Zostałam wrobiona. Ja i moja najlepsza przyjaciółka, która swoją drogą przyczyniła się do tego. Zaufała nie tej osobie której powinna. Przez to jesteśmy w głebokiej dupie. Z tego co udało mi się wywnioskować po tym jak wyszłyśmy z imprezy ktoś zadzwonił po policję. Olivia zaczęła uciekać z torebką Lily w której miała schowane narkotyki. Policja była jednak szybka i ją złapała, ale nie, ona się nie dała. Powiedziała że to nasze narkotyki, a ona uciekała tylko dlatego bo jej zapłaciłyśmy i zmusiłyśmy do wzięcia ich, a same spieprzyłyśmy tuż przed całą akcją. Niby wydaje się nieprawdopodobne, a jednak. Jej rodzice są dziani i zapewne znają całą prawdę, więc zatrudnili najlepszego prawnika, który wyciągnął ją z tego bagna. Jakby tego było mało Olivia przekupiła kilka osób którzy zeznają na naszą niekorzyść. Jestem tak wkurzona. Nie miałam z tym nic wspólnego, nigdy tego nie dotykałam i nie widziałam na oczy.
Lily ciągle płacze i mnie przeprasza, ale ja nie potrafię jej wspierać i wybaczyć. Przynajmniej na chwile obecną. Siedzimy drugą noc w areszcie czekając na wyrok który ma za niedługo nadejść. Nasi rodzice nam wierzą, ufają że tego nie zrobiliśmy ale nie możemy tego w żaden sposób udowodnić. Gdyby nie odciski palców Lily na tej głupiej małej paczuszce.
Jesteśmy w celi razem z jakimiś dwiema laskami które okradły jakiś sklep. Są mniej więcej w naszym wieku. Patrzą na nas współczującym wzrokiem ale ja wiem, że je czeka to samo co nas. Ta przeklęta szkoła. Szkoła w której nigdy nie chciałam się znaleść a tu proszę. Już się z tym pogodziłam, nie płacze tak jak pierwszej nocy. Zmieniłam całe moje plany dotyczące skończenia szkoły z wyróżnieniem i pójścia na studnia medyczne. Znacznie gorzej jest z Lily. Nie jest tak silna jak ja. Łatwo się denerwuje i otoczenie ma na nią wielki wpływ. Dlatego właśnie tak głupio postąpiła wchodząc w układy z Olivią. Nie chce byc na nią wściekła. Postąpiła źle, ale to moja przyjaciółka, nie moge pozwolić by się obwiniała całe życie. Podeszłam do niej, całej trzęsącej się i szlochającej w kącie i mocno ją przytuliłam. Szeptałam słowa typu: "wszystko bedzie dobrze", "damy radę", "jestem z tobą". Jej oddech się unormował a ona spojrzała na mnie i zaschniętymi łzami i lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłam go i przymknęłam oczy. Zasnęłam.
-Pobudka młode damy! Zbieramy się do wyjścia, macie 10 minut.
Lekko otworzyłam zaspane jeszcze oczy i od razu pierwszą rzeczą którą zauważyłam była niewyobrażalne wysoka kobieta. Miała tak na oko 40 lat, ubrana była w białą koszule, granatową spódniczkę przed kolano i czarne szpilki. Wygladała jak ktoś ważny i czułam przed nią respekt. Zauważyłam że dziewczyny zaczęły się zbierać więc szturchnęłam lekko Lily w ramię tym samym budząc ją. Po chwili wstałyśmy a na napotkałam spojrzenie kobiety.-Przepraszam panią, wychodzimy? Zostajemy wypuszczone?- w moim głosie dało się słychać nutkę nadziei a ta baba jak gdyby nigdy nic tylko szyderczo się zaśmiała.
-Kochana, jedziemy teraz szybko do waszych domów żebyście mogły się spakować. Czeka was przeprowadzka.Moja twarz zastygła. A jednak. Wymieniłam smutne spojrzenia z Lily i wyszłam z celi. Wszystko mnie bolało, miałam rozmazany makijaż, nieświeży oddech, potargane włosy, nie miałam ochoty wychodzić na zewnątrz. Ile ja bym teraz dała żeby zostać w tej celi, nie ruszać się z tąd nigdy więcej. Powstrzymywałam się od płaczu i dobrze mi to szło. Moje ogólne samopoczucie było do bani, ale postanowiłam że się nie złamię, nie przy tej babie.
-Teraz każda z was pojedzie do siebie do domu, macie dwie godziny na spakowanie i pożegnanie się. Poźniej po was przyjadę i czeka nas sześć godzin drogi- do piekła, pomyslałam.
Wyszłam z budynku i od razu zauważyłam moich rodziców. Jak najszybciej do nich podbiegłam i wtuliłam się w nich. Będę tak bardzo za nimi tęsknić. Moja mama płakała, tata też był blisko, widziałam że ma zaszklone oczy. Staliśmy chyba z dziesięć minut kiedy w końcu zdecydowaliśmy się wsiąść do samochodu.
----------------
Pierwszy rozdział, liczę na komentarze i aktywność, żebym wiedziała, że są osoby, dla których moge pisać. Buźka
CZYTASZ
Bad Boy Good Girl (h.s.)
FanfictionH: To jak młoda? Może ci pomóc? L: Wiesz ile mam lat że mówisz do mnie "młoda"? H: 15 tak? L: Siedemnaście geniuszu. H: Siedemnaście? Czyli mogę cię zaliczyć? Zapraszam do czytania :)