2.

44 6 0
                                    

Leżał na łóżku i bezcelowo patrzył w stronę sufitu. Jedynym o czym potrafił myśleć był jej śmiech. Rozjaśniający mrok. Dający nadzieję. A jednocześnie kryjący gdzieś głęboko ból. Nadal czuł ten dreszcz który przebiegł po jego ciele, gdy jej ręka znalazła się na jego ramieniu. Wspomnienia wiły się wokół jego czaszki nie mogąc jednak być odebrane przez umysł. Gdyby był taki jak swoja mama teraz płakałby. Zazdrościł jej takiej wrażliwości, zazdrościł, że potrafiła wyzwolić swoje emocje. Jego wskaźnikiem uczuć były dreszcze. Czuł je zawsze tak mocno, gdy działo się coś ważnego. A teraz wstrząsały nim jak nigdy dotąd.
Tęsknił za nią.
Gdyby w dzieciństwie raz dano ci czekoladkę, byłbyś w stanie, oczywiście, żyć bez niej całe życie. Śmiałbyś się, cieszył, po prostu przeżywał wszystko zwyczajnie. Ale pewnego dnia zobaczyłbyś czekoladki na sklepowej półce. I nie potrafiłbyś myśleć o niczym innym, ich pragnienie byłoby tak mocne, że aż bolesne.
I tak też było w przypadku Dana. Tylko że on nie potrafił pamiętać kiedy pierwszy raz spotkał piękną dziewczynę. Czy w ogóle ją spotkał?
Nie wiedząc czemu spojrzał na numer telefonu wstukany chudymi palcami z obgryzionymi paznokciami na ekranie. Zadzwonił.

-Hmm, cześć, tu Dan Louison

-Danniel... Cześć

Mógł sobie wyobrazić jak na jej ustach zaczyna gościć początek uśmiechu. Czuł jak jego serce rozpływa się.

-Coż w sumie nie wiem po co dzwonię - przyznał - chyba... potrzebowałem cię.

-Dużo się zmieniło, prawda?

-Tak. Nasze życie ciągle się zmienia. - odparł dobitnie

Zapanowała cisza która wypalała w jego sercu dziurę. Świadomość, że przed chwilą się uśmiechała i mówiła, a teraz ponuro milczy była okrutna. W końcu niemal wyszeptała jedno zdanie

-Ostatnio... Ptaki za oknem znowu nie chcą latać...

Wspomnienia uderzyły w niego z tak ogromną siłą, płynął w ich oceanie, topił się, ale to było piękne, to było to czego potrzebował.

-Adelajda - wyszeptał tylko

BirdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz