#05 Nawet go nie znam.

877 40 2
                                    

Nieznany numer: Spotkamy się dzisiaj
Ja: Aghh...Przepraszam, zapomniałam do Ciebie napisać. Nie mogłam przyjechać do ojca, jestem zajęta.
Nieznany numer: Co jest takiego ważniejszego ode mnie pfff

Ja: Muszę się uczyć.

- Kurwa - przeklęłam pod nosem.

Nie mogę napisać mu, że się uczę, nie chcę wyjść na kujonkę, która tylko się uczy. Jednak mi zależało na dobrych ocenach. No cóż.  Ale to głupie. W każdym razie on nie musiał o tym wiedzieć, wykasowałam ostatnią wiadomość i napisałam ją od nowa.

Ja: Umówiłam się z przyjaciółką.
Nieznany numer: Czuje się porzucony ehhh
Ja: Uważaj, bo zaraz Ci uwierzę hahahhah

Lucy: Mam nadzieje, że jesteś u siebie, bo stoję pod twoim domem.
Ja: Nie możesz po prostu zadzwonić dzwonkiem?
Lucy: Nie.

Westchnęłam pod nosem i wstałam z łóżka, udając się na dół. Za drzwiami oczywiście czekała już na mnie brunetka, która od razu rzuciła się na moją szyję.

- Czeeeeść - wykrzyknęła praktycznie do mojego ucha.

- Ała

Dziewczyna wyminęła mnie i przeszła do kuchni. Ahhh...typowa Lucy. Czuje się jak u siebie w domu.

- Więc co to za chłopak, którego ostatnio poznałaś ? - spytała kiedy siedziałyśmy razem pijąc jakiś znaleziony przez nią sok w lodówce.

- Nawet go nie znam.

- Pfff...- parsknęła - pisałaś mi tydzień temu, że zaprosił cie na imprezę, co oznacza, że najprawdopodobniej jest zainteresowany twoim towarzystwem, czyli na Ciebie leci - powiedziała jakby to było oczywistą rzeczą.

- ...lub chce mnie przelecieć - dodałam pod nosem.

- Lub chce Cie przelecieć - przytaknęła - ale żyje się raz.

- I to oznacza, że mam spać z każdym kto pojawi się na mojej drodze ? - uniosłam do góry brwi.

- Nie z każdym... - zrobiła krótką przerwę - ...ale jeśli jest przystojny, czemu nie ? - zachichotała - a on na pewno jest.

Pokiwałam głową.

- Więc do dzieła - wykrzyknęła uradowana. - w następny weekend bierz byka za rogi.

- Problem jest w tym, że on raczej nie leci na takie dziewczyny jak ja... Mówiłam Ci już, interesują go tylko wypełnione sylikonem blondynki.

- Więc się przefarbuj i włóż w stanik skarpetki.

Obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Kocham ją. W każdej chwili potrafi mnie rozbawić do łez.

- Z twoim urokiem osobistym już zaraz Justin będzie twój.

At The Weekend.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz