Rozdział 1

123 10 1
                                    

xxx Brook xxx

Weszliśmy do domu,  Ashton skierował się do kuchni i wyciągnął z lodówki wodę, musiał  mnie pilnować, ponieważ mój starszy brat wyjechał ze swoją dziewczyną do Hiszpanii.

 - Dobranoc - szepnęłam wchodząc po schodach.

 - Już się ulatniasz? - odwróciłam się w jego stronę kiwając głową, wszedł do salonu a ja udałam się do swojego pokoju. Ściany były koloru białego, meble ciemnego brązu a w większości miejsc na ścianie wisiały plakaty rockowych zespołów. Mieszkamy w Sydney od roku, przeprowadziliśmy się tu z Los Angeles. Dlaczego? Dobre pytanie... Nasz przyjaciel Dominic Toretto został skazany za kradzieże, udział w nielegalnych wyścigach i pobicie mężczyzny ze skutkiem śmiertelnym na 25 lat pozbawienia wolności a my postanowiliśmy go odbi. Mój brat Braian był policjantem. Zaczęłam jeździć w wyścigach gdy miałam 15 lat zawsze chciałam byc taka jak brat. Moi rodzice zginęli gdy miałam 14 lat od tamtego momentu opiekuje się mną Braian. - Śpisz?

 - Nie-wszedł dalej i rozglądnął się po pokoju, był w nim już tyle razy ale za każdym razem zachowywał się tak jakby wchodził do niego pierwszy raz. - Co chcesz?

 - Dzwonił Braian mówił, że wracają dopiero za 4 dni. - westchnęłam a on popatrzył na mnie zdziwiony i wyszedł z pomieszczenia. Przebrałam się w spodenki i koszulke kładąc się spać.

Rano

Wstałam około 9-tej i zeszłam na dół Irwin spał jeszcze na kanapie, weszłam do kuchni i zabrałam z parapetu zapalniczkę i papierosy wyszłam na taras i zaczęłam go palić. Gdy skończyłam weszłam z powrotem do salonu, przykryłam chłopaka kocem i znów wróciłam do kuchni robiąc  sobie śniadanie i kawę, gdy skończyłam włożyłam wszystko do zmywarki i wtedy zobaczyłam Ashtona chłopak stał oparty o ścianę i przyglądał mi się podałam mu kubek z kawą zdziwiony popatrzył na mnie.

 - No co?

 - Nic chyba od roku taka miła dla mnie nie byłaś.

 - Ludzie się zmieniają Ashton - usiadłam obok.

 - Ty zmieniłaś się za bardzo.

 - Ciesz się bo moja dobroć szybko może się skończyć. - uśmiechnął się, uwielbiał mnie wkurzać i tak stary Ashton Dupek Irwin wrócił.

 - Brook, którą znam wróciła.  - krzyknął szczęśliwy - Chłopaki zaraz przyjadą.

 - To ja się zbieram.

 - Gdzie?

 - Nie wiem  a czy to  w ogóle ważne ja będę szczęśliwa bo nie spędze tego dnia z wami a ty bo spędzisz go z kumplami.

 - O'Conner nigdzie nie idziesz.

 - Jestem pełnoletnia i nie zabronisz mi.

 - Jesteś tego taka pewna? - kiwnęłam głową - To właśnie ci zabraniam. - wybuchnęłam śmiechem a chłopak zdziwiony popatrzył na mnie, ruszyłam w stronę wyjścia - Idiotka.

 -Debil

 - Jesteś głupia chociaż dziwie się bo to zazwyczaj blondynki nie myślą - odwróciłam się w jego stronę i zaczęłam się śmiać.

 -  To dziwne bo to ty tu jesteś blondynem - zaczął się wściekać, chwyciłam klamkę i nacisnęłam ją.

 - Gdzie się wybierasz? - zapytał Luke, który właśnie przyjechał z chłopakami, jęknęłam cicho i weszłam do salonu włączając telewizor, cała czwórka patrzyła na mnie jak na jakiegoś kosmitę. Przecież byłam w swoim domu.

 - No co tak stoicie i patrzycie na mnie?

 - Nie wolno? - zapytał Calum.

 - A co?

 - Nic - usiadł na fotelu, popatrzyłam na niego zdziwiona, chłopak zbyt często ze mną nie rozmawia. Podobnie jak z Irwinem nie przepadamy za sobą, chociaż on jest o niebo lepszy od swojego przyjaciela.

 - Calum - warknęłam gdy zabrał mi pilota, rozłożył ręce w geście obrony. Wściekła weszłam po schodach na górę i zasęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka :)

Rozdział powinien pojawić się już dawno temu ale jakoś nie znalazłam czasu przepraszam. Myślę że rozdział wam się spodoba co prawda nie jest długi bo po wszystkich moich przeróbkach wyszedł jeszcze krótszy  niż powinnien. Jakby co to przepraszam za błed. 

Jutro szkoła :( 

Nobody is perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz