Obudziły mnie promienie słońce przedostające się przez rozbite okno. Sięgnęłam po plecak aby wyciągnąć ciuchy, które wczoraj spakowałam. Wybrałam Czarne short'y z wysokim stanem, biały crop top z napisem Sorry not Sorry, na to zarzuciłam standardowo czarną bluzę z zamkiem i włożyłam czarne vansy. Włosy rozczesałam, postanowiłam, że zostawię je rozpuszczone i zarzucę do tyłu. Schowałam telefon do kieszeni, spakowałam plecak i opuściłam moje tymczasowe miejsce zamieszkania.
~*~
8:58 cioci nie ma w domu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam TOTALNY bałagan. Ruszyłam do łazienki i postanowiłam się umyć, przecież brudna nie wyjdę na miasto. Umyłam zęby, przemyłam twarz i zmieniłam opatrunek.Spakowałam do plecaka bandaż i wodę. Wpadłam na pomysł, że zostawię jakiś list, żeby się o mnie nie martwili...ta odrazu. Wzięłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać.
Droga ciociu!
Jak wiesz, za dwa dni są moje urodziny będę pełnoletnia. Postanowiłam, że się wyprowadzę..nie ważne gdzie :)) W szkole załatwiłam potrzebne sprawy i zostałam wypisana. Zacznę wszystko od nowa :)) Powodzenia w życiu..żartowałam :)) ŻYCZĘ CI JAK NAJGORZEJ!
Twoja kochana Amanda ;*
Położyłam go na stole i wyszłam. Muszę udać się do biura podroży i kupić bilet do Kalifornii, ale najpierw pójdę do banku wybrać potrzebną sumę pieniędzy ze spadku.
~*~
Hajs dostałam bez żadnych problemów, wybrałam grubo ponad 5 tyś. Chciałam pójść do fryzjera i zrobić "MAŁE" zakupy. Znajduję się właśnie przed biurem podróży "Holidays? Yes.". Weszłam do środka i ujrzałam za biurkiem ładną panią, miała rude włosy do ramion, a ubrana była w białą koszulę z kołnierzykiem i czarną marynarkę, nie widziałam dołu bo siedziała, ale chyba była to czarna prosta spódniczka przed kolano .
-Dzień dobry - powiedziała z uśmiechem. Odpowiedziałam tym samym i usiadłam na krześle przed nią. -Dokąd to chce się pani wybrać? - zapytała.
-Chcę kupić bilet w jedna stronę do Kalifornii. - wyjęłam z plecaka portfel.
-Wyjeżdża pani z Sydney? Praca? Szkoła? Problemy? - a chuj cię to kurwa interesuje, jakaś wkurwiająca ruda małpa.
-Może -odpowiedziałam oschle. -Możemy przejść do rzeczy? - spojrzałam na nią.
-Oczywiście, kiedy chce pani wylecieć? - spojrzała na ekran komputera.
-Jutro, najlepiej z rana. -bawiłam się palcami.
-Dobrze, może być jutro o 5? - dalej gapiła się w ekran.
-Tak, ile płace? - otworzyłam portfel.
-Bilet w jedną stronę do Kalifornii 5 rano..będzie kosztował 300 dolarów. - zaczęła grzebać w szafkach. Wyjęłam dokładną sumę i położyłam na biurku. -Musi mi pani podać swoje dane, imię, nazwisko, datę urodzenia i pesel. -spojrzała na mnie podając długopis i kartkę. Wyjęłam moją legitymację i wszystko spisałam, dałam jej do sprawdzenia. Oddała dokument i powiedziała. -Bilet będzie można odebrać o 12 -schowałam portfel i wstałam z krzesełka. -Do zobaczenia o 12! -krzyknęła ruda.
-Do zobaczenia. - Wyjęłam telefon, 10.24 mam jeszcze 1h 36 min. Postanowiłam, że przez ten czas pójdę do pobliskiego parku i poczytam.
~*~
Usiadłam na wolnej ławce i zaczęłam czytać "Gwiazd Naszych Wina". Wsłuchiwałam się w ćwierk ptaków, śmiech bawiących się dzieci i Harrego..zaraz co kurwa, Harrego?! Spojrzałam na niego, stał tam w całej swojej okazałości z tym perfidnym uśmieszkiem na twarzy.
-No hej Amanda!
***
Hej miśki! :'D No to mamy 4 rozdział *=* Jestem ciekawa co wyniknie z tego spotkania,znaczy ja wiem XDDD hahahah :'D Jeśli was to ciekawi piszcie propozycje w komach! :)) /palequen
CZYTASZ
unbreakable ➳ amanda steele
Fanfictionbut i'm super girl and super girls don't cry copyrighted © 2015 palequen