13. Noc zwierzeń u Christophera Johnsona.

7.9K 554 115
                                    


          Następny tydzień spędziłem w większości u Davida. Nie martwcie się, nie opuszczałem zajęć w szkole. Odkąd Wilson dowiedział się, ile mam lat, pieczołowicie pilnował mojej edukacji. I mimo tego, że parę razy napisał mi lewe zwolnienia, to wcale nie był takim luzakiem, na jakiego wyglądał. Czy coś się przez te siedem dni zmieniło w naszej relacji? Chyba nie. Strasznie dużo pracował, a ja nie chciałem mu zawracać głowy, bo prowadzenie firmy jest bardzo wyczerpujące, a orientowanie się w tych wszystkich papierach jeszcze gorsze. Co prawda obawiałem się, że przez to cała sprawa ucichnie i więcej nic się między nami nie wydarzy, ale nie mogłem być za to obrażony. On miał żonę, nigdy nie powiedział, że chce ze mną czegoś więcej. To ja niepotrzebnie się nakręciłem, poszedłem z nim do łóżka, i w ogóle zakochałem. Głupia miłość, sio.
Zmieniła się dla mnie jeszcze jedna rzecz – coraz więcej moich ubrań, szczotek, kosmetyków i innych pierdół było u Christophera. Chłopak wręcz za mnie postanowił, że będę u niego mieszkać, a jeżeli moi rodzice się czepną, wrócę do domu na dwa, trzy dni i się uspokoją. Niestety, nie mogłem być jak ten wolny ptak – nie miałem jeszcze osiemnastki na karku. Dopiero, kiedy ją osiągnę, będę mógł mieć wywalone i pomieszkiwać gdzie mi się żywnie podoba. Oczywiście nie chciałem siedzieć na głowie swojemu przyjacielowi, sprzeczałem się, że tamto nieogrzewane mieszkanko mi wystarcza, ale jego upór był nie do przegadania. Naprawdę, naprawdę byłem wdzięczny losowi za kogoś takiego jak Johnson. Bez niego byłbym głęboko w dupie, kto wie, może nawet w grobie. Nieraz męczyły mnie myśli pod tytułem ''A co, jeśli by to wszystko skończyć i nie cierpieć?", a on wtedy skutecznie wybijał mi to z głowy, kupując lody i zabierając w jakieś fajne miejsca. Dużo mu zawdzięczałem i obiecałem sobie, że w przyszłości się za to odpłacę. Nie wiem jak, bo ten bogaty głupek ma wszystko, czego tylko można zapragnąć, ale, luzik, mam dużo czasu na zastanowienie się. Przed trzydziestką raczej nie zostanę milionerem. Chyba, że zdarzy się cud, zostanę nową żoną Davida, wygram na loterii albo okaże się, że mój całkowicie nieznany krewny umarł i przepisał mi wielką farmę alpak w Boliwii. No, ewentualnie wybierzemy się z Chrisem do Egiptu, a on tam mnie sprzeda za sto wielbłądów. Już sobie wyobrażam transport tych zwierzaków samolotem, a później spokojne hodowanie ich w tym małym ogródku.

- Mikuś, cy ty mnie w ogóle słuchas?

Potrząsnąłem głową. Cholera, odfrunąłem na Boliwię, podczas gdy Alex opowiadał mi cały życiorys swojego ulubionego pluszaka, okrytego niezwykłą sławą – Pana Piszczącego Misia. Pewnie zaraz mnie zapyta, czy wszystko zapamiętałem, a później jeszcze przepyta, tak dla pewności. A, wiecie, ja usłyszałem tyle, co nic, byłem zbyt zajęty planowaniem swojej kariery jako człowiek, który zamiast papieru toaletowego używa dolarówek.

- Przepraszam, aniołeczku, Mikuś się na moment wyłączył. – Spojrzałem na niego ze skruchą, robiąc smutną minkę.

- To nic, ale dlugi laz ci nie opowiem! – Krzyknął i odstawił maskotkę na półkę. – Tatuś powiedział, że w lodówce są lody i możesz mi je dać. – Dodał, uśmiechając się uroczo.

- Och, naprawdę? A mi tata nic takiego nie mówił. – Odpowiedziałem, unosząc do góry lewą brew.

Ten mały to niezły krętacz i gdybym był tu pierwszy dzień, nabrałbym się na jego gadkę o lodach. Teraz jednak miałem już jakiś staż i wiedziałem, że maluch potrafi kręcić i zrobi bardzo dużo dla słodyczy. Czasem się zastanawiam, po kim on to ma, po czym przypominam sobie starego Wilsona i automatycznie wszystko miałem wyjaśnione. Z jednej strony to dobrze, bo Alex świetnie sobie poradzi w dorosłym życiu, które nie jest wcale takie łaskawe. Zaś z drugiej... Nieładnie tak uczyć dziecka złych rzeczy, zwłaszcza, że w szkole może mieć przez to spore problemy. 

Babysitter || zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz