7.

32 3 6
                                    

-Też chciałam to zrobić - odezwała się. To była prawda. Chciała iść tam, do swojej przyjaciółki. Chciała być szczęśliwa razem z nią.
Ale nadal pamiętała co się stało po śmierci Ell.
Rozpacz. Ból.
Jakby to ona, a nie przyjaciółka umarła.
Rodzice czuli to samo. Może nawet coś gorszego.
Po śmierci swojej córki Andrea popadła w szaleństwo. Krzyczała, przez sen i na jawie. Trzęsła się i bujała. Waliła pięściami w drzwi, ściany i stoły.
Wtedy Adelajda zaczęła się ciąć. Bo te małe namiastki śmierci na jej nadgarstkach zdawały się być lepsze od przeżywania okrutnej, niszczącej od środka śmierci.
Chociaż nieraz podchodziła do próby samobójczej, nie potrafiła tego zrobić.
Wciąż martwiła się o ludzi którzy byli wokół. Nie chciała zostawiać z otaczającego ją świata takiego wraku jak Elladyn. Wiedziała, jakie to uczucie tonąć na nim...
Ale tej nocy, parę dni wcześniej, zaczynała wszystko od nowa. Nowy dom dziecka, nowe miasto, żadnych znajomych... Nikt by po niej nie cierpiał. Urwała już dużo wcześniej kontakty ze wszystkimi. Nikogo nie zabiłały jej śmierć.
-Szłam wtedy drogą w stronę tego wielkiego mostu. Zamierzałam skoczyć. Byłam prawie pewna, że tym razem nie będzie przeszkód. Ale spotkałam ciebie. I stojąc tam, słysząc szum wody w dole, nie potrafiłam myśleć o niczym poza tobą. Wszystko sobie przypomniałam. I pomyślałam, że na tym szarym świecie istnieje jasny punkt. Że jest ktoś komu mnie brakuje. Że jest ktoś, komu zależy...

-Zależy mi. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo mi zależy.

I pocałował ją.

BirdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz