7. Idealna rodzina z obrazka.

9.2K 623 142
                                    

          Mężczyzna składał na mojej szyi mokre pocałunki, co jakiś czas porządnie zasysając skórę. Mogłem się założyć, że miałem tam już co najmniej pięć malinek. Cholera, czym ja to potem zakryję? Tyle czerwonych plam raczej nie wygląda naturalnie. Chyba, że powiedziałbym, że dopadła mnie jakaś potworna choroba i właśnie takie są objawy... Westchnąłem ciężko. Każdy pomysł coraz głupszy.

- Jesteś idealny. - Usłyszałem szept tuż przy moim uchu. Zarumieniłem się, czując, że bardzo mi to stwierdzenie schlebia. Idealny. Bez żadnych wad, posiadający same zalety. Taki właśnie byłem. A on to zauważył. Czy mogło wydarzyć się coś piękniejszego? Chyba nie. 

- Idealny... - Powtórzyłem za nim jak echo, mrużąc powieki. Brzmiało to wspaniale. 

- Perfekcyjny, a do tego mój. - David zaśmiał się, powoli zsuwając z mojego ciała bieliznę. Jęknąłem cicho, czując, jak jego dłoń spoczywa na moim członku. 

- Pora wstawać. - Machnąłem ręką, zatapiając się w rozkoszy. Z moich ust wydobywały się coraz to głośniejsze odgłosy. - Mike, wstawaj. - Mruknął znowu jakiś głos, tym razem nieco donośniej. 

- J-ja... Zaraz... - Dukałem, wiedząc, że jestem bliski spełnienia. Zacisnąłem mocniej dłonie na prześcieradle i wtedy... Wszystko znikło. 

     Otworzyłem szeroko oczy, oddychając miarowo i powoli. Po mojej głowie krążyło jedno pytanie - gdzie ja jestem? Moment, moment. Wygodne łóżko, granat sufitu... Sypialnia Wilsonów. To miejsce zapamiętam do końca życia. 

- Dobudzenie cię graniczy z cudem, wiesz? Dobrze, że nie chrapiesz, chociaż szczerze to to dodałoby ci jeszcze większego uroku. - Czarnowłosy nawijał jak zawsze, ani na moment nie gryząc się w język. - Znaczy, uroczy... Nie, żebym coś sugerował. Ty po prostu... Brzydki nie jesteś. - Wypuścił głośno powietrze, mając nadzieję, że jakoś wybrnął z tej niezręcznej sytuacji. 

- Taak, powiedzmy, że ci wierzę. - Zachichotałem. Mnie mimo wszystko też łatwo nie było. Te jego komplementy... Można powiedzieć, że zbijały mnie z tropu. Mówił mi, że jestem uroczy, a tymczasem miał żonę i dziecko. Co prawda im się nie układało, ale coś ich łączyło. A człowiek nie powinien nawet próbować tego rozdzielać... Ale co ja poradzę, że tak cholernie mi się podoba? Że nie wyobrażam sobie życia bez niego? Na początku było to zauroczenie wyglądem, tym, jaki jest seksowny. Teraz wiem, że nie tylko o to chodzi. Jego charakter również jest wybitny. Takiego męża chciałbym mieć w przyszłości. Czemu nie mogłem urodzić się kilka lat wcześniej? Kto wie, może trafilibyśmy gdzieś na siebie i nasze ścieżki splotłyby się na dobre. Jedno jest pewne - ja bym o niego dbał i nie pozwoliłbym mu myśleć, że już go nie kocham. Jak można przestać czuć tak namiętne uczucie do tego faceta? Ona musi być głupia - traci taki skarb i kompletnie nic z tym nie robi.

- Haha, tak chcesz się droczyć? Tak w ogóle, to słodko jęczysz. - W jednej sekundzie banan na mojej twarzy zmienił się w wielki grymas. - No, nie przesłyszałeś się. Jęczysz. - Zaakcentował ostatnie słowo, uśmiechając się przy tym znacząco i dwuznacznie. - To kto cię tam tak ujeżdżał, co? - Usiadł na łóżku, wbijając we mnie ciekawskie spojrzenie. 

- Ja... Ja nie jęczałem! - Szybko zaprzeczyłem. Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca! 

- Jasne, jasne. Nie wstydź się, mokre sny to całkowicie normalna rzecz. Każdy ma jakieś niespełnione fantazje erotyczne. - Oblizał wargi, wstając. 

Och, no tak, mój sen! Ja i David. Jedno łóżko. Całowaliśmy się, a potem on... Pokręciłem głową, czując, że robię się czerwony jak burak w czasie plonów. Tylko skąd on się o tym dowiedział? Ja naprawdę jęczałem przez sen? A co jeśli... Kurwa! A co, jeśli ja wypowiedziałem w którymś momencie jego imię? Nie, nie, nie! To nie może być prawda. Już, Mike, wdech i wydech. Nie wmawiaj sobie tego, bo jeszcze w to uwierzysz, a wtedy to dopiero będzie heca. 

Babysitter || zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz