Szybko się otrząsnęłam i wyszłam z zachwytu, żeby Lily nie zauważyła mojego zachowania wzglėdem chłopaka na środku sali. Zakryłam policzki blond lokami i policzyłam do dziesięciu chcąc uspokoić serce. Rozejrzałam się po wszystkich dziewczynach i praktycznie na każdej zrobił podobne wrażenie, tyle że one się z tym nie ukrywały. Głośno mówiły o tym, jaki to on przystojny i dobrze zbudowany (nie mówiły tylko o klacie ;)). Z tego wynika że wiele dziewczyn musiał gościć w swoim łóżku, ale nie zdziwiłam się bo dokładnie na takiego wygląda. Pierwsze wrażenie jakie sprawia to właśnie facet, który dziewczyny ma na zawołanie, który je tylko zalicza.
Dyrektor zakończyła to nie małe przedstawienie i wygoniła Harrego ze środka sceny na co ten się tylko zaśmiał, puszczają oko kilku dziewczyną po lewej stronie sali. Po chwili wszyscy się rozeszli, ale dyr. Hamilton zatrzymała na chwilę tych nowych i zaprosiła do gabinetu. Posłusznie za nią poszliśmy na drugie piętro. W tym czasie mogłam podziwiać starą jak świat szkołę, która jakimś cudem jeszcze się nie zawaliła. Bardzo dziwił mnie tak wielki kontrast pomiędzy tym Hogwartem a akademikiem wyjętym z moich najskrytszych marzeń. Siadając za biurkiem rozdała nam plany lekcji, rozpiski dotyczące przerw, posiłków na stołówce i każdemu po kopercie od swoich rodziców. Jak sie okazało w mojej był długi list, który postanowiłam przeczytać w pokoju oraz kieszonkowe. Nie bardzo rozumiałam na co mi ono, ponieważ nigdzie go nie wydam, ale i jak schowałam je bez zbędnych pytań.
Wieczorem razem z Lily w jej pokoju, który swoją drogą bardzo różnił się od mojego wystrojem, obejrzałyśmy jakiś film akcji, który nie wciągnął nas jakoś bardzo, ale przynajmniej nie stresowałyśmy się jutrzejszym pierwszym dniem w nowej szkole. Zajadałysmy się chipsami, które brunetka wzięła ze sobą z domu. Nagle usłyszałyśmy głośne pukanie.
-Za 10 minut cisza nocna, jutro idziecie do szkoły. Proszę wracać do swoich pokojów- wydarł się jakiś głos. Podejrzewam że nie był skierowany tylko do nas dwóch, bo po chwili usłyszałam jęki niezadowolenia z korytarza i otwieranie kilku drzwi na raz.
Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z jej pokoju. Wszyscy juz chyba byli u siebie bo sama szłam przez korytarz. Nie spieszyło mi się, podziwiałam obrazy powieszone na ścianach. Każdy miał ten sam podpis a styl był bardzo podobny do graffiti jakie widziałam na całym akademiku.
-Ekhmm..
Gwałtownie się odwróciłam i spojrzałam w te nieziemski zielone oczy. Na szczęście nie jestem dziewczyną, która nie wie co robić prze chłopakach, więc uśmiechnęłam się zniewalająco i rzuciłam:
-No co tam?
Mina szatyna była taka że chciałam się śmiać tak długo aż nie upadłabym na ziemię. Chłopak jednak szybko odzyskać głowę.
-Spoko, widzę, że podobają ci się moje obrazy młoda.- Teraz to od się uśmiechał triumfalnie, jakby wiedział, że odzywka "młoda" mnie wkurzy. I dobrze myślał. Nienawidziłam jak ktoś do mnie tak mówił. Nie dałam jednak tego po sobie poznać, bo mój umysł zajęty był analizowaniem czegoś innego.
- To twoje dzieło? Te graffiti na zewnątrz zgaduję że też.- chciałam uciąć sobie z nim pogawędkę. Wiedziałam że zbliża się cisza nocna, albo już trwa, ale moje oczy ciągle wpatrzone były w jego, nie mogłam tego przerwać.
-Ma się ten talent- odpowiedział Harry, a ja prychnęłam.
-Skromniś- powiedziałam i zmarszczyłam nos- Co ty tu wogóle robisz. Jest już cisza nocna.
Trochę się zdziwiłam, nie powiem. Przewodniczący szkoły od kilku godzin, a juz daje taki zły przykład młodszym uczniom.
- Robię obchód dziecinko, żeby sprawdzić czy ktos taki jak na przykład ty nie chodzi sobie po korytarzu zamiast smacznie spać- jego spojrzenie zrobiło się trochę groźne, mimo że kąciki ust nadal pozostawały w górze.
-To ja już chyba pójdę wiesz....- ruszyłam szybko do pokoju a ostatnie co słyszałam przed zatrzaśnieciem drzwi to jego fantastyczny śmiech.
-----------------
Kolejny rozdział. Serdecznie zapraszam do komentowania i serduszkowania (xd)
CZYTASZ
Bad Boy Good Girl (h.s.)
FanfictionH: To jak młoda? Może ci pomóc? L: Wiesz ile mam lat że mówisz do mnie "młoda"? H: 15 tak? L: Siedemnaście geniuszu. H: Siedemnaście? Czyli mogę cię zaliczyć? Zapraszam do czytania :)