Annabelle
Po kąpieli zrobiłam makijaż, podobny do tego, który zrobiła mi Beatrice na aukcję. Teraz stałam naga przed wielkim lustrem i patrzyłam na swoje ciało. Patrzyłam na siniaki, które zrobili ludzie, których zaraz miałam zobaczyć. Których miał, a właściwie chciał zabić Raphael. Chyba jeszcze to do mnie nie docierało. Skrzywdzili mnie zaledwie kilka dni temu, a już teraz mieli za to stracić życie. Zdecydowanie ich kara śmierci, zostanie odprawiona szybciej, niż w niejednym więzieniu. Czy mi to przeszkadzało? Zdecydowanie nie. Wręcz przeciwnie. Odebrali mi coś, co było dla mnie cholernie ważne. Robili okropne rzeczy. Zasłużyli na śmierć. Ale czy będę w stanie na to patrzeć? Czy będę potrafiła spojrzeć na Raphaela, skoro będę widziała, ile krwi ma na rękach? W przenośni i nie. Mogłam się domyślić, że zabił już niejednego człowieka, ale nie byłam tego świadkiem. Co innego widzieć go w roli kata, brutalnego i całego zakrwawionego, bo z pewnością nie będzie czysty.
Nie wiem ile tak stałam, ale drzwi mojego pokoju się otworzyły. Spojrzałam w tamtym kierunku. Raphael stał przy drzwiach i mi się przyglądał. Widział mnie już nagą, o dziwo nie czułam skrępowania. Był jak zwykle ubrany w czarny garnitur, tylko tym razem białą koszulę, zastąpiła czarna. Przeniósł wzrok na łóżko i w jego oczach mignęła dezorientacja, gdy zobaczył biały komplet, który miałam na sobie podczas aukcji.
- Wszystkie ubrania, jakie kupiłam, są w ciemnym kolorze. Tamtego dnia, miałam na sobie zwykłą białą sukienkę, więc stwierdziłam, że założę to, ale musisz mi pomóc z gorsetem.
Podeszłam do łóżka, i założyłam spódnicę z wbudowanymi majtkami. Chwyciłam gorset, wsunęłam ręce w długie rękawy, a resztę gorsetu przyłożyłam do klatki piersiowej. Odwróciłam się tyłem do mężczyzny. Stanął za mną, odgarnął moje jeszcze wilgotne włosy na jeden bok. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nie miałam pojęcia, dlaczego reaguje tak na jego dotyk. Ten delikatny i czuły. Chwycił tasiemkę i zaczął wiązać. Byłam pod wrażeniem, że to potrafi, ale wolałam nie pytać skąd, bo na samą myśl o innej kobiecie, czułam lekkie ukłucie zazdrości.
- Nie jestem pewien, czy biały to dobry kolor. Zwykle krew jest wszędzie, więc obawiam się, że możesz nie wyjść czysta.
Domyśliłam się. Ale jeśli oni mieli mnie widzieć ostatni raz, niech widzą w takim wydaniu, jak wtedy gdy mnie krzywdzili, albo chociaż podobnym. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, on mówił dalej.
- Nie będziesz miała założonych słuchawek. Nie pozwolę ci wyjść, dopóki tego nie skończymy, nie ważne ile będzie to trwać. Dopiero gdy każdy z nich będzie martwy, będziesz mogła wyjść. Nie obchodzi mnie, czy w trakcie dostaniesz ataku paniki, czy się wyłączysz, gra będzie trwała dalej.
Zmarszczyłam lekko brwi. Zapewne i tak by zareagował gdyby mi się coś stało jednak w tej chwili, obchodziło mnie tylko jedno.
- Jaka gra?
Zapytałam, bo wcześniej o tym nie wspominał.
- Wytłumaczę ci wszystko na miejscu.
Przytaknęłam lekko. Zawiązał tasiemkę na kokardkę i pocałował moje odkryte ramię. Zacisnęłam lekko uda, bo mrowienie między nimi znów wróciło. Widział to doskonałe w odbiciu lustra, jednak nie powiedział nic. Nic też nie zrobił. Założyłam szpilki, które były ułożone przede mną. Raphael chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia z pokoju. Zeszliśmy na parter i dalej szliśmy w nieznanym mi kierunku. Moja adrenalina rosła, serce biło coraz szybciej i mocniej. Barricelli ścisnął lekko moją dłoń, jakby chciał mi powiedzieć, że dam radę, że przecież jest ze mną. Albo po prostu to był przypadkowy odruch, a ja za dużo sobie myślałam. W końcu zaczęliśmy schodzić po kolejnych schodach. Otworzył duże metalowe drzwi, weszliśmy do piwnicy i od razu się skrzywiłam. Śmierdziało paskudnie. Wilgoć, pot, krew, mocz, kał i benzyna. I może reszty mogłam się spodziewać, tak zapachu benzyny nie. Nie dopytywałam, nie chciałam wiedzieć skąd ten zapach.
CZYTASZ
Sette Minuti
Romantik"Sei i miei sette minuti" - Jesteś moimi siedmioma minutami. "Annabelle Leroux nigdy nie miała dobrego życia. Jej matka przeżywała katusze z jej ojcem, a by Belle nie musiała tego słuchać, zakładała jej słuchawki na uszy i puszczała muzykę. Annabell...