Gdy już wczyscy się oddalili, odczekałam jeszczę chwilę i podniosłam się z podłogi. Mój wampirzy zmysł był uśpiony, więc nie mogłam stwierdzić czy ktoś mnie obserwuje. Licząc na szczęście postanowiłam poszperać trochę w tym domu. Cicho otwierałam szuflady i przeszukiwałam papiery i stare zdjęcia. Zamarłam w bezruchu gdy usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi. Lecz po ułamku sekundy już gnałam w wampirzym tępie w stronę okna. Ktoś wszedł, a ja niezłomnie udawałam, że podziwiam widoki. Z tępym wyrazem twarzy obróciłam się i spojrzałam na przybyłego. Okazał się nim Shuu, którego po chwili już nie było.
Końcówke nocy i pół następnego dnia wszyscy domownicy nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Sprawiając wrażenie zupełnie obojętnych, jednak martwili się o Yui. Ja też nie mogłam usiedzieć w miejscu, za dwa dni mam być spowrotem, a tymczasem nie mam z czym wracać. W dodatku napój (dzięki któremu inne wampiry nie mogły się zorientować, że jestem jedną z nich) przestawał działać, czułam to w kościach. Momentami zapomniałam o pozorowaniu oddechu. Musiałam zrobić jeszcze jedną dawkę.
Udałam się do pokoju Reji'ego i zapukałam do drzwi. Dopiero po minucie otworzył mi.
-P..przepraszam, że przeszkadzam, ale mógłbyś mi pożyczyć parę kartek, oraz pióro?- zapytałam specjalnie się jąkając.
On zmierzył mnie zirytowanym spojrzeniem, jednak w końcu przewrócił oczami i rzekł:
- Skoro prosisz..- zawrócił do pokoju, a potem przeszedł do części biurowej. Wykorzystałam ten moment i podbiegłam do szafek ze składnikami do herbat. Zgarnełam w pośpiechu rośliny i suszone liście, po czym schowałam je. W ostatniej chwili zajęłam swoją wcześniejszą pozycję. Reji podał mi plik kartek i zatrzasnął drzwi z hukiem. Co za niewychowanie. On nawet nie wie, że mam około~ tylu lat co on.
Zadowolona wymknęłam się do ogrodu. Został jeszcze jeden składnik: płatek róży białej. Zerwałam go bez namysłu, gdy nagle poczułam mocny uścisk na nadgarstku. To był Subaru. Wyrwał mi kwiat i rzucił nim między inne.
- Jak śmiesz?!- zawarczał.- Naprawdę nie umiesz poszanować cudzej własności?
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ze zdziwienia ustami.
- Ja naprawdę.. n..nie wiedziałam.- próbowałam się szczerze wytłumaczyć.
- Jak mogłaś nie wiedzieć?!- jego oczy płonęły czerwienią.- To co piękne powinno znajdować się między pięknymi rzeczami. To co swoje, między swoimi.
Kurczowo trzymał moje nadgarstki odciskając na mojej zimnej skórze ślady. Szarpnął mną, tak abym poleciała do przodu i upadła na ziemię.
Pochylił się nad moją szyją i...