Wracałam właśnie z Lily z imprezy która oficjalnie kończyła wakacje. Został tylko weekend i znowu szkoła. Jak na godzinę drugą w nocy niebo było w miarę jasne i widziałam wszystko co otaczało nas dookoła. Postanowiłyśmy nie zamawiać taksówki tylko się przejść. Miejscówka w której byłyśmy była tylko trzy ulice oddalona od mojego domu. Byłam lekko wstawiona, gorzej było z Lily wiec trzymałam ją pod ramię, żeby biedna nie runęła na ziemie.
Nie wierzę że Olivia z chłopakami odstawiła ten numer z narkotykami. Obiecała że będzie czysta, że z tym skończy, a tym czasem przy wszystkich wciągała kokę z torsu jednego chłopaka z najstarszej klasy. Gdyby policja tam wparowała nie byłoby kolorowo. Już za samo posiadanie poszłaby do Crime School, a każdy wie że to gorsze niż wiezienie. Tak przynajmniej mawiają.
Crime School. Szkoła połączona z akademikiem do której trafiali nastolatkowie którzy nie za bardzo polubili się z prawem. Liczne rozboje, pobicia to tylko kilka przypadków. Kiedyś w naszym mieście 16 latka pobiła się ze swoją koleżanką za to, że ta odbiła jej chłopaka. Na nieszczęście jedna popchnęła drugą na ulice gdzie jechało rozpędzone auto. Śmierć na miejscu. Od razu zjawiła się policja, zaczęli węszyć, dziennikarze także zainteresowali się tą sprawą. A biedna zdradzona i oszukana małolata została odesłana do Crime School i słuch o niej zaginął. Ale chodziły ploty że albo z tego wszystkiego zaczęła się ciąć albo że zaszła z ciąże z jakimś chłopakiem. W każdym razie nigdy nie chciałabym tam trafić patrzyć na to jaką ta szkoła na opinię.
Doszłyśmy do mojego domu. Postanowiłam, że przenocuje Lily u siebie bo wiedziałam że w tym stanie daleko nie zajdzie bez mojej pomocy. Otworzyłam furtkę i weszłam na ogród a poźniej tylnymi drzwiami weszłam do kuchni. Nie żebym bała się wejść przednimi czy coś. Po prostu moi rodzice spali na pietrzę a wielkie drewniane drzwi tak bardzo skrzypiały że usłyszał by je nawet sąsiad po drugiej stronie ulicy.
Weszłyśmy na piętro i skierowaliśmy kroki do mojego pokoju. Odstawiłam swoją torebkę na biurku.
-Kur...- usłyszałam ciche słowa Lily.
-Co jest?
-Zapomniałam swojej torebki z imprezy. Miałam tam telefon, całą kasę i ....- urwała w jednym momencie i przestraszona się rozejrzała.
-I...? Spokojnie, jutro rano podjedziemy po to, na pewno Olivia ją znalazła.
-Nie, nie, ty nie rozumiesz, miałam coś czego nie powinnam mieć... Boże! Co za zrobiłam!
-Ej, Lily, o co ci chodzi? Co ty tam miałaś?- podeszłam do dziewczyny i złapałam ją za ramie. Spojrzała na mnie wielkimi oczami. Ona naprawdę się bała.
W tym momencie coś usłyszałam. Syreny policji. Zignorowałam to. Pewnie to nic ważnego.
-Lucy, przepraszam, jestem idiotką.
-O czym ty mówisz?! Powiedź mi do jasnej cholery co ty miałaś w tej torebce!- darłam się na nią, bo przez jej zachowanie sama zaczęłam się denerwować. Policja stanęła pod moim domem. To niemożliwe.
-Lily, błagam mów....
-Wzielam od dilera narkotyki dla Olivi.--------------------
Rozdział "zerowy". Mam nadzieje że się podoba, i przyciągnie tutaj trochę osób. Dopiero zaczynam przygodę z wattpadem wiec przepraszam za jakiekolwiek niedociągnięcia. Będę się rozwijać dalej. Buźka 😘
CZYTASZ
Bad Boy Good Girl (h.s.)
FanfictionH: To jak młoda? Może ci pomóc? L: Wiesz ile mam lat że mówisz do mnie "młoda"? H: 15 tak? L: Siedemnaście geniuszu. H: Siedemnaście? Czyli mogę cię zaliczyć? Zapraszam do czytania :)