Spotkali się.
Było prawie tak jak kiedyś. Gdzieś w oddali zachodziło słońce, wiał chłodny wiatr, oplatając jej policzki pięknymi pasmami ciemnych włosów.
Wypowiadali tysiące słów, a każde z nich miało ogromne znaczenie. Ich życia ponownie zmieniały się na lepsze.
Chwycił delikatnie jej nadkarstek.
I zobaczył na nim blizny.
Rany, świeże i starsze, wszystkie takie wstrząsające.
Ten obraz tak bardzo różnił się od jej siedmioletniego, bladego przegubu, który chłopak trzymał dziesięć lat temu.-Czemu? - spytał patrząc w jej błyszczące od łez oczy
-Nasze słabe, delikatne ręce to główna przeszkoda dla skrzydeł, które pragną się rozłożyć. - odparła nie powstrzymując już wodospadów słonych łez - Nienawidzę swoich nadgarstków. Nienawidzę świadomości, że p o w i n n i ś m y żyć, że jesteśmy za życie odpowiedzialni, że krew pulsuje w naszych żyłach, że te małe komórki o nas dbają nieświadome tego jak okropni jesteśmy...
-Bycie odpowiedzialnym za swoje życie to chyba najtrudniejsze co nam powierzono do zrobienia. - odpowiedział
-Może jeśli ja będę odpowiedzialna za ciebie, a ty za mnie, uda nam się przeżyć to życie...
Nic już nie mówił. Nie musiał.
CZYTASZ
Birds
RomanceDan Louison kończył dziś siedemnaście lat. Mimo to ten dzień miał być jak każdy inny. Jednak wszystko zmieniła pewna piękna dziewczyna wpadając na niego na ulicy. Kim jest? Jakie tajemnice kryje? Czemu wydaje się być... znajoma?