Rozdział 2

240 11 1
                                    

Siedziałam w pokoju dziennym oddalona od wszystkich. Jestem bardzo aspołeczna. W szkole nie miałam znajomych, ludzie uważali mnie za dziwaka.

Jest sobota, właśnie czekam na mojego brata. Przychodzi do mnie zazwyczaj raz w tygodniu. Chris ceni sobie punktualność i sam zawsze jest punktualnie, więc bardzo dziwi mnie to, że jeszcze się nie zjawił, choć minęło już dziesięć minut od ustalonej godziny.

- Widzisz? Mówiłem Ci. Zostaniesz sama. Nawet twój własny brat nie chce Cię już widzieć. - powiedział głos w mojej głowie. I to nie były moje myśli. To był On. Myślałam, że już nie wróci. Odkąd dostawałam leki nie słyszałam Go, aż do wczoraj. To po części przez głosy,  mój ojciec wysłał mnie tutaj.
- Zostaniesz sama.- znowu się odezwał. Szybko wstałam z miejsca i poszłam do mojego pokoju, żeby się uspokoić. Usiadłam w kącie, przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i oplotłam je rękami. Głosy się nasilały a ja nie mogłam wytrzymać. Szybko podeszłam do szafki nocnej naciskając przycisk przywołujący pielegniarkę. Po chwili kobieta w fartuchy wbiegła z moją kartą, która jest przy każdych drzwiach. Popatrzyła na mnie wyczekująco, a ja ostatkami sił wytłumaczyłam co mi jest. Wyszła wracając chwilę później ze strzykawką wypełnioną jakimś lekiem, który miał mi pomóc. Podwinęła rękaw mojej koszulki wstrzykując substancję. Kobieta wyszła z pomieszczenia, a ja zamroczona, dalej z glosami w głowie, położyłam się na łóżku i zasnęłam poddając się substancji, która krążyła w moich żyłach.

Dziewczyna z psychiatryka//5sos [W Trakcie Poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz