- Gdzieś Ty była?! - Krzyknął wściekły blondyn od samego progu.
- Nie ma to jak ciepłe powitanie. - Mruknęłam, po czym dodałam już głośniej. - Na wycieczce krajoznawczej. Nie wolno mi?
Skrzyżował obie ręce na klatce piersiowej i zmrużył oczy.
- Sakura... - Warknął.
Ups... Chyba naprawdę jest zły - pomyślałam.
- W zasadzie, to dokładnie nie wiem. - Westchnęłam zrezygnowana wchodząc do świątyni. Uzumaki natychmiast mnie dogonił i szedł obok mnie, wciąż nie spuszczając ze mnie swojego spojrzenia. - Obudziłam się cholera wie, jak daleko stąd, na małej polance w lesie.
- Nikt nie mógł Cię stąd wynieść. Sama musiałaś tam pójść.
- Poniekąd masz rację.
- Wiesz, kto to zrobił?
- Wiem. Ale nie mam ochoty na ponowną konfrontację. Wierz mi, nie jest miły.
- O kim Ty mówisz? - Zirytował się. - Przecież poza naszą czwórką nikogo innego tu nie ma.
- To skomplikowane. Gdzie Jiraya-sama?
- W ogrodzie z Hinatą-chan.
- Chodźmy tam. Wtedy wszystko dokładniej Ci wyjaśnię. Choć nie będziesz z tego powodu szczęśliwy.
Pół godziny pozostała trójka wpatrywała się we mnie w milczeniu. Nieco skrępowana natarczywymi spojrzeniami odwróciłam wzrok, będąc nagle niezwykle zainteresowaną drzewem wiśni obok mnie. Jednocześnie przygryzłam wargę ze zdenerwowania.
- Możesz pokazać nam ten list? - Zapytał w końcu białowłosy.
Kiwnęłam twierdząco głową, pstryknęłam palcami i na mojej dłoni pojawiła się drewniana szkatułka. Podałam ją żywiołakowi wiatru i niespokojnie obserwowałam, jak odczytuje list. W końcu go odłożył i w zamyśleniu zaczął bawić się kosmykiem swoich włosów.
- Co o tym myślisz, mistrzu? - Spytał go zniecierpliwiony Naruto.
- Nic szczególnego. - Wzruszył ramionami. - Wiemy już, jak Sakura zniknęła ze świątyni. Tego głównie chcieliśmy się dowiedzieć. Pozostaje tylko pytanie, z kim przyjdzie nam walczyć? I ta część... - Wskazał jeden z wersów. - Tu Tsunade wyraźnie podkreśliła, że zawiążemy sojusz z demonami. Będę szczery: nie wiem, jak będzie wyglądała nasza współpraca i się jej obawiam. Z całą pewnością są silnymi wojownikami, ale również nieprzewidywalnymi i bezwzględnymi. Ta bitwa będzie pełna rozlewu krwi, niezależnie od tego, jak potężny będzie nasz przeciwnik.
- I to jest: nic szczególnego? - Zapytał z rozbawieniem blondyn. - Ale masz rację. Przymierze z demonami... Nie mogę sobie tego wyobrazić.
- Powinniśmy im o tym powiedzieć?
- Nie sądzę. - Pokręcił głową Jiraya-sama. - Gdyby Tsunade chciała, sama by ich powiadomiła, albo nakazała Ci to zrobić, chociażby pisząc o tym w liście.
Skinęłam głową.
- Rozumiem. - Zasłoniłam usta ręką, by stłumić ziewnięcie. - Wybaczcie, ale jestem padnięta. Pójdę się położyć. Muszę odpocząć, nim przybędzie po mnie Uchiha.
Niebieskooki wykrzywił wargi w wyrazie niezadowolenia.
- Ta część opowieści też mi się nie podoba. - Burknął.
Puściłam jego uwagę mimo uszu i zgodnie z tym, co powiedziałam wcześniej, poszłam spać.~☆~
Wybiła godzina dwudziesta trzecia trzydzieści, gdy stanęłam u podnóża gór. Sasuke już na mnie czekał. Rzucił rozbawione spojrzenie wyraźnie zirytowanemu blondynowi u mojego boku i wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń.
- Nie podoba mi się to. - Powtórzył kolejny raz Uzumaki, nim opuściłam święte granice.
- Tobie ostatnio nic się nie podoba. - Zauważyłam. - Nie martw się. Jutro będę z powrotem. Chyba.
- Jakie znowu: chyba? - Oburzył się.
- Och, nie spinaj się tak. Nic mi nie będzie. - Przewróciłam oczami i podałam rękę kruczowłosemu. - Do zobaczenia.
Odpowiedzi nie usłyszałam, bo już zdążyliśmy się przenieść. Tym razem wylądowaliśmy na głównym korytarzu. Popatrzałam z niezrozumieniem na młodszego Uchihę.
- Musimy jeszcze iść po Itachi'ego.
- A mogę tu poczekać?
- Nie ma mowy. Jeszcze znowu mi się gdzieś zgubisz.
- Ale tam jest od cholery demonów.
- Jesteśmy w piekle, czego się spodziewałaś? - Chwycił mnie za ramię i dosłownie wepchnął na zatłoczoną salę. - Nie marudź i chodź już. Im szybciej będziemy mieli to z głowy, tym szybciej wrócisz do domu.
Westchnęłam w duchu przyznając mu rację. Ruszyłam za nim, gdy zaczął kierować się do jednego z wielu stolików. Idąc czułam na sobie wygłodniałe spojrzenia innych demonów i w myślach zaczęłam wyklinać swoją sytuację. Czułam się, jakbym przechodziła między wygłodzonymi psami w stroju z surowego mięsa. To się nazywa popularność - pomyślałam ironicznie.
- O, różowa! - Zawołał Hidan, kiedy dotarliśmy do celu.
- O, żeluś! - Nie mogłam powstrzymać złośliwego uśmiechu, gdy na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie.
- Dobre, dobre. - Przyznał śmiejąc się cicho.
Moje spojrzenie powędrowało dalej.
- Hej blondi, jak zwykle kobieco dziś wyglądasz. Miło znów Cię widzieć, Sasori-san. - Niebieskooki rzucił mi krzywe spojrzenie. Ja zaś reszcie skinęłam głową.
- Pospiesz się Itachi, czas leci. - Pogonił brata Sasuke.
- Pięć minut Cię nie zbawi. - Odpowiedział mu Itachi kładąc karty na stół. - Royal flush.
Deidara swoje oburzenie przekierował na bruneta, pozostali po prostu odłożyli karty na stół. Zwycięzca zgarnął całą pulę i podniósł się z krzesła zupełnie ignorując klnącego blondyna. We trójkę opuściliśmy pomieszczenie. W milczeniu, dość niekomfortowym dla mojej osoby, udaliśmy się prosto do piwnic. Jeszcze głębiej, do samej paszczy lwa - przeszło mi przez myśl. - W dodatku w towarzystwie niesamowicie rozmownych Uchihów. Oni jednak chyba tak mają...
- To tu. - Powiedział w pewnym momencie młodszy z braci wskazując potężne, wykonane z kamienia drzwi. - Za pięć minut rozpocznie się pełnia.
Skinęłam głową na znak, że rozumiem. Podeszłam bliżej i przyłożyłam obie dłonie do gładkiej powierzchni. Zamknęłam oczy i przeniknęłam do środka swoim umysłem. Zaraz jednak się wycofałam krzywiąc usta z niezadowoleniem.
- Nie mam pojęcia, co tam trzymacie, ale to coś jest porządnie wkurwione. - Rzuciłam.
- Też nie byłbym zachwycony, gdybym siedział tam tyle czasu. - Stwierdził Itachi opierając się o ścianę naprzeciwko wrót.
- Jakieś... dwieście lat?
- Więcej. Był tam już, gdy Tsunade zapieczętowała wyjście.
- Dlaczego więc nie wyszedł wcześniej?
- Bo wcześniej nie było ku temu odpowiedniej okazji.
Uniosłam brwi.
- A teraz jest?
Wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, na co przewróciłam oczami.
- Już o nic nie pytam.
- Właściwie chcieliśmy z tobą o czymś pomówić.
- Droga wolna.
- Słyszałaś o legendzie "dziesięciu końcach"?
- Tak. - Kiwnęłam głową. - Istnieje dziesięć istot zdolnych zniszczyć ten świat. Od jedno do dziewięcio oraz dziesięcioogoniasty, który powstaje po złączeniu pozostałych. Z tym, że dziesięcioogoniasty jest w stanie stworzyć nowy i narzucić na niego swoje prawa. Wielu pragnęło go opanować, ale jak dotąd żadnemu się nie udało. By uchronić świat przed jego mocą wszystkie dziewięć istot rozrzucono po świecie, zapieczętowane w strażnikach, którzy potrafią korzystać po części z ich mocy.
- Zgadza się. - Oboje powoli pokiwali głową. - Rzecz w tym, że aby uwolnić bestie, potrzebujemy wiedźmy.
- Chcecie uwolnić ogoniaste bestie? Ha, dobre! Nawet wy nie dacie rady nad nimi zapanować!
- Dlatego potrzebujemy Ciebie. Wyciągniesz je ze strażników i chwilowo zapieczętujesz w zwojach.
- Absurd. Nie pomogę wam w czymś tak niebezpiecznym. - Pokręciłam głową. - Ja sama mogę zginąć przy pieczętowaniu, nie wspominając o tym, że bestia będzie próbowała dostać się do mojego ciała, gdy już udałoby mi się ją wydobyć ze strażnika.
- Wrócimy do tej rozmowy później. - Wtrącił się starszy Uchiha. - Zaklęcie się ujawnia.
Spojrzałam na wrota, które zaczynały delikatnie lśnić. Na framudze po kolei ujawniały się kolejne symbole zaklęcia. Zacisnęłam usta w wąską linię i zmrużyłam oczy. Potem przyłożyłam obie dłonie do powierzchni kamiennych drzwi i wypowiedziałam odpowiednią inkantację w pradawnym języku wiedźm. Podłoże zatrzęsło się, po czym spod drzwi oraz szpary międy nimi buchnął pył. Skrzywiłam się niezadowolona czując drobne ziarenka piasku na wargach. Wtedy jednak wrota się otworzyły, a świątynia stała otworem.
- I już? - Spytał z lekkim niedowierzaniem Sasuke.
- I już. - Potaknęłam. - Wiesz, nie wszystkie zaklęcia są widowiskowe. - Dodałam przewracając oczami. - W tej pieczęci chodziło głównie o to, że zdjąć mogła ją tylko inna wiedźma. - Spojrzałam w stronę pogrążonego w mroku korytarza i wzdrygnęłam się czując złowrogą energię bijącą ze środka. - Ja dalej nie idę. Jeśli Tsunade-sama zastawiła jeszcze jakieś pułapki wewnątrz, to już nie mój problem. - Widząc, że żaden z braci nie zwraca na mnie uwagi, prychnęłam zirytowana. - Tak, jasne. Sama trafię do wyjścia, dzięki. - Burknęłam, wyminęłam ich i ruszyłam w drogę powrotną.
CZYTASZ
Grzechów krwią nie odkupisz [zakończone]
FanfictionFanfick o Sakurze Haruno, postaci z anime pt. "Naruto". Historia rozgrywa się w magicznym świecie, krainie gdzie stworzenia typu żywiołaki, wiedźmy, demony i cała reszta jest na porządku dziennym. Serdecznie zapraszam do czytania :)