Rozdział 6

9.8K 397 47
                                    

~~~~ Dwa dni później ~~~~

- Jennifer? Jak sytuacja z tymi paniami, które miały przyjść w sprawie pracy? - zapytałem, wchodząc do pokoju mojej małej księżniczki.

- Em... Spodobała mi się jedna, znaczy myślę, że będzie dobra. Mirella. Sama zaproponowała, że przygotuje coś do jedzenia, by się sprawdzić - powiedziała.

- I jak? - usiadłem na łóżku córki, które stało niedaleko stolika, przy którym obie siedziały.

- Sammy smakowało. Prawda Sam? - zwróciła się do małej, która rysowała coś na kształt drzewa.

- Tak. Ta pani zrobiła pierniczki, które lubię - powiedziała.

- A wcześniej zrobiła obiad - dodała ciemnowłosa.

- Aha. No dobrze - z tymi słowami wyszedłem z pokoju, wcześniej dając całusa małej w główkę.

- No to jak, mogę wpaść? - usłyszałem pytanie od Harry'ego.

- Jasne. Mam trochę czasu. Planowo miałem wrócić w piątek, więc wiesz - odpowiedziałem i upiłem łyk whisky.

- Dobra, będę za pół godziny.

- Dobra, narka.

Rozłączył się, a ja odłożyłem telefon na biurko. Z westchnieniem opadłem na oparcie fotela.

Moje myśli skierowały się ku Jennifer. Ostatnimi czasy myślę o niej. I przez te trzy dni brakowało mi jej trochę. Jej uśmiechu, śmiechu, promieniejących oczu i zgrabnego ciała. Tak, Jenny jest naprawdę śliczna. Gdybym nie był jej szefem, to nawet mógłbym spróbować się do niej zalecać czy coś, ale nie wiem, czy to odpowiednie.

Nie, jaki przykład ja dam dziecku?

Zająłem się przeglądaniem różnych projektów, gdy do mojego gabinetu wszedł, jak zwykle bez pukania, Harry.

- Miło, że zapukałeś - mruknąłem tylko i poprawiłem się na miękkim fotelu.

- No wiem. Co tam? - rozsiadł się na brązowym, skórzanym fotelu, stojącym na przeciw mnie.

- Tu masz zlecenia - podałem kilka kartek. - Do tego plany budowy hotelu Pabla De Securio i kolejny dom dla Rihanny.

- Znowu? W zeszłym miesięcu też chciała.

- Co ja ci na to poradzę? Klient nasz pan!

- Eh, dobra - westchnął, ponownie oparty o oparcie fotela.

- Mam nadzieję, że było wszystko dobrze przez te trzy dni? - zapytałem po chwili ciszy.

- Tak! Ta dziewczyna jest całkiem spoko. Nawet kolacją mnie poczęstowała.

- Tatku, tatku, pójdziemy na spacer? - do gabinetu jak burza wpadła Sammy. - Cześć wujku Harry - mała wdrapała się na jego kolana.

- Może późnej, słoneczko, dobrze?

- Dobrze. Wujku?

- Co tam, mała? - złapał ją lekko za nosek.

- A gdzie byliście z Jenny we wtorek?

- Co? - zapytałem zdziwony i wyprostowałem się.

- Wujek Liam i ciocia Sophia bawili się ze mną. A Jennifer gdzieś z wujkiem Harrym.

- Dobrze kochanie. Pójdziemy na spacer za godzinkę, powiedz to Jenny, dobrze? A teraz zmykaj.

Mała od razu uradowana wybiegła z gabinetu, a ja spojrzałem złowrogo na kumpla.

- Miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?

Niania || Louis Tomlinson✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz