Pomyślałabym o wszystkim. O wszystkim ale nie o tym. Stałam w drzwiach z szeroko rozdziawioną buzią i przyglądałam się scenie która była rozgrywana. W pokoju znajdowało się z sześć zupełnie obcych mi osób. Pięć chłopaków i ona. Śmiali się i tarzali po podłodze, patrząc na nich nie było to coś normalnego. I nie zdziwiłam się bo siedzieli przy małym stole na którym rozsypany był biały proszek, skręty i tabletki. Wszyscy się świetnie bawili i nawet nie zauważyli mojego przyjścia, dopiero jak odchrząknęłam Lily podniosła na mnie swoje zaczerwienione oczy. Myślałam że zobaczę w nich strach, jakąś obawę, no bo w końcu nakryłam ją jak bierze narkotyki, ale widocznie nie kontaktowała i nie wiedziała co się dzieje dookoła bo tylko uśmiechnęła się do mnie i kiwnęła ręką żebym do nich dołączyła.
Myślałam że moje serce stanie i nie zabije już ani razu. Wytrzeszczyłam oczy i z niedowierzaniem przyglądałam się jej nie wiedząc co powiedzieć, jak zareagować. Chciałam żeby to był sen i żeby okazało się że jedyna osoba jaką teraz mam i której potrzebuje nie siedzi właśnie przy stole pełnym narkotyków, skrętów i innych rzeczy. Wszyscy zaczęli się znowu śmiać patrząc na mnie. Rozejrzałam się po ich twarzach. Żadnego z nich nie kojarzyłam i domyślałam się że Lily poznała ich podczas gdy ja miałam trening koszykówki. Koszmarnie się czułam, nie mogłam tam zostać. Nie mogłam.
-Wrócę jak wrócisz do normalnego stanu-rzuciłam do dziewczyny drżącym głosem i odwróciłam się by wyjść.
-Cokolwiek-mruknęła a ja poczułam napływające już łzy więc szybko się ulotniłam.
Dotarłam do swojego pokoju z prędkością światła i spojrzałam w lustro. Łzy płynęły po moich policzkach mimo że bardzo starałam się je powstrzymać, tłumacząc sobie że przecież nic się nie stało. ale kogo chce oszukać. Rozżalałam się nad sobą i dosłownie beczałam siedząc na łóżku gdy drzwi się otworzyły. Stał w nich Harry który gdy zobaczył moją twarz strasznie się zmieszał i chciał wychodzić ale powstrzymałam go.
-Nie musisz wychodzić. Już nic mi nie jest.- podciągnęłam nosem, otarłam oczy przez co rozmazałam sobie cały tusz i sztucznie się uśmiechnęłam- Po co przyszedłeś?
-Yyy, mam kilka informacji od trenera i dyrektorki dla ciebie, ale to może poczekać, jeśli chcesz być sama...
- Powiedziałam że nic mi nie jest- warknęłam zbyt gwałtownie po czym westchnęłam-Sorry, mam dziś zły dzień-powiedziałam, na co chłopak cicho się zaśmiał.
-Zauważyłem mała... Trener dał mi dla ciebie twój nowy plan lekcji z uwzględnionymi treningami.
-Jej, szybko to załatwił. Widzę że w tej szkole serio liczy się ta cała koszykówka.
-Nawet nie wiesz jak. Jestem tutaj od roku i poznałem już pana Jonsa bardzo dobrze. Koszykówka to całe jego życie. Kiedyś grał zawodowo, ale przez kontuzje musiał zrezygnować i teraz jedyne co może robić to nauczać.
-Rozumiem-odpowiedziałam i zapadła cisza która była trochę niezręczna- A dyrektor co chciała?
- A tak, już mówię. Powinno ci się to spodobać. Powiedziała że ma dla ciebie pokój na pierwszym piętrze. Z własną łazienką i małą kuchnią. Ponoć twoi starsi wpłacili jakąś dużą sumkę i zażądali tego.
Ucieszyłam się i to nawet bardzo. Po pierwsze nie będę blisko Lily, będę miała czas na przemyślenie co sądzę o tym wszystkim, po drugie... łazienka. Jezu, nareszcie.
-Tu masz klucz- wyciągnął do mnie rękę i położył mi na dłoni kluczę.- Jeśli chcesz możesz się spakować już teraz, zaczekam na ciebie.
-Było by świetnie- uśmiechnęłam się i ruszyłam do szafy.
Wyciągnęłam wszystkiego rzeczy i wpakowałam je do walizek. Harry kilka razy pytał się czy mi nie pomóc, ale za każdym razem odmawiałam. Po pół godziny byłam gotowa do wyjścia. Chwyciliśmy moje bagaże i zeszliśmy w ciszy kilka pięter w dół. Weszliśmy do wielkiego salonu. Naprawdę był gigantyczny. Znajdowało się tam kilka stolików, wielka kanapa i trzy fotele a na przeciwko wielki płaski telewizor. Z boku urządzona była mała kuchnia. Po drugiej stronie ściany było pięć drzwi. Spojrzałam pytająco na Harrego.
-Ten wielki salon i kuchnia są moje, Malika, Horana i Julii. Póżniej ich poznasz. No i oczywiście teraz także ty tu mieszkasz. Ostanie drzwi należą do ciebie. Rozgość się a później zejdź na dół. Tak za...-spojrzał na zegarek- godzinę? Poznasz wszystkich, urządzamy sobie noc filmową.
-Może wpadnę- powiedziałam, wzięłam walizki i ruszyłam do swojego nowego pokoju.
Bardziej miałam nadzieję na więcej samotności, a nie na wielki apartament razem z najpopularniejszymi i najbogatszymi ludźmi w tej szkole.
Jakoś to będzie.
CZYTASZ
Bad Boy Good Girl (h.s.)
FanfictionH: To jak młoda? Może ci pomóc? L: Wiesz ile mam lat że mówisz do mnie "młoda"? H: 15 tak? L: Siedemnaście geniuszu. H: Siedemnaście? Czyli mogę cię zaliczyć? Zapraszam do czytania :)