Rozdział 8

339 43 2
                                    

Po wczorajszym incydencie rozmawiałam z pierwszaczką, która mnie pocieszyła rozmawiałam aż dwa razy. Okazało się, że ma na imię Karolina i jest OK. Ale teraz, gdy siedzę na moim zwyczajowym miejscu w miejskim tramwaju numer sześć nigdzie jej nie widzę. Prawdopodobnie dlatego, że wczoraj zdawała się nazbyt często pokasływać a dziś choroba po prostu ją rozłożyła. Z resztą nic dziwnego- za oknem świeci słońce a tak na prawdę to temperatura jest poniżej zera i wieje chłodny wiatr. Ja sama nie pomyślałam i wyszłam z domu nie spojrzawszy na termometr tylko w sweterku. Oparłam głowę o lekko oszronioną u dołu szybę i skarciłam się po cichu za swoją bezmyślność. -Proszę pana, czy panie nie rozumie, że MOJE KOTKI są nad wyraz wrażliwe? Proszę je karmić karmą, którą panu przyniosłam!- niemal krzyknęła pani Ilona. Chyba kotki są u weterynarza.
-Pan myśli, że jestem głupia?! Wiem, że to dorosłe koty, ale daję im karmę dla małych koteczków bo ona jest delikatniejsza!- ja co raz bardziej przestaję wierzyć w tę kobietę, serio. Westchnęłam i przymykając oczy włożyłam słuchawki do uszu, nastawiłam odtwarzacz na "losowy"

Link do piosenki, nie przejmujcie się tym, ze rzekomo jest +18 XD http://www.tekstowo.pl/piosenka,maria_peszek,zwir.html


W smutek opakowana
stoję w ciszy po kolana
Ej, czy ktoś słyszy mnie?
ej, tu jestem
na dnie

W smutek opakowana
leżę zakneblowana
Ej, czy ktoś widzi mnie
Ej, tu jestem
na dnie

Ej czy ktoś wie
jak tu jest na dnie?
Ej, czy ktoś wie
jak tu jest na samym dnie?

Nagle poczułam jak ktoś wyjmuje mi słuchawkę z ucha. Oczywiście to Jasiek. W sumie nikt inny ze mną nie gada, no cóż.
-Co ty robisz?- zmarszczyłam brwi.
-Chciałem zobaczyć czego słuchasz.
-Ale ja nie pokazuje ludziom czego słucham. Nigdy.
-Nie zrobisz dla mnie wyjątku?- zapytał jakby serio w to wierzył.
-Nie?- lekko zirytowana schowałam telefon i słuchawki do szarego plecaka. Odwróciłam się w stronę okna i zaczęłam zdrapywać paznokciem mroźne wzorki z rogu okna. Jakie to wszystko jest nieszczelne, masakra. A teraz dziwne, że jest mi zimno. Ludzie za oknem mają płaszcze i czapki, niektórzy nawet szaliki czy rękawiczki. I tak ja co dzień: śpieszą się do pracy, do szkoły, do piekarni po pieczywo na śniadanie. Wzorek, który wyskrobałam na szybie miał przypominać egzotyczną papugę, ale w praktyce wyszło jak upośledzony opos. Próbując wszystko naprawić tylko bardziej zepsułam, więc zła zamazałam wszystko. Ja i jakikolwiek wytwór artystyczny to związek totalnie bez przyszłości. Do teraz pamiętam to uczucie, z czasów gdy byłam jeszcze w przedszkolu, lub bardzo wczesnej podstawówce. Mieliśmy narysować nasze ulubione zwierzątko, w tamtym momencie najbardziej lubiłam kotki. Ochoczo chwyciłam brązową kredkę i zaczęłam tworzyć. Po chwili trudów i ciągłego mazania zadowolona podreptałam do pani i pokazałam jej moje dzieło. Skomentowała to krótkim "Jaki ładny konik!" Zrobiło mi się przykro, ale bez słowa poszłam dorysować kotkowi grzywę. Tak oto kotek stał się konikiem, a moje marzenia o zostaniu malarką odeszły w niepamięć. Potem chciałam zostać ankieterką. Uznałam, że jeśli będę się pytać o różne rzeczy ludzi to stanę się mądrzejsza, bardziej obyta i ludzie będą mnie lubić, bo przecież to nie lubi mądrych ludzi? Gdy moje koleżanki udawały modelki, aktorki i piosenkarki ja bawiłam się w ankieterkę. Moje plany rozwiały się gdy mieliśmy napisać pracę o wybranym zawodzie i zostałam wyśmiana przez resztę klasy. Teraz nie wiem kim chcę być. Kończę ogólniak, zaraz piszę maturę a ja nie mam zielonego pojęcia co ze sobą zrobić. Nie chcę iść na medycynę, nie chcę zostać "korporem" Nie nadaję się do rzeczy twórczych, wysportowana też nie jestem. Nie mam pojęcia co dalej.
-Nie obrażaj się. Chcesz M&M'sa?- wyrwał mnie z rozmyślań.
-Nie, mówiłam ci, że nie mogę jeść żółtych.
-Ale to są zwykłe, brązowe. Nie masz wymówki, musisz zjeść!- uśmiechnął się tryumfalnie.
-Dobra, dzięki. To specjalnie te niebieskie?- wyjęłam z paczki niebieskiego cukierka. Jem tylko niebieskie, nie wiem czemu.
-Nie sądzę.- zrobiło mi się głupio. Pewnie nie mieli w sklepie żółtych, albo coś w tym stylu. A przez chwilę było mi miło.
-To co tam u ciebie?- zapytałam próbując zamaskować zażenowanie.
-Nie wydaje mi się by mogło cię to interesować.- jego głos znacznie się ochłodził.
-Dlaczego nigdy nic nie mówisz?
-To też nie powinno cię obchodzić.- zagryzłam policzek od środka i zdecydowałam się już nic nie mówić. Tramwaj się zatrzymał. To czwarta stacja. nie ma pani Kamili. Nie powinnam się łudzić, że wróci tak szybko. Chciałabym wiedzieć co jej jest. Ale zamiast pani Kamili do niebieskiego tramwaju wpadł podmuch mroźnego powietrza. Skuliłam się w sobie i naciągnęłam bardziej sweterek na przemarznięte dłonie. Jak nic będę chora.
-Zimno ci?- Jasiek zapytał niemal troskliwie. Mimo to nie popatrzyłam na niego.
-Nie wydaje mi się by mogło cię to interesować.- odburknęłam tylko i słysząc, że chce coś jeszcze powiedzieć oscentacjnie odwróciłam się w stronę okna. Do końca jazdy nie odezwaliśmy do siebie się ani słowem. Wredny cham. Ok, ja też taka będę.




▼▼▼ Rozdział ósmy! :D Jak Wam się podobał? :) Dziś w rozdziale piosenka, niemożliwe :P Nawet nie wiecie ile jej szukałam XD Co myślicie o zachowaniu bohaterów? O fochu Naomi? Przejdzie jej? I dlaczego Janek nie chce nic o sobie mówić? Jakieś teorie? Piszcie wszystko w komentarzu! :D
Cieplutko pozdrawiam Miśka


When You Are With Me /Jdabrowsky/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz