęczenie. Droga do kryształu nie była jednak prosta. Benicio wiedział, że dolina była pełna starych zaklęć i klątw, które miały chronić jej tajemnice. Wędrowcy, którzy próbowali dostać się do serca doliny, ginęli lub tracili rozum pod wpływem magicznych pułapek, a duchy ofiar Kerama patrolowały to miejsce, gotowe zaatakować każdego, kto zbliży się zbyt blisko.
Wiedzieli, że muszą iść ostrożnie. Dolina nie była zwyczajnym miejscem; każdy krok niósł ryzyko uwolnienia kolejnych mrocznych mocy, które mogły ich rozdzielić lub wpędzić w pułapkę bez wyjścia. Było to miejsce, w którym czas i przestrzeń zdawały się zlewać, tworząc labirynt pełen złowieszczych tajemnic.
Kiedy ruszyli dalej, ich ścieżka prowadziła przez ruiny starożytnej świątyni. Na ścianach wciąż widoczne były wyblakłe freski, które przedstawiały symbole księżyca i słońca. W sennym blasku, Benicio rozpoznał symbole klanów Moonlight i Sol, które przed wiekami tworzyły magiczną harmonię między nocą a dniem. Freski ukazywały także obrazy magów, którzy łączyli siły, tworząc potężne rytuały, które karmiły kryształową moc doliny.
Mia, zauroczona widokiem fresków, delikatnie dotknęła jednej z kamiennych płyt, jakby szukając łączności z przodkami, którzy również kiedyś przemierzali tę świątynię. Wtedy poczuła, jak pod jej dłonią kamień lekko drży, a w powietrzu zaczyna rozbrzmiewać subtelny, pulsujący rytm, niczym bicie serca. To „serce" doliny było bliżej, niż się spodziewali, pulsowało, przesyłając swoją energię przez ruiny i rozbudzając cienie na nowo.
W miarę jak wędrowali dalej, intensywność tego pulsowania rosła. Każdy krok zdawał się być przepełniony niepewnością, a aura mroku wokół nich stawała się coraz bardziej przytłaczająca. Wtem Mia poczuła, jak coś przenika do jej myśli. Zmroziło ją, kiedy rozpoznała głos ojca – pełen pogardy i nienawiści, przepełniony mrokiem, który ją przerażał.
– Myślisz, że zdołasz mnie pokonać? – szeptał głos Kerama w jej głowie. – Twoje światło to tylko iskierka w mojej ciemności. Nigdy nie zdołasz mnie powstrzymać.
Głos wypełniał ją niepokojem i lękiem. Z każdym słowem Keram zdawał się być bliżej, jego obecność przekształcała myśli Mii w chaos, burząc jej koncentrację. Cienie wokół nich zaczęły się zbliżać, jakby w odpowiedzi na zakłócenie jej aury. Czuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej, a dłonie zaczynają drżeć.
Benicio dostrzegł, co się dzieje, i bez wahania chwycił ją za rękę, przywracając jej równowagę. Spojrzał głęboko w jej oczy, jakby próbując przekazać jej swoją energię i determinację.
– Mia, nie pozwól mu wejść do swojego umysłu – powiedział cicho, lecz stanowczo. – Jesteśmy tu razem, i razem mamy siłę, której on się boi. Nie jesteś sama w tej walce.
Mia wzięła głęboki oddech, próbując oczyścić umysł z szeptów ojca. Skupiła się na obecności Benicia i Jamesa, którzy byli przy niej, jak stabilne filary w samym centrum sztormu. Benicio wyciągnął rękę, przywołując kolejne zaklęcie ochronne, które stworzyło wokół nich barierę jasnego światła, skutecznie odcinając wpływ Kerama. Ich aura rozbłysła, odpierając cienie, które na nowo zbierały się wokół.
Wiedzieli, że są coraz bliżej serca doliny, ale zdawali sobie sprawę, że to, co znajdą, będzie próbą nie tylko ich mocy, ale i odporności ducha. Keram, jako duch manipulacji, próbował ich rozdzielić, zasiewając wątpliwości i strach. Musieli się przygotować na to, że w momencie, gdy znajdą kryształ, jego moc spróbuje ich zniszczyć, a sam duch Kerama będzie czekał na odpowiednią chwilę, by zaatakować.
Podążając za pulsującym rytmem, zbliżyli się do centrum doliny, gdzie teren zmienił się – ziemia była tu czarna i pokryta drobnymi pęknięciami, a powietrze wydawało się ciężkie i gęste. Przed nimi pojawiła się niewielka wnęka w skalnej ścianie, w której widać było migoczący kryształ. Jego powierzchnia była matowa, jakby pokryta cienką warstwą mroku, ale wewnątrz można było dostrzec słabe, drgające światło.
Benicio poczuł mieszankę lęku i nadziei. To był kryształ, o którym mogły mówić legendy, ale jego blask był ledwie widoczny, przyćmiony przez siłę mroku. Mia wyciągnęła rękę, jakby chciała dotknąć kamienia, lecz James ją powstrzymał.
– Poczekaj. Nie wiemy, jaką mocą on dysponuje w tej chwili – ostrzegł ją, wpatrując się uważnie w kryształ.
Benicio wyciągnął swoją dłoń w kierunku kryształu i wyrecytował zaklęcie oczyszczenia, które znał z dawnych rytuałów klanu Sol. Słowa płynęły z jego ust, rozświetlając pomieszczenie blaskiem złocistej energii, która zaczęła spływać na powierzchnię kryształu. Wtedy jednak poczuli, jak cienie wokół nich gęstnieją, próbując odeprzeć atak światła.
Cienie zaczęły szaleć, wirując wokół nich jak dzikie zwierzęta, a Keram ponownie zaatakował ich umysły, próbując ich złamać.
– To moje dziedzictwo, i nikt mi go nie odbierze! – głos Kerama wybrzmiał echem w dolinie.
Mia skoncentrowała się na świetle księżyca, przywołując całą swoją siłę i łącząc ją z mocą Benicia i Jamesa. Wspólnie stworzyli falę energii, która przeszła przez kryształ, oczyszczając jego powierzchnię i przywracając mu dawny blask. Kryształ rozjarzył się intensywnym światłem, odpychając mrok i cienie.
Gdy kryształ na nowo rozbłysnął pełnią swojej mocy, poczuli, że dolina zmienia się – mrok zaczął się cofać, a energia słońca i księżyca rozlała się po dolinie, choć trochę wypierając cienie Kerama. W tym momencie wiedzieli, że ich walka dopiero się zaczyna, ale pierwsze zwycięstwo było ich. Mieli teraz moc, by choć w jakimś stopniu przeciwstawić się Keramowi i stanąć do ostatecznego starcia z cieniem.

CZYTASZ
Najmłodsza Klątwa
FantasíaW świecie zwanym Aldarion, w którym magia przenika wszystko, panuje kruchy balans między światłem a ciemnością, dniem a nocą. Ta harmonia opiera się na pradawnym pakcie dwóch klanów: Moonlight i Sol. Oba klany, chociaż od wieków są w sojuszu, trwają...