5: Night is my second house.

4.1K 321 12
                                    

Przeczytałam ten list kilkukrotnie i nadal nie wiedziałam o co do końca w tej zagadce chodzi. Pełnia księżyca jest jutro, więc powinnam się pospieszyć. Nie wiem po co o tym myślę, nie interesuje mnie ta ich chora gierka. Może i powinnam od razu zrozumieć o co chodzi, w końcu już kilkukrotnie uświadamiałam innym, że jestem inteligentną dziewczyną. Może jednak tak nie jest. Parsknęłam rzucając papierem o ścianę. Naprawdę dorosła postawa.Zabrałam ze sobą nóż i po cichu zeszłam na dół. Nie chciałam żeby rodzice przypadkiem się obudzili. Chciałam po raz kolejny wybrać się na małą wycieczkę po zachodzie słońca. Tym razem nie zamierzam tak szybko uciekać przed zagrożeniem. Wiem, że będąc na pograniczu życia przyjdzie Calum i mnie uratuje. Przewidywalna postawa Hood'a.
-A dokąd się księżniczko wybierasz?- usłyszałam zmęczony głos ojca, gdy już delikatnie naciskałam na klamkę od drzwi. Przeklęłam go w myślach i powoli się odwróciłam. Stał przy wejściu do kuchni z kubkiem kawy w ręku. Dłuższą chwilę myślałam nad jakąś sensowną wymówką, ale żadna nie przychodziła mi do głowy.
-Ja muszę.- wybiegłam z domu ignorując jego osobę. Biegłam przed siebie. W końcu znalazłam się na moście. Obserwowałam ciemne morze przez dłuższą chwilę. Nikt nie przychodzi, nikt mnie nie atakuje chociaż wiem, że w okół mnie kręci się wiele morderców. Westchnęłam głośno i odwróciłam się na pięcie w stronę ulicy. Nic. Pustki.
-A ta znowu tutaj.- usłyszałam głos chłopaka. Nie zwróciłam na niego większej uwagi, bo wiedziałam kim jest.
-Nie odpuszczę dopóki nie dowiem się kim jest mój wybawiciel.- syknęłam przez zęby. Nie chciałam przebywać sam na sam z Calum'em, bo on niestety działa mi na nerwy. Nie bardziej niż Ashton czy Michael. Każdy z nich jest po prostu wkurzający na swój sposób. Tajną bronią Irwina jest raczej jego niezwykle dziecinny i głośny śmiech. Clifford to po prostu Clifford, na sam jego widok robi mi się niedobrze. Calum jest nadopiekuńczy i dociekliwy. Jeszcze jest Luke, ale raczej z nim nigdy nie rozmawiałam, więc nic o nim nie wiem. Nigdy się nie wtrąca w moją zaciętą dyskusję z chłopakami. To jest śmieszne, bo rozmawiałam z nimi dopiero dwa razy.
-Ale zapewne ty wiesz kim on jest i naśmiewasz się ze mnie wraz z resztą debili.- skarciłam go wzrokiem. Był ubrany tak jak wczoraj. Czarne rurki, tego samego koloru bluza i sportowe buty.
-Niestety nie wiem, ale chciałbym, bo propozycja naśmiewania się z ciebie jest niezwykle kusząca.- zachichotał słodko. Kolejny groźny rycerz z niezwykle uroczym śmiechem. Nie żebym się w nim zakochała. Westchnęłam kilkukrotnie i ruszyłam z powrotem do swojego domu. Nawet nie spojrzałam się na niego, czy nie pożegnałam się. Chyba powinnam w końcu zawdzięczam mu życie.
Przechodząc przez ulice zerknęłam na dom mojej sąsiadki. Od kilku dni nie przychodzi do nas co jest nie w jej stylu. Na samą myśl o niej przychodzą mi do głowy okropne wspomnienia. Pierwsze spotkanie na którym pokazała swoje prawdziwe oblicze. No, bo kto normalny przez jeden mały błąd dziecka mści się na nim przez resztę jego życia. Byłam wtedy zwykłem bachorem i wchodząc na jej trawnik o niczym złym nie myślałam. Od tamtego momentu jest to zakazany teren.
Gdy chciałam wejść do mieszkania nagle gwałtownie się odwróciłam. Zakazany teren. Miejsce na którym moja noga nie powinna stawać. Może o to chodzi w tej zagadce. Chociaż jest to wątpliwe, w końcu po co ktoś kazałby mi tam iść, w dodatku po godzinie policyjnej? Przekręciłam oczami i weszłam do domu. Marzyłam tylko o śnie. Czuję, że jutrzejszy dzień będzie ciężkim dniem.

Obudziły mnie jak zwykle promienie słoneczne. Znowu zapomniałam zasłonić okna. Ubrałam się we wczorajsze ubrania i zbiegłam do kuchni zastając tam moich rodziców. Tata zgromił mnie wzrokiem, a mama ciepło się do mnie uśmiechnęła.
-Jak się spało?- rodzicielka musiała przerwać moją ukochaną ciszę. Spojrzałam się na ojca. Czyli nie powiedział matce o moim wczorajszym wyjściu. Pewnie nie chciał jej martwić.
-Cudownie.- skłamałam. Przez bliską godzinę nie mogłam zasnąć i zmieniałam ułożenie swojego ciała chyba z tysiąc razy. Ilustrowałam moją rodzinę wzrokiem nie odzywając się podczas śniadania ani razu. Westchnęłam głośno i wyszłam z domu kierując się na przystanek autobusowy. Muszę odwiedzić Maggie, bo nie mam z nią żadnego kontaktu od wczorajszego wydarzenia. Nie przejmowałam się za bardzo tym, że ktoś rozbił tą szybę, bo mógł być to jakiś obrażony na cały świat nastolatek. Niemożliwe, że zbirowie wydostali się poza mury, ponieważ są całodobowo strzeżone. Na moje nieszczęście zauważyłam, że na przystanku stoi już jakiś chłopak. Podeszłam bliżej, bo jego postać była mi chyba znajoma.
Tak. To Luke Hemmings. Przekręciłan oczami i ruszyłam w stronę ławeczki. Gdy rozmawiam z jego przyjaciółmi on jak zwykle się nie odzywa, więc zastanawia mnie czy jest tak nieśmiały czy może odcięli mu język. Usiadłam obok niego witając się z nim ciepłym uśmiechem. Nie odwzajemnił go, tylko zaczął pożerać mnie wzrokiem. Nienawidzę tego.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.- jęknęłam. Jest to typowy tekst chłopaków, więc niby czemu miałabym go nie wykorzystać. Uśmiechnął się pod nosem i oblizał swoje suche wargi. Lubię, gdy chłopak to robi, ale nie popadajmy w fangirl.
-Spotkałaś już tego swojego wybawiciela?- w końcu postanowił się odezwać za co w głębi serca mu dziękowałam, bo nienawidzę ciszy, gdy siedzę obok jakiegoś chłopaka, co innego rodzice- przy nich kocham ciszę.
-Niestety nie.- mruknęłam pod nosem. Zobaczyłam w oddali autobus. Zerwałam się z ławki i od razu do niego weszłam, gdy stał już przede mną. Pozostało mi jedynie unikać towarzystwa blondyna. Odkąd pamiętam, to on najbardziej mi się podobał z całej szkoły. Po prostu miał coś w sobie co mnie nie odpychało jak od reszty. Był raczej rozsądny i nie znajdywał sobie jakiejś panienki na jedną noc, przynajmniej z tego co mi wiadomo. Byłam już blisko domu mojej przyjaciółki, gdy zobaczyłam w oddali jakiś płomień. Coś mi tu nie grało. On pochodził z domu Maggie. Mojej Maggie.
××××
Hej kochane ❤ Moja największa hejterka (mama), powiedziała, że piszę cały czas to samo tzn. wychodzi z domu i idzie na most. Przepraszam, przyznam, że sama tego nie zauważyłam, ale postaram się, że od następnego rozdziału to się zmieni.
Oh. Będę wredna, ale..
8 VOTES= NOWY ROZDZIAŁ ❤
Miłej niedzieli. Czy co tam teraz macie podczas czytania ☺

Night: Thug [L.H]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz