Miłego czytania! :*_____________________________
Bycie przyjacielem z kimś kto ci się podoba nie zawsze jest łatwe i to uświadomiła mi Julia, z którą rozmawiałam na temat Harrego cały kolejny dzień. Dosłownie, jedynym tematem był on i to nawet nie dlatego, że ja go ciągle poruszałam ale ona. Chciała wiedzieć wszystko. A gdy już to wiedziała chciała jeszcze więcej. Zaczęła nas nawet shippować, co na początku było nawet śmieszne, teraz, po kilku godzinach stało się strasznie irytujące. Ciągle mi powtarzała, że nasza przyjaźń nie wytrwa, że i tak skończymy razem... w łóżku... na kanapie....pod prysznicem. Dużo miejsc wymieniła.
Mimo jej zrzędzenia, cieszyłam się, że mam kogoś, z kim mogę się podzielić takimi rzeczami.
Siedziałyśmy właśnie na parapecie przy wielgachnym oknie, z którego widać było cały dziedziniec przed szkołą. Identycznie jak w Hogwarcie (potterhead, wybaczcie* ). Obżerałyśmy się słodyczami i obgadywaliśmy każdego kto przeszedł przed naszym wzrokiem.
-Nie dam rady tak długo...-westchnęłam i zdałam sobie sprawę że od początku taka była prawda, a gatka Julii tylko mnie o tym przekonała. Schowałam twarz w dłonie.
-Nie załamuj się, to nie koniec świata.-przekonywała mnie dziewczyna odciągając moje ręce żebym spojrzała jej w oczy.-Powiedź mu co czujesz, nie minęło przecież dużo czasu.
-No nie wiem...-nie byłam do końca pewna.
-Dasz radę. Wierze w ciebie! Aaa.... Wiesz co!-krzyknęła i zerwała się na równe nogi.
-Co?- spytałam rozbawiona jej nagłym zachowaniem.
-Zrób to dzisiaj, po treningu. I tak razem gracie, to są przygotowywania do meczów więc będziecie w jednej drużynie!.-zachwycała się Julia.
-A co to ma do rzeczy?- parsknęłam nie do końca wiedząc co ma na myśli.
-No wiesz, Lucy...-mruknęła i poruszyła dwuznacznie brwiami. Roześmiałam się z powodu jej zboczonych myśli.
-Mam go obmacywać na środku boiska żeby wiedział że nie chce przyjaźni?- krzyknęłam usiłując upewnić się czy o to jej chodziło.
-Bingo dziewczyno. Kilka dotknięć na ramię i...- tu spojrzała na mnie i wypięła swój tyłek co wyglądało komicznie szczególnie że kilka uczniów przeszło obok i zagwizdało. Zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej a Julia dołączyła sekundę później.
-Nie będę się wypinać przed nim-powiedziałam na jednym wdechu przed kolejną salwą śmiechu.
-Wiem, wiem. Chciałam cię tylko podpuścić, głupia.-odezwała się już w miarę normalnym głosem, więc odwróciłam się w jej stronę też trochę poważniej.
Przez okno widać było Harrego i chłopaków grających w nogę na trawie. Nic nie było w tym dziwnego i już chciałyśmy wracać do pokoju ale usłyszałyśmy strasznie głośny klakson. Przy wjeździe do szkoły stało najpiękniejsze auto jakie kiedykolwiek widziałam a wysiadła z niego równie piękna brunetka ubrana cała na biało. Podniosła rękę i pomachała do kogoś, a w następnej chwili, gdy spojrzałam znowu na chłopców Styles poleciał w długą w kierunku nowo przybyłej. Nie mogłam patrzeć jak podbiega do niej podnosi ją i ściska w ramionach. Dał jej soczystego buziaka w policzek i dopiero wtedy puścił ją rozpromieniony na twarzy jak nigdy dotąd.
Nawet nie zauważyłam i nie poczułam tego jak Julia przywraca mnie do świata żywych potrząsając moim ramieniem. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na nią zdezorientowana, a jedyne co otrzymałam to wzrok pełny bólu i współczucia.
-Och Lucy....-westchnęła, widząc moją twarz, to, jak dotknęło mnie jego zachowanie. Chciałam tłumaczyć to sobie na wiele sposobów ale i tak wszystko sprowadzało się do tego, jak przed oczami stawał mi obraz ich dwójki, przytulającej się do siebie.
-Daj spokój-mruknęłam tylko, zeskoczyłam z parapetu i wyruszyłam szybkim krokiem po schodach do pokoju.
Blondynka od razu mnie dogoniła, dorównując mi kroku. Chwyciła mnie za rękę, ściskając ją mocno, jakby wiedziała że teraz tego potrzebuje.
-Na pewno jest logiczne wyjaśnienie tego. Może to jego dawna znajoma, albo stara przyjaciółka, która przyjechała go odwiedzić.- pocieszała mnie, ale ja wzruszałam tylko ramionami.
-Może- odpowiadałam na każdym razem.
-----------------------------
Na trening przyszłam spóźniona kilka minut, wszyscy już się rozgrzewali. Wszyscy oprócz Harrego. Pewnie postanowił olać dzisiejsze zajęcia i zając się swoją dziewczyną. Kurde... Obiecałam sobie, że puki nie będę miała stuprocentowej pewności mam o nich nie myśleć w kategorii związku. Ale czy to moja wina, że każda dziewczyna, jak tylko zobaczy chłopaka, który jej się podoba z inną, dostaje napadu szału albo smutku, albo tego i tego naraz. Ja właśnie tak miałam.
Przeprosiłam trenera, który nie ośmielił się nie naskoczyć na mnie, i poszłam się szybko przebrać. Ale szybko to na pewno nie było, bo wlokłam się tak bardzo, że usłyszałam gwizdek kończący rozgrzewkę a zaczynający mecz. Szybko wybiegłam i stanęłam przy reszcie.
Nagle drzwi się otworzyły a przez nie wszedł: sprawca mojego dzisiejszego podłego humoru i jego "koleżanka". Niestety nie miałam chwili by się jej przyjrzeć bo od razu usłyszałam trenera który także i na niego zaczął się wydzierać. Nie dziwiłam mu się. Na kilka dni rozpoczynamy najważniejsze mecze w tym roku szkolnym a dwójka jego najlepszych zawodników nie jest wcale rozgrzana.
-Po prostu grajcie.- mruknął na sam koniec, przydzielając nas do danych składów i usiadł na ławce.
Zauważyłam że brunetka, która przyszła tu ze Stylesem usiadła na najwyższych trybunach i przypatrywała się dokładnie do robimy. Śledziła wzrokiem każdego zawodnika jakby była jakąś fanką koszykówki. Może i była, ale to wkurzało mnie jeszcze bardziej.
Na szczęście dzięki wkurzeniu moja gra szła mi jeszcze lepiej, na co zwrócił nawet uwagę sam trener, który rzadko kiedy chwalił swoich zawodników, chcąc by byli jeszcze silniejsi a nie spoczywali na laurach. Trening jak i zarazem mecz się skończył, więc chwyciłam tylko butelkę z wodą i poszłam do szatni. Kątem oka zobaczyłam tylko jak Harry wyciąga dwa kciuki w górę w stronę trybun i puszcza oczko. Przewróciłam oczami i wchodząc do pomieszczenia trzasnęłam drzwiami.
-Wow, laska. Wszystko w porządku?- odezwała się Jenna, koleżanka z drużyny.
-Wszystko ok.- uśmiechnęłam się sztucznie i nawet podniosłam dwa kciuki w górę identycznie jak zrobi to ten kretyn chwilę temu. Co za ironia losu.
-Ta jasne...-mruknęła i zaśmiała się cicho. Nic nie odpowiedziałam tylko chwyciłam czyste rzeczy i poszłam pod prysznic, który zając mi z pięć minut, więc z szatni wyszłam jako pierwsza. Pożegnałam się i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia gdy nagle usłyszałam dziewczęcy dobiegający z trybun głos wołający moje imię.
-O nie...- mruknęłam i odwróciłam się w kierunku brunetki upewniając się że to ona mnie wołała.
Dziewczyna zaczęła schodzić w kierunku do mnie a moje serce biło dwa razy szybciej. O mój boże. Nie chce jej poznawać.
-Hej, jestem Claire, a ty Lucy. Harry opowiedział mi tyle o tobie.-powiedziała na jednym wdechu i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
Harry jej coś o mnie mówił.
O mnie.
___________________________
Oceniajcie, komentujcie, nawet nie wiecie jak to motywuje i zachęca do dalszej pracy! :*
CZYTASZ
Bad Boy Good Girl (h.s.)
FanfictionH: To jak młoda? Może ci pomóc? L: Wiesz ile mam lat że mówisz do mnie "młoda"? H: 15 tak? L: Siedemnaście geniuszu. H: Siedemnaście? Czyli mogę cię zaliczyć? Zapraszam do czytania :)