Ciemne niebo raz po raz przecinały błyskawice. Deszcz dudnił o okna i smagał ciało skulone przed bramą do starego dworu.
W końcu ktoś otworzył. Był to młody meżczyzna w eleganckim ubraniu i z niebezpiecznym błyskiem w oku. Poprawił okulary na bladym nosie. Przed nim leżała młoda kobieta, cała przemoczoma. Westchnął podirytowany, lecz po chwili zrezygnowany i zaniusł ją do salonu. Niemal natychmiast zebrali się w pomieszczeniu inni domownicy.
- Spójrzcie no tylko!- zachichotał chłopak z zielonymi oczami, w kapeluszu. - ma taką delikatną skórę.. w dodatku jest taka mokra.
- Laito, opanuj się i pamiętaj kto jest twoim najwyższym i ma pierwszeństwo.- aktorzył Ayato przepuszczając przez palce wilgotne włosy dziewczyny. - obawiam się, że Yui będzie miała konkurecje.
- Bzdura!- skarcił go mężczyzna w okularach o imieniu Reji.- Yui to nażyczona, a tą możecie wyssać bez skrępowania.
-Tak w ogóle, od rana nie widziałem naszego naleśnika.- uświadomił sobie Ayato.
Jakby na te słowa leżąca na ziemi kobieta się poruszyła. Ostrożnie otworzyła oczy i nie całkiem przytomna rozejrzała się dookoła. podniosła się na drżących z zimna rękach.
- Gdzie ja jestem?- wyszeptała łamiącym się głosem.
- Ajaj!- wykrzyknął Laito.- nie mówcie, że kolejna typowa ofiara.
Marika:
Połknęli haczyk. Zaniepokoiłam się jednak na słowa o nieobecności Yui, jak oni mogli jej nie pilnować?! Chociaż pewne, że dziewczyna jeszcze żyje. Zaklęłam w duchu i kontynuowałam grę. Udałam, że znowu mdleję i uważnie słchuchałam ich rozmowy. Było tak zajęci zaginięciem Yui, że zapomnieli o mojej obecności.
- W ogrodzie jej dzisaj nie widziałem- stwierdził jak zwykle wkurzony Subaru. - Trzeba ją było wyssać zanim wiedzieliście gdzie jest, było by mniej zachodu.
Reji zgromił go wzrokiem, a Laito że zrozumieniem kiwnął głową.
- Ja i Teddy pójdziemy rozjerzeć się po domu.- Poinformował Kanato. Po czym z miną szalonego zombie odwrócił się i zniknął.
W końcu wszyscy się rozeszli zostawiając mnie samą w staromodnie urządzonym salonie.