Rozdział 12

558 115 42
                                    

Raphael

Poszedłem wziąć zimny prysznic. Musiałem trochę ochłonąć, bo Annabelle doprowadzała mnie do szaleństwa. Gdybym mógł, dotykał bym ją cały czas i faktycznie pieprzył na blacie biurka. Ale znałem pojęcie "przestrzeń osobista", chociaż po ślubie miało się to zmienić, bo nie miałem zamiaru się hamować. Ale też mnie intrygowała i wkurwiała jak nikt inny. Chyba nawet Carlo nie podnosi mi tak szybko ciśnienia jak ona. Podważyła moje zdanie, dwa razy. A później? Nie wyglądała na tak niepewną jak wcześniej. Zdecydowanie język jej się rozwiązał i zaczęła na zbyt dużo sobie pozwalać. Ale skoro miałem spędzić z nią resztę życia, musiałem przymknąć na to oko, bo przecież nie posunę się do rękoczynów, za to, że po prostu nie potrafi się ugryźć w język. Wiedziałem, że będę musiał się przyzwyczaić do jej gadania.

Po prysznicu, ubrałem tylko szare spodnie dresowe i wróciłem do gabinetu. Wiedziałem, że nie zasnę tej nocy. Ona na pewno też nie spała, bo kto zaśnie w obcym miejscu, po tym jak zostało się sprzedanym? Ja nawet nie jem niczego, co jest przygotowane przez kogoś innego. Jestem ostrożny, więc ona tym bardziej powinna.

Usiadłem przed biurkiem, włączyłem laptop i wszedłem na konto bankowe, by upewnić się, że każdy właściciel firmy z którym "współpracujemy" przelał trzydzieści procent obrotu. Zauważyłem transakcje w sklepach internetowych, więc to tym bardziej upewniło mnie w tym, że Annabelle nie śpi. Wyłączyłem laptop i chwyciłem teczkę z jej papierami. Otworzyłem, wyciągnąłem papierki i zacząłem czytać.

Badania ginekologiczne w porządku, krwi również. Teraz pora na konkrety.
Annabelle Leroux, urodzona w Paryżu trzynastego września w dwa tysiące szóstym roku. Rodzice Florence i Alessandro Leroux. Rodzeństwa brak. Języki którymi się posługuje: Francuski, Angielski i Włoski.

Zaśmiałem się gorzko, rzuciłem papierki na blat i wstałem z fotela. Czując jak w środku się gotuje, ruszyłem w stronę jej pokoju. Oszukała mnie. Jak mogła być tak głupia? Myślała, że się nie dowiem, że nie otworzę tej cholernej teczki?! Bez pukania wszedłem do jej pokoju. Skierowałem na nią wzrok. Siedziała na łóżku jak gdyby nigdy nic i grzebała w telefonie, a otwarty laptop leżał obok. Wyciągnęła słuchawki gdy zorientowała się, że przyszedłem. Bez namysłu do niej podszedłem. Chwyciłem jej kostki, pociągnąłem w swoją stronę, tak by się położyła. Chyba nie spodziewała się mnie tak szybko, ale miałem to w dupie. Dopiero gdy znalazła się przy brzegu łóżka, pochyliłem się i zacisnąłem dłoń na jej krtani. Wkurwiony patrzyłem w jej oczy, zdziwienie szybko ją opuściło, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Doskonale wiedziała dlaczego przyszedłem. Chwyciła moje nadgarstki i odchyliła lekko głowę, by móc się w miarę swobodnie odezwać:

- Widziałam jak mój ojciec pieprzy zwłoki mojej matki. Odebrali mi dziewictwo na fotelu ginekologicznym, bo nie wierzyli, gdy mówiłam, że jestem czysta. Więc to nie robi na mnie wrażenia. Zabijając mnie, zrobisz mi tylko przysługę.

Nadal nie widziałem w jej oczach strachu, a pieprzoną ulgę. Jakby, kurwa, czekała na śmierć. Poluźniłem chwyt, czując jakbym dostał od niej w twarz.

- Dlaczego kłamałaś? Znasz włoski.

Zapytałem prosto z mostu, uparcie trzymając się tego po co tutaj przyszedłem, a ona wciąż się uśmiechając, wzruszyła ramionami jakby było jej wszystko jedno, ale sądząc po jej słowach, nie było.

- Bo chcę wiedzieć czy będę traktowana jak kobieta którą jestem, czy jak zabawka którą kupiłeś.

Puściłem ją i się wyprostowałem. Wycofałem się i już miałem odejść, ale zobaczyłem na jej nogach siniaki. Zacząłem sunąć wzrokiem po jej ciele, chcąc doszukać się ich więcej, bo wiedziałem, że jeszcze gdzieś są. Muszą być.

Sette MinutiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz