Rozdział 8

662 106 24
                                    

Annabelle

Siedziałyśmy w jadalni i jadłyśmy śniadanie. Chociaż nie wiem, czy można nazwać to jedzeniem. Każda z nas babrała na talerzu i co jakiś czas po prostu wsuwała trochę jedzenia do ust, wiedząc, że wtedy się nie przyczepią, bo chociaż coś zjadłyśmy. Miałam ściśnięty żołądek, z nerwów aż się trzęsłam. Dziś jest dzień aukcji. Mogłabym się zastanawiać, kto mnie kupi, jak będzie wyglądać i jak będzie mnie traktować, ale nie chciałam o tym myśleć. Mogłabym wyobrazić sobie kupca, stworzyć swój ideał w głowie, ale nie chciałam się rozczarować. Poza tym, jak miałabym to zrobić, skoro mam zostać sprzedana jako zabawka do pieprzenia? Bo wątpię by badania ginekologiczne były potrzebne do sprzątania czy gotowania. Ba, sami też się nie kryli, że właśnie po to zostaniemy sprzedane. Coś jak prostytutka, ale bez stażu. Taka prywatna, lalka do zabawy.

Chyba zorientowali się, że i tak więcej nie przełkniemy, bo drzwi otworzyły się zanim odłożyłyśmy sztućce. Do pomieszczenia weszły kobiety i mężczyzna.

- Gdy wrócicie do swoich pokoi, macie się od razu wykąpać i czekać na wasze opiekunki. One zrobią wam makijaż, fryzurę i pomogą się ubrać.

Wszystkie tylko przytaknęłyśmy.

- Będziecie prezentować się pojedynczo. Wejdziecie do pomieszczenia z luster i po prostu będziecie patrzeć przed siebie. Będziecie słyszeć, jak idą negocjacje i ile chcą za was zapłacić, żebyście nie zapomniały, że jesteście sprzedane, jak zabawki w sklepie.

Znów kiwnęłyśmy głową. Nie było sensu z nim rozmawiać, bo i tak go nie przekonamy, że to absurd. Domyśliłam się, że to nie będą zwykle lustra, a weneckie. Kupcy będą widzieć wszystko, my nic poza naszym odbiciem. To chore. Ale tutaj, podobnie jak w moim wcześniejszym życiu, nic nie było normalne. Każda z nas wstała od stołu, bo facet milczał dłuższą chwilę i po prostu na nas patrzył, więc uznałyśmy, że to wszystko co miał do powiedzenia. Już miałyśmy odejść od stołu, jednak on rzucił:

- Jeśli niektóre z was, sądzą, że to tutaj przeżyłyście piekło, obiecuję, że będziecie błagać kupca, by was oddał tutaj z powrotem.

Uśmiechnął się szeroko. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z jadalni pewien swoich słów. Czy w nie wątpiłam? Nie. Wiedział, jacy ludzie kupują jego “zabawki” i z pewnością wiedział, jak je traktują. Tutaj nie licytują ludzie z niższej rangi, zwykli, szarzy, a ci co mają pieniądze, możliwości i nawet władzę.

Wszystkie wyszłyśmy z jadalni. Każda była prowadzona przez swoją opiekunkę.

- Przyjdę za pół godziny.

Powiedziała Beatrice. Weszłam do środka i od razu poszłam do łazienki. Rozebrałam się, stanęłam pod natryskiem i włączyłam ciepłą wodę. Umyłam porządnie ciało i włosy. Opłukałam się. Wyszłam z kabiny i wytarłam się dokładnie. Byłam ciekawa, jak zakryją moje siniaki. Będą jakoś musieli to zrobić, bo na sto procent nie wpuszczą mnie tak na aukcję. Owinęłam się ręcznikiem. Umyłam zęby i zaczęłam suszyć włosy. Czy on będzie mnie gwałcił? Może już nigdy nie pozbędę się siniaków, bo zanim zniknie jeden, pojawi się kolejny? Tak jak było z Florence? Czy będę traktowana jak ona? Czy gorzej? Może mój kupiec będzie łaskawy? Pokręciłam głową na boki, chcąc przestać zadawać sobie pytania, na które i tak nie dostanę odpowiedzi. Nie w tym momencie. Wyłączyłam suszarkę, włożyłam do szafki i weszłam do pokoju. Zatrzymałam się w miejscu, gdy zobaczyłam mężczyznę z jadalni siedzącego na łóżku. Czekał aż wyjdę, bo jego wzrok natychmiast do mnie powędrował.

- Mam z tobą problem.

Zmarszczyłam lekko brwi. Jaki problem? Przecież nic nie zrobiłam.

- Dlaczego?

Sette MinutiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz