Ja: Mam sprawę...
Jai: Tak ?
Ja: Mogłabym zaprosić znajomego na świąteczny obiad ?*
Jai: Chwila...
Jai: Okay :)
Ja: Nie wiem jak ich namówiłeś, ale dziękuję.- Zbieraj się.
Chłopak tylko posłał mi zdezorientowane spojrzenie i kontynuował palanie swojego papierosa.
- Daleeeeej, wstawaaaj - chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam za sobą do góry.
- Co ?! Nie ! Nie ma mowy ! Zostaję tutaj !Kim ja bym była, gdybym nie wyciągnęła go stamtąd (może, a może nie przy użyciu siły).
- Wróciłam - krzyknęłam przekraczając prób mojego domu.
- Naprawdę muszę ? - wyszeptał chłopak tak żeby nikt z wnętrza domu go nie usłyszał.
- Yup, nie masz żadnego wyboru - uśmiechnęłam się do niego.
- No, ale...
- Nie, nie ma żadnego "ale", ściągaj buty i idziemy.
Jak na zawołanie w progu korytarza pojawiła się Sylvia.
- O jak dobrze, że przyprowadziłaś nam gościa. Mamy tak dużo jedzenia.
To między innymi odróżniało ją od mojej matki. Zawsze gdy przyprowadzałam do domu jakiegoś znajomego twierdziła, że to mój chłopak i nie dało się jej wytłumaczyć tego jaka była prawda.
A co do tego, co przed chwilą powiedziała to absolutnie nie przesadzała. Cały wczorajszy dzień spędziła gotując jakieś posiłki i piecząc przy tym ciasta.Godzinę później znaleźliśmy się już przy stole. Nic nadzwyczajnego.
- Więc to z Tobą moja córka spędza ostatnio tak dużo czasu? - Nie mam pojęcie czy było to bardziej pytanie czy stwierdzenie, ale on naprawdę musiał zacząć ten temat Eh. Już myślałam, że obejdzie się bez tego, a jednak BOOM, musiała nadejść ta chwila.
Przecież dla mojego ojca to oczywiste, że jeśli zabiorę kogoś na obiad to się z nim umawiam, a za 9 miesięcy będzie dziadkiem, mhmm, dokładnie, właśnie tak myśli.
- Ymm...tak - odpowiedział widocznie skrępowany.
Justin Bieber ?
Skrępowany ?
Nie, coś mi tu nie pasuje...
- Jak się poznaliście ? - zadał kolejne pytanie.
Czy powinnam wtrącić się z faktem, że on nie jest moich chłopakiem, czy coś ?
Nie, może z tym poczekam.
- Wpadliśmy na siebie jakiś czas temu w parku.Wystukiwał jakiś rytm palcami na swoim kolanie. On naprawdę był zdenerwowany tą krótką rozmową, kiedy ja ledwo powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Mam nadzieję, że dobrze traktujesz moją córeczkę.
Nie wiem co bardziej mnie zszokowało. To, że on naprawdę myśli, że Justin mógłby chcieć kogoś takiego jak ja, czy to, że po raz pierwszy usłyszałam z jego ust słowo "córeczka."