My house is wow|7|

1.1K 58 21
                                    

-Amanda! Wstawaj! Za 15 min masz lecieć! -krzyczał Calum.

-Zamknij ryj! Już wstaje! -zaspana przetarłam oczy i podniosłam się z krzesełka. Uśmiechnęłam się, gdy ujrzałam te jego mordkę. Byłam przekonana, że pojedzie do domu.

-Am chodź do wyjścia! -Calum wziął moją walizkę, złapał mnie za rękę i prowadził do bramki.

-Dobra brzydalko tu masz mój numer, masz pisać i dzwonić codziennie! Rozumiesz?! Codziennie! -darł się, wręczając mi małą karteczkę z jego numerem.

-Tak brzydalu! Rozumiem! Mam do ciebie nie dzwonić, ani nie pisać! -cmoknęłam go w policzek i szybko uciekłam do wyjścia. Nagle poczułam, że się unoszę, a ktoś obejmuje mnie w pasie.

-Kochana chyba nie myślałaś, że buziak w policzek wystarczy?! -śmiał się Calum opuszczając mnie powoli na ziemie.

-Tak właśnie myślałam Cal. -zaśmiałam się, a ten przytulił mnie do siebie i ucałował czubek głowy.

-Trzymaj się mała, będę za tobą tęsknił!

-Ej! Już ci po raz 3 powiem..Mała to jest twoja pała! -walnęłam go w bark, a ten się zaśmiał.

-Dobra idź już bo ci samolot odleci lamusku. -chłopak obrócił mnie do siebie tyłem i kopnął lekko w tyłek.

-Hood! Następnym razem rozwalę ci tą śliczną mordkę! -pogroziłam mu palcem i szybkim krokiem ruszyłam w stronę bramki.

-Czyli uważasz, że mam śliczną mordkę? -usłyszałam za sobą krzyk tego debila. Pokazałam mu w odpowiedzi środkowy palec i przeszłam przez bramkę.

~*~
-24B, 24B, 24B..-mówiłam sama do siebie poszukując mojego miejsca w samolocie. -O 24B! W końcu cię znalazłam! -krzyknęłam, a ludzie w samolocie się na mnie popatrzyli.

No i fajnie, mam miejsce pod oknem. Usiadłam wygodnie na fotelu i obserwowałam co sie dzieje za oknem. Wpatrywałam się tak gdzieś z 15 min, gdy nagle usłyszałam jak coś, znaczy ktoś i to jakiś stary ktoś siada koło mnie. Tym ktosiem była jakaś babcia po 60-tce.

Nagle w samolocie rozbrzmiał głos stewardessy. Kazała zapiąć pasy i wyłączyć komórki (oczywiście ja tego nie zrobię ups) tłumaczyła jeszcze gdzie są maski tlenowe, wyjście ewakuacyjne, tamto i sramto..przestałam jej słuchać. Pierdoliła coś tam jeszcze chwile, życzyła miłego i spokojnego lotu i poszła. Nareszcie.

Wyciągnęłam mojego ip zobaczyłam, że mam 1 nową wiadomość.

674139220: Joł steele /calum

Ja: Elo hood

Hood: Wyleciałaś już? ✈❤

Ja: Jakieś 5 minut temu..Ale stewardessa zaczęła przynudzać, że jeden z pasażerów krzyknął "Zamknij się i lepiej pokaż cycki!"

Hood: Jezu😂 Jak tam lot wgl?

Już miałam mu odpisać, gdy nagle moja "sąsiadka" się odezwała.

-Stewardessa chyba prosiła o wyłączenie telefonu.

-Nikt nie pytał -odpowiedziałam oschle. Jebnięta, stara wiedźma.

-Ja pytałam -uśmiechnęła się.

-To już pani problem -nie patrząc na nia włożyłam słuchawki do uszu i puściłam moją ulubioną piosenkę Justina Biebera-I'll show you.

unbreakable  ➳ amanda steeleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz