Dzień zaczął się zwyczajnie - jak każdy inny. Dziewczyna wstała, umyła się, ubrała i zjadła lekkie śniadanie, zasiadając przed telewizorem. Nie planowała na ten dzień niczego specjalnego, wręcz przeciwnie- miała zamiar spędzić go w samotności przed telewizorem. Jej plany legły w gruzach, gdy bez pukania do domu dziewczyny wkroczył uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn. Na jej ustach mimowolnie zagościł uśmiech. Luke pocałował ją delikatnie w policzek, jednak ona pragnęła więcej. Powstrzymała się z myślą, że za ścianą znajdują się jej rodzice, a oni byli tylko przyjaciółmi. Hemmings klasnął radośnie w dłonie, ukazując przed nią swoje zęby.
- Słoneczko dzisiaj jest prawie tak piękne jak ty, więc zabieram Cię na małą wycieczkę - oznajmił radośnie, a jej brzuch ścisnął się, gdy usłyszała jego słowa. Ciepło rozlało się w jej podbrzuszu, lecz widząc szczęście na jego twarzy nie była w stanie mu odmówić. Wróciła do pokoju, aby przebrać się w zwiewną, letnią sukienkę i pomalować się delikatnie. Po kilku minutach była już gotowa do wyjścia, więc wciągnąwszy na nogi ukochane vansy, opuściła dom, idąc chłopakiem ramię w ramię.
Ich barki stykały się, ale po chwili jej skórę ogarnął chłód, gdy blondyn odsunął się, aby otworzyć przed nią drzwi do auta. Luke okrążył samochód, zasiadając na miejscu kierowcy i kierując auto w nieznanym jej kierunku. Między nimi wisiała jedynie powolna melodia, która wypływała z radia. Hey There Delilah koiło jej uszy, wprowadzając ją w błogi stan spokoju i relaksu.
If every simple song I wrote to you
Would take your breath away
I'd write it all
Even more in love with me you'd fall
We'd have it all [1]Blondyn śpiewał to z taką lekkością i dokładnością, sprawiając, że oddech ugrzązł jej w gardle. Bo zakochiwała się w nim coraz bardziej. Kochała go coraz mocniej.
Sydney, 26.08.2013 r.
Kochanie;
Tutaj znowu ja, tym razem z czymś innym. Wiem, że powtarzam Ci co często, ale Kocham Cię.
Kocham Cię nie jak przyjaciel swoją przyjaciółkę.
Kocham Cię tak, jak mężczyzna powinien kochać kobietę. Jakby to powiedziała twoja babcia - wpadłem jak śliwka w kompot, ponieważ zakochałem się w Tobie bez pamięci. Tak długo byłem na to ślepy, ale gdy zobaczyłem Cię w wakacje 2011 z Dave'm w ramionach - zrozumiałem to. Zrozumiałem to, że jesteś wszystkim czego pragnę i nadal to wiem. Minęło półtora roku[2], a ja nie potrafię wyjść z tego friendzone'a[3] do którego mnie wsadziłaś.
Zaraz powinienem wyjść, bo jadę do Ciebie. Mam plan. Może wreszcie uda mi się zdobyć Ciebie i twoje serce - jeżeli nie, stracę wszystko co jest mi potrzebne do życia.
Bo wszystkim co motywuje mnie do wzięcia kolejnego oddechu jesteś ty.
Luke zatrzymał się w nieznanym jej miejscu. Bez słowa zgasił silnik i obszedł samochód, aby pomóc dziewczynie wygrzebać się z auta. Nie wiedziała gdzie dokładnie jest, bo połowę drogi skupiona była na słuchaniu anielskiego głosu przyjaciela. Wydawało jej się, że kojarzy to miejsce, jednak nie miała co do tego pewności. Widząc uśmiech chłopaka, rozluźniła się i idąc tuż obok niego, wsłuchiwała się w śpiew ptaków. Jego palce nieśmiało musnęły jej dłoń, chwilę później chwytając za nią. Udawał, że zrobił to nieświadomie - jego głowa zwrócona była w przeciwnym kierunku od dziewczyny, więc wzajemnie nie byli w stanie zobaczyć szerokich uśmiechów, które rozciągnęły się na ich twarzach.
Siedzieli obok siebie na błękitnym kocu pośród cudownie pachnących drzew i kwiatów. Przed nimi rozciągał się wyjątkowy widok panoramy miasta. Znajdowali się na jednym z wyższych punktów niedaleko Sydney, z którego można było oglądać i podziwiać wspaniałe widoki. Nie odzywali się; cisza im nie przeszkadzała. Bo czasami ciszą dało się powiedzieć rzeczy, których słowami nie dałoby się opisać. Ich dłonie były splecione do czasu, aż siedemnastolatek nie poderwał się z miejsca, pociągając dziewczynę w górę.
- Nie mam pojęcia jak powinienem to zacząć, ale mam dosyć już ciągłego milczenia, ciągłego udawania, ciągłych kłamstw, że się dla mnie nie liczysz - wziął głębszy wdech, milknąc na sekundę - bo się liczysz. Liczysz jak cholera. Nikt nigdy nie był dla mnie tak ważny, jak ty. Nikt nigdy nie działał na mnie tak, jak robisz to ty. W nikim nigdy nie byłem zakochany tak, jak jestem w Tobie. Bo to Ciebie Kocham. Jestem po uszy zakochany i myślę, że od tłamszenia tego, zacząłem wariować.
Atmosfera zagęściła się. Dziewczyna nie miała pojęcia jak zareagować - nie była na tyle odważna, żeby wypowiedzieć na głos wszystkie te uczucia, które w niej siedziały. Próbowała spójnie złączyć ze sobą słowa, jednak z jej ust jedynie wydobył się cichy jęk. Nie potrafiła wydusić z siebie słowa, więc postanowiła odpowiedzieć mu w inny sposób. Położyła swoje dłonie na klatce piersiowej chłopaka, czując pod jedną z nich jego szybko bijące serce. Zbliżyła się o krok, unosząc na palcach, aby złączyć ich usta w nieśmiałym, nastoletnim pocałunku. Jej usta ledwo musnęły jego. Przeniosła swoje dłonie na jego kark, ciągnąc go w dół. Wtedy była w stanie złączyć ich usta w pełen uczuć pocałunek, na który oboje tak długo czekali.
Stałam prosto, patrząc przed siebie. Tak uwielbiana panorama Sydney rozciągała się przed moimi oczami. Byłam w tym samym miejscu, gdzie po raz pierwszy poprzez pocałunek wyznałam Luke'owi swoje uczucia. W miejscu, gdzie zrodził się nasz związek. W miejscu, które było dla naszej dwójki wyjątkowe i niepowtarzalne. Bo było nasze.
Moje ciało owiewał wiatr. Czułam pustkę. Pustka ciążyła na moim sercu, w mojej głowie, mojej dłoni. To jakby ktoś zabrał mi połowę samej siebie. Wyrwał mi serce z klatki piersiowej i kazał funkcjonować. Trzymał moją głowę pod wodą i kazał oddychać. Nie byłam w stanie bez niego funkcjonować, bo to on był moim cholernym sercem i cholernym tlenem, bez którego byłam zwyczajnie pusta i martwa.
#
nie podoba mi się ten rozdział, af
Mam nadzieję, ze rozumiecie, iż kursywa to wspomnienia, narracja pierwszoosobowa to aktualne zdarzenia. W tym rozdziale troszkę poprzeplatałam wszystko ze sobą, ale taką miałam wizję.
[1] fragment piosenki Hey There Delilah, autorstwa Plain White T's
półtora roku[2], ponieważ w Australii pory roku są odwrócone. Co świadczy o tym, że gdy my mamy zimę, oni mają lato. Luty u nich, jest jak nasz sierpień.
[3] friendzone to tyle co "strefa przyjaźni". gdy podkochujesz się w przyjacielu, ale on uważa Cię za przyjaciółkę, wiec boisz się to wyznac to znaczy tyle, że jesteś we friendzonie.
CZYTASZ
open when [hemmings] ✔️
Fanfic(..) i kiedy zebrałam się aby spakować rzeczy, na dnie szafy znalazłam to pudło od Ciebie. Otworzyłam je, chociaż dobrze wiedziałam, co w nim znajdę. Postanowiłam przeżyć to wszystko jeszcze raz; Z twoim duchem u boku. ⓒ 2015/2016 naiwnosc