13: Noc Strachu.

3K 259 17
                                    

Pisnęłam przerażona próbując się wydostać z pokoju. Niestety, jednak ojciec zamknął mnie w nim zabierając ze sobą klucz, więc nie było takiej możliwości. Szarpnęłam kolejny raz za klamkę- nic.
Rozejrzałam się po pokoju, żeby znaleźć cokolwiek co pomogło by mi w wyważeniu drzwi. Zupełnie nic. Tupnęłam nogą i odeszłam od drzwi kilka kroków.
-Raz kozie śmierć.- syknęłam biegnąc spowrotem w ich stronę. Drzwi nawet się nie ruszyły.
Pomasowałam ręką bolące ramię wstając bezradnie z podłogi. Właśnie w tym momencie przydałaby się obecność Luke'a. Na pewno bez wachania by mi pomógł. Kopnęłam jeszcze kilka razy w drzwi, ale najwidoczniej zostały wykonane z bardzo solidnego drewna. Dostałam olśnienia.
Ostatnio przecież Hemmings wchodził do mojego pokoju przez okno.
Podbiegłam do niego patrząc się w dół żeby upewnić się czy upadek będzie bolał.
Postawiłam jedną nogę na szparze pomiędzy deskami podtrzymując się o winorośle. Powtarzałam cały czas te kroki starając się nie patrzeć w dół. W końcu poczułam pod sobą grunt, więc ruszyłam biegiem w stronę drzwi od mieszkania. Otworzyłam je nie zwracając uwagi na to, że ich nie zamknęłam.
-Tato?! Tato, gdzie jesteś?!- rozglądałam się po całym parterze, ale jego tam nie było. Podeszłam do łazienki zauważając, że do wanny nalewa się woda.
-Obraziłeś się na mnie? Dlaczego słyszałam strzał?- zadawałam mu pytania, ale na ani jedno nie uzyskałam odpowiedzi. Mój ojciec ma zdecydowanie ciężki charakter, bo jak się na coś uprze, to nie ma odwrotu.
-Jeżeli się nie odezwiesz to wejdę do środka.- powiedziałam próbując  go jakoś szantażować. -Masz pięć sekund.
Odliczałam w myślach po czym bez zastanowienia nacisnęłam na klamkę. Drzwi były zamknięte.
-Tato otwórz!- waliłam pięściami w ścianę.
To się nie dzieje naprawdę, on się na mnie nie obraził, po prostu udaje, że jestem mu obojętna.
-Rosalie? Co się stało?- usłyszałam głos blondyna za sobą. Dlaczego nie zamknęłam drzwi?
-Nie wiem, ojciec nie chce wyjść.- spojrzałam się na niego zmęczonym wzrokiem. Co sekundę mrugałam, żeby nie zasnąć na stojąco.
-Odsuń się.- popchnął mnie na bok odchodząc kilka kroków do tyłu. Wbiegł w drzwi- jak ja ostatnio. Jednak jemu udało się je wyważyć.
-Tu nikogo nie ma.- parsknął otrzepując swoje czarne rurki. Przecież to jest niemożliwe?
-Słyszałam strzał. Nie mogłam nic zrobić, byłam bezradna.- weszłam do łazienki zakręcając lecącą wodę. Zaczęła już wylewać się z wanny co znaczy, że będę miała co sprzątać, gdy mój ojciec od tak sobie znikł.
-To ja już pójdę.- powiedział ilustrując moje ciało wzrokiem. Miałam ochotę zrobić tego sławnego facepalma, ale powstrzymywało mnie jedynie to, że chciałam równocześnie płakać.
To i tak sukces, że dobrze się trzymam po śmierci matki. Jak już kiedyś wspominałam- z żadnym z moich rodziców nie miałam za dobrego kontaktu. Wiedziałam po prostu, że istnieją, pomogą mi i zadbają o mnie. A oni nic sobie z tego nie robili.
Czasem odnosiłam wrażenie, że jestem ich błędem którego do końca życia sobie nie wybaczą.
Luke opuścił mieszkanie upewniając się wcześnien czy aby na pewno dobrze zamknął główne drzwi. Mam okropnie zmienne humorki- jak kobieta w ciąży, dosłownie. Wcześniej chciałam mu się rzucić na szyję i podziękować za to, że ze mną przebywa i mi pomaga. Teraz chętnie bym go zamordowała własnym rękami i w pełni świadoma swoich czynów.
Wyciągnęłam korek z wanny i położyłam go na swoim miejscu. Niechętnie zaczęłam wycierać podłogę, co szło mi mozolnie- jestem typem lenia. Wyczyściłam jeszcze zaparowane lusterku. Chciałam już wyjść z wilgotnego pomieszczenia, ale wcześniej rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i jak zwykle- kartka papieru, rzuciła mi się w oczy. Wzięłam ją z półki i opuściłam miejsce. Teraz jedynie pozostało znaleźć klucz do mojego pokoju.
W salonie go nie było- tu na pewno by nie zostawił. Sprawdziłam pod każdą doniczką- nic. Stanęłam na palcach przejeżdzając ręką po najwyższej półce.
-Jest!- krzyknęłam i pobiegłam na górę otwierając jak najszybciej potrafiłam drzwi.
Zdyszana weszłam do pokoju zamykając najpierw otworzone okno. Dobrze, że nikt tu nie wszedł przez nie, nie darowałabym sobie tego.
Rozwinęłam kartkę od której śmierdziało tytoniem. Najwidoczniej ten psychopata ma dostęp do wszystkiego.

Córciu, nie martw się o mnie. Nic mi się nie stało i nic nie stanie. Uważaj na siebie, nie powinnaś ufać tym chłopakom. Niech zgadnę, na pewno nic o nich nie wiesz?
Wrócę jutro wieczorem.
Całuje.

Może i faktycznie ma co do nich rację, w końcu oni są naprawdę tajemniczy. Zresztą, który normalny człowiek może chodzić po nocy po ulicach nie bojąc się o własne życie. Tymbardziej, jak bandziory mogą się bać takich gówniarzy? Rzuciłam kartką o ścianę- zauważyłam, że ostatnio robię z nimi tak samo. Dlatego, wszystkie leżą teraz na jednej kupie.
Nie rozwiązałam jeszcze tej zagadki z Calum'em i moją sąsiadką. Co oni mogą mieć ze sobą wspólnego? Nie wyobrażam sobie tego, że mogą mieć jakiś spisek przeciwko całemu światu. Oh i tego, że kiedyś nami zawładną i będziemy musieli wykonywać ich wszelkie rozkazy. Ta wizja nie mieści mi się w głowie.
Ten słodki chłopczyk z psimi oczami nie nadaje się na role ,,tego złego".
Przypomina mi bardziej aktora komediowego. No wiecie, jego twarz potrafi rozśmieszyć człowieka do łez. Mówi tak szybko jak azjata. Czasem naprawdę jego zachowanie wskazuje na to, że jest azjatą.
Położyłam się wygodnie na łóżku i przymknęłam oczy.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudził mnie tradycyjnie mój ulubiony budzik. Tak na marginesie, zawsze miałam ochotę wyrzucić go za okno, żeby rozwalił się na tysiące kawałków. Ubrałam się w czarne rurki i tego samego koloru koszulkę po czym zbiegłam na dół żeby zjeść lekkie śniadanie. Z jabłkiem w ręku wyszłam do domu kierując się do szkoły. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że zaczął kropić deszcz.
-Nachyl się!- ktoś krzyknął za moimi plecami.

Chce wam przede wszystkim podziękować za tysiąc wyświetleń oraz 13 votes przy ostatnim rozdziale. Nie będę nikogo wyróżniać, bo wszystkim zawdzięczam tyle samo.
Dziękuję, że jesteście.
Oh, 13 rozdział, 13 votes.
Boże, to są pechowe liczby o.o
I co. Ha! Jej ojciec żyje, pf.
Kocham was ❤❤

Night: Thug [L.H]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz