Uf... Prawie się spóźniłam! Ale teraz siedzę już wygodnie w niebieskim tramwaju numer sześć i kończę rozczesywać włosy. Tak, wyszłam z domu z szopą na głowie, ale co innego miałam zrobić? Spóźniłabym się, a jestem zbyt leniwa by iść do szkoły pieszo. W dodatku doszłabym tam dopiero na drugą lekcją, to się mija z celem. Tak więc, siedzę przy oknie i rozczesuję włosy, przez co przyciągam na siebie ciekawskie spojrzenia innych pasażerów. Niech zajmą się swoim życiem a nie, gapią się na mnie jak na dziwne zjawisko. Ja rozumiem, że jestem brzydka i rozczochrane włosy pogarszają i tak tragiczną sprawę, ale błagam: trochę taktu, no. Dojechaliśmy do drugiej stacji. I kogo zobaczyłam jak wbiega do tramwaju? Chłopaka ze wczoraj, który mnie olał ciepłym moczem, cudnie po prostu. Nie dość, że ma mnie za idiotkę to jeszcze pogorszę swój status bo rozczesuję włosy i wyglądam jakbym uciekła z lasu. Czy nie mógł wsiąść przystanek później? Albo w ogóle nie przychodzić i zniknąć? Patrzyłam jak chłopak kasuje bilet i pewnym krokiem podchodzi aby usiąść obok mnie. Czy dzień może być lepiej? To sarkazm, tak jak coś. -Na co się tak patrzysz? - zmierzył mnie wzrokiem i zmarszczył brwi gdy zawiesił spojrzenie jednym wielkim kołtunie, który miałam na głowie. Żeby było śmieszniej rozczesałam go tylko do połowy.
-A na co TY się tak patrzysz?- odburknęłam zła. Chłopak wzruszył ramionami i zamilkł. On prawdopodobne był po prostu znudzony a ja się zmieszałam. Szybko skończyłam rozczesywać kudły i schowałam szczotkę do szarego plecaka. W końcu dotarliśmy do czwartego przystanku, to już połowa drogi. Pani Kamila nie wsiadła, trochę się przez to spięłam. No cóż, ma swoje życie i nawet nie wie, że istnieję, ale jakoś dziwnie gdy jej nie ma... Pani Ilona, która chyba wyczuła, że to jej moment wydobyła z czeluści swej pseudo skórzanej torebki telefon i zaczęła dyskutować z kimś o "Jakże biednej Pusiuni" i "Biednym Mruczusiu, który ma przerzut z brzuszka do jelit" On raka miał, że ma przerzut? Chyba chciała zabrzmieć inteligentnie, ale niespecjalnie jej wyszło. Czy pani Ilona nie jest w stanie pojąć, że wkręca się w błędne koło? Jeśli nie dostarcza kotu odpowiedniej ilości pokarmu (który mu na prawdę ogranicza "by nie uszkodzić jego delikatnego żołądeczka") to kot będzie jadł trawę, chcąc uzupełnić minerały, których nie ma w jego jadłospisie. A przez trawę będzie rzygał. Najzabawniejsze jest to, że z tego co wiem ona mu daje do picia mleko a dorosłe koty, tak jak niektórzy ludzie nie tolerują laktozy. Nic dziwnego, że to biedne zwierzę ma rozstrój żołądka. Jak można podejmować się opieki nad zwierzętami nie mając o nich zielonego pojęcia? No jak? Ach, no tak: wystarczy być nieodpowiedzialnym idiotą. Nie obrażam w tym momencie pani Ilony, jak coś. Zniechęcona i lekko zaspana oparłam czoło o szybę i patrzyłam co się za nią dzieje. Ludzie szli szybkim krokiem w różne strony, inni otwierali witryny sklepowe i zapalali światła. Niektórzy szli z piekarni z jeszcze ciepłymi bułeczkami lub chlebem, ktoś był na spacerze z dużym labradorem, a jakiś pan w czarnym kapeluszu czytał gazetę i ciągle się potykał o nierówny chodnik. Miasto budziło się do życia z nocnego snu.
-Naomi, tak?- moje zamyślenie przerwał nieznajomy. Ocknęłam się i przytaknęłam.
-A nazwisko?- patrzył na mnie uważnie.
-Grabińska.- odparłam sucho. Nie mam pojęcia po co mu to, ale dobra.
-A ty? Jak masz na imię?- dodałam po chwili namysłu.
-Nie wydaje mi się by było ci to do czegoś potrzebne.- szybko odwrócił wzrok a ja zaniemówiłam. Przecież...? Ale? Dlaczego nie chce mi powiedzieć?
-Ja ci powiedziałam!- pisnęłam zirytowana. Tramwaj szarpnął gdy zatrzymał się na kolejnym przystanku.
-To już nie moja wina.- wzruszył ramionami i zawiesił swoje ciemnobrązowe oczy na przepychających się ludziach. Był całkiem ładny mimo, że z wyglądu przypominał piętnastolatka (nie pasował mi do niego ten wiek, na sto procent jest starszy) Miał wcześniej wspomniane ciemne oczy, równie ciemne, rozczochrane włosy, które wchodziły mu do oczu i dwa brązowe pieprzyki blisko ust.
-To, że będziesz się na mnie gapić nie zmieni faktu, że nie chcę ci powiedzieć jak mam na imię, więc łaskawie przestań.- mruknął spokojni, mimo to poczułam w jego głosie nutkę złośliwości. Aż otworzyłam buzię by coś odpowiedzieć, jednak się powstrzymałam. Fuknęłam tylko gniewnie i znów wbiłam wzrok w okno, jak on może być tak... tak arogancki? Patrzyłam się przed siebie czekając aż minie mi podróż, było mi przykro. To głupie, wiem, ale czułam się jakby okłamana, czy coś. Dojeżdżaliśmy do przedostatniego przystanku, chłopak najwyraźniej wysiadał bo ruszył się z miejsca i stanął przy drzwiach. Nie miał zbyt daleko do wyjścia i był idealnie przede mną. Odwróciłam jeszcze bardziej głowę, ze wszystkich sił starając się na niego nie patrzeć. Co za dupek, serio. Nie pojmuję dlaczego nie chce mi powiedzieć jak ma na imię, ja mu powiedziałam! Zapukał w szybę obok mnie, znów mnie strasząc. Odwróciłam w jego stronę wzrok a on westchnął i powiedział
-Jasiek i na nic więcej o mnie nie licz.- w tym momencie drzwi niebieskiego tramwaju się otworzyły a chłopak wyskoczył i pozostawił mnie z informacją, która najprawdopodobniej oznaczała jego imię.▼▼▼
No to mamy kolejny rozdział! :D Jak Wam się podoba? :) Z tego miejsca chcę złożyć mojej przyjaciółce Klaudii najserdeczniejsze życzenia z okazji jej urodzin i zadedykować jej ten rozdział <3 Kc pahhho <3 Teraz zwracam się już do Was: co myślicie o zachowaniu Jaśka? Dlaczego nie chce powiedzieć Naomi niczego o sobie? Czy pani Ilona w końcu zrozumie, że jej opieka nad kotami nie jest najlepsza? Piszcie! Chciałabym Was również prosić o klikanie gwiazdek (?) jeśli rozdział się Wam podobał :>
Cieplutko pozdrawiam,
Miśka
CZYTASZ
When You Are With Me /Jdabrowsky/
FanfictionNajtrudniej jest zacząć. Chyba, że chodzi o rozpoczęcie czekolady czy ulubionej paczki chrupek. Znacznie gorzej jest wtedy gdy musimy zacząć odkurzać lub powiedzieć coś o sobie. Zadajemy sobie pytanie "Kim ja właściwie jestem?" Nikim ciekawym, tak w...