Perspektywa Jamesa
Dotarli do samego serca Doliny, gdzie źródło Mocy jaśniało zimnym, nieziemskim blaskiem. Powietrze wokół pulsowało energią, zdawało się oddychać własnym rytmem, wciągać ich coraz głębiej. Miejsce to emanowało niepokojem, lecz równocześnie urzekało swoim tajemniczym pięknem – jakby ktoś uwięził czyste światło i mrok w jednym punkcie, zamknął przeciwstawne siły wszechświata, tworząc niepowtarzalny balans. James czuł, że cokolwiek zbliży się do tej energii, zostanie na zawsze zmienione – nie tylko ciało, ale i dusza musiały poddać się tej próbie.
Starszyzna mówiła o próbie Mocy, o wyzwaniu, które rzucało najśmielsze wyzwanie każdemu, kto się z nią zetknie – każdy będzie musiał stawić czoła swojemu najgłębszemu strachowi, swojemu prawdziwemu ja. James zerknął na Mię. Stała na krawędzi obszaru, wpatrując się w mroczną poświatę; jej złote oczy, choć pełne obaw, błyszczały determinacją. Mia była gotowa – nawet jeśli nie wiedziała, co ją czekało, była gotowa stawić temu czoła.
– Jestem gotowa – powiedziała cicho, ale stanowczo, spoglądając na Jamesa i Benicia. Jej głos zabrzmiał zdecydowanie, lecz James wyczuł w nim cień niepewności, jakby nawet ona nie do końca wierzyła we własne siły.
James patrzył, jak Mia zbliża się do źródła. Każdy jej krok był pełen skupienia i woli, jakby każdy ruch był jej ostatnim, a zarazem najważniejszym. Nagle poczuł gwałtowne szarpnięcie w piersi, przeczucie, które ścisnęło go za serce. Wiedział, że Mia zmierzy się z demonami, których być może nawet on nie mógłby zrozumieć. Wiedział, że próba ta nie będzie tylko fizyczna, że miała sięgać głębiej, aż do samej istoty jej duszy.
Kiedy Mia dotknęła obrzeży obszaru, nagle poczuł dziwne zimno. Miał wrażenie, że otaczająca ich mgła zgęstniała, a cienie wokół zaczęły przybierać dziwaczne kształty. Świat zdawał się zanikać, zanurzać w tej nienaturalnej ciszy, która nie była naturalna, ale pełna nieznanych tajemnic i lęków. Był pewien, że ta próba wydobędzie z Mii wszystkie obawy i niepewności, których istnienie w sobie wypierała.
– Mia... – szepnął, jakby jego słowa miały ją ochronić.
Kiedy weszła głębiej, w jednej chwili zniknęła z jego pola widzenia. Mgła zdawała się połykać ją, zamykając w swoim wnętrzu, a James poczuł niepokój, którego nie umiał opanować. Miał ochotę ruszyć za nią, rzucić się w mrok, by wyciągnąć ją z tej pułapki, lecz instynktownie wiedział, że nie powinien. To była jej próba, jej własna walka, w której nikt nie mógł jej zastąpić.
Perspektywa Mii
Mia poczuła się, jakby przekroczyła granicę między światem rzeczywistym a czymś zupełnie obcym, mrocznym. Mgła spowiła ją, otuliła jej ciało i duszę, a ona straciła orientację – nie wiedziała już, gdzie jest, czy ktoś ją widzi, czy cokolwiek jeszcze istnieje. Każdy oddech, każda myśl stawały się coraz cięższe, jakby coś ściskało ją od wewnątrz.
Mia, była przyzwyczajona do ciemności. Ale tutaj panował mrok inny niż noc, którą znała – mrok żyjący, przenikający, wydający się oddychać własnym rytmem. Mrok, który szepcze i obserwuje, czekając na to, aż wkroczy na jego terytorium.
Z każdym krokiem jej serce biło coraz szybciej, pulsowało w jej uszach jak bęben zapowiadający coś nieuchronnego. Ciemność na granicy przejścia wirowała, a w środku tego chaosu Mia dostrzegała sylwetki dawnych przechodniów – echa tych, którzy wcześniej podjęli próbę, dusze, które miały odwagę spojrzeć we własne serce. W tej właśnie chwili zdała sobie sprawę, że przekroczenie Bramy nie będzie tylko próbą fizyczną, ale wciągnie ją w głębię własnych myśli i lęków, każe spojrzeć prosto w cienie, które od lat ją prześladowały – przede wszystkim w cień jej ojca, który wciąż wydawał się zbyt bliski.
Zamknęła oczy, próbując uspokoić oddech. Jej myśli zaczęły układać się w jeden obraz – wspomnienie matki, ciepłego uśmiechu, czułego dotyku, tego jedynego, który naprawdę koił jej serce. Wizja powróciła, a ona zanurzyła się w przeszłość.
Powróciła do czasów dzieciństwa, kiedy matka opowiadała jej historie o pradawnych czarownicach i wojownikach z klanu Moonlight, o sojuszu z klanem Sol, harmonii między mocą słońca i księżyca. Były to opowieści, które przywoływały obrazy światła, mocy, współpracy. Słowa matki zdawały się oddalać każdą obawę, były jak lampa rozjaśniająca najciemniejsze zakątki duszy. Tęskniła za tymi chwilami, za ciepłem, które biło od jej matki i które wtedy było jedyną rzeczą odpędzającą mrok.
Wizja przesunęła się jak zasłona, a Mia ujrzała moment, który na zawsze zmienił jej życie. Stała się ponownie małą dziewczynką, stojącą w pustym pokoju, w którym jeszcze przed chwilą była matka, teraz już tylko wyobrażenie, ciche echo. Powietrze wokół niej zrobiło się zimne, przytłaczające, gdy poczuła dłoń ojca na swoim ramieniu. To był początek końca wszystkiego, co znała, początek życia pod opieką Kerama, człowieka, który zaczął przemieniać się w kogoś obcego – mrocznego i groźnego, kogoś, kto zaczął zanurzać się w ciemnych zaklęciach, porzucając wszelkie światło.
– Nie mogłaś mnie tak zostawić, mamo... – szepnęła Mia, wpatrując się w przestrzeń, która stawała się coraz bardziej duszna, wypełniona bólem i pustką, której nigdy nie potrafiła wyjaśnić. Przez lata ukrywała to uczucie, pogrzebała je głęboko w sobie, skryła za maską odwagi i determinacji. Teraz jednak jej wspomnienia nie pozwalały jej dłużej uciekać przed prawdą.
Przed nią w mroku pojawiła się sylwetka, której widok sprawił, że serce zamarło jej w piersi. Keram. Stał przed nią, wciąż podobny do wspomnienia z jej dzieciństwa, lecz teraz jego postać wydawała się bardziej widmowa, jakby mgła zmaterializowała się w jego ciało. Patrzyły na nią oczy, które kiedyś wzbudzały podziw, ale teraz pełne były zimnej, wyrachowanej pogardy.
– Jesteś słaba, jak twoja matka – jego głos rozbrzmiał w jej głowie, ostry, przeszywający, jak zimna stal. – Naprawdę myślisz, że możesz stawić mi czoła? Jestem częścią ciebie, Mia. Moje przekleństwo jest twoim dziedzictwem. Moja najmłodsza klątwo.
Te słowa raniły, wpijały się głęboko w jej serce, otwierając rany, które zdawały się goić przez lata. Mia czuła, że na nowo rozpala się w niej strach, ale zarazem coś innego – gniew. To nie była już mała dziewczynka, która bała się rozgniewać ojca. Była wojowniczką, czarownicą, była Mią, która teraz miała odwagę stawić mu czoła.
– Możesz być moją przeszłością, Keramie – odpowiedziała, a jej głos niósł się echem przez mrok, odbijając się od niewidzialnych ścian ciemności. – Ale nigdy nie będziesz moją przyszłością. Twoje przekleństwo nie jest moim.
Jej słowa rozbrzmiały echem, wydając się łamać coś w przestrzeni wokół niej. Cienie, które wirowały wokół, zaczęły się rozpraszać, a wizja Kerama zniknęła, rozpuszczając się w nicości. Z każdym oddechem Mia czuła, jak uwalnia się od ciężaru przeszłości. Zrozumiała, że więzy, które ją trzymały, istniały tylko dlatego, że sama na to pozwalała.
Kiedy wróciła do rzeczywistości, czuła w sobie nowe światło, niepewną, ale zarazem pewną nadzieję. Wciąż bolała ją pamięć o tym, co straciła, ale teraz była gotowa iść naprzód. Czuła spokój i siłę, jakich nigdy wcześniej nie doświadczyła, jakby każdy kawałek jej duszy w końcu ułożył się w całość.
– To jest moja próba, moja walka.– powiedziała z pełnym przekonaniem.
Perspektywa Jamesa
James obserwował, jak Mia powoli wychodzi z mgły, jej krok stawiany pewnie i bez śladu zawahania. Jej złote oczy błyszczały jak nigdy dotąd, pełne determinacji i wolności, którą odzyskała w tej próbie. Wyglądała inaczej – silniejsza, bardziej zdecydowana, jakby w końcu uwolniła się od więzów, które tak długo ją przytłaczały.
Gdy podeszła bliżej, James poczuł ulgę, która zalała go niczym fala ciepła. Wiedział, że Mia przeszła przez coś, czego on sam nigdy by nie zrozumiał, ale też wiedział, że była teraz gotowa na wszystko, co może przynieść przyszłość.
– Mia – powiedział, a w jego głosie słychać było dumę.
Mia uśmiechnęła się delikatnie, a w jej spojrzeniu pojawiła się nowa pewność.
– Wiem, kim jestem, James. To już nigdy się nie zmieni – odpowiedziała, patrząc na niego z siłą, której dotąd u niej nie widział.

CZYTASZ
Najmłodsza Klątwa
FantasíaW świecie zwanym Aldarion, w którym magia przenika wszystko, panuje kruchy balans między światłem a ciemnością, dniem a nocą. Ta harmonia opiera się na pradawnym pakcie dwóch klanów: Moonlight i Sol. Oba klany, chociaż od wieków są w sojuszu, trwają...