#8 open when you want to remember me

202 37 1
                                    

- Dzień dobry! Nazywam się Liz Hemmings, a to mój malutki synek, Luke. Widzieliśmy, że się państwo wprowadzają, więc postanowiliśmy wraz z Lukiem przygotować ciasto, tak na dobry początek znajomości. - kobieta wysunęła przed siebie dłonie z dużą blachą pachnącego ciasta, a mały blond włosy chłopiec powoli wychylił swoją główkę zza nóg mamy. Kobieta stojąca po drugiej stronie drzwi uśmiechnęła się promiennie i przedstawiwszy się, zaprosiła ich do środka.

- Luke, mam córeczkę wiekiem podobną do Ciebie, może chciałbyś się z nią pobawić?

* * *

- Luke ja nie wiem, czy dam sobie radę. - jej głos załamał się, gdy mocno trzymała małą dłoń swojego przyjaciela, przed wielkim szkolnym budynkiem. Jej oczy zaszły łzami, kilka z nich wydostało się spod jej powiek, pozostawiając po sobie mokre ślady na jej zarumienionych policzkach. Blondyn położył swoje małe dłonie na jej buzi, ścierając łzy swoimi drobnymi palcami.

- Nie martw się, serio nie jest tak źle! Są fajne koleżanki i koledzy, polubisz ich! - pociągnęła nosem, patrząc prosto w jego niebieskie oczy.

- Na-naprawdę? - zająkała, przyglądając się  jak ośmiolatek ochoczo kiwa głową.

- Tak! Zawsze będę obok Ciebie. - wystawił dłoń w jej kierunku, a dziewczynka bez wahania ją ujęła i wraz ze swoim przyjacielem powędrowała prosto na jej pierwsze rozpoczęcie roku szkolnego.

* * *

- Lukeeeeeee - jęknęła, łapiąc się za brzuch.

- Tak? - uniósł swoją głowę w górę, przekręcając ją w bok.

- Umieram - westchnęła, kładąc się płasko na pościeli, jednak chwilę później z bólu złożyła się w kulkę.

- Nie umierasz, nic Ci nie będzie. To po prostu Twój pierwszy okres - wywrócił na nią oczami, wracając wzrokiem do ekranu telefonu.

- Ale w moich majtkach dzieje się rewolucja, Luke! Tam jest więcej krwi, niż na tych wszystkich wojnach było kiedykolwiek! - uniosła się, wymachując dłońmi na lewo i prawo - A ty ignorujesz mnie, bo znalazłeś sobie dziewczynę, ugh. Powiem Liz, żeby nie dawała Ci więcej pieniędzy na doładowanie Twojego cholernego konta, pajacu.

* * *

Ubrana w obcisłą sukienkę, która miała sprawić, że poczuje się doceniona i zauważona, poruszała się po klubie, z kubkiem pełnym alkoholu w ręku. Jej białka były przekrwione, a nogi i dłonie trzęsły się od ilości wypitego alkoholu. Wspomnieniami wciąż wracała do widoku Maxa, jej byłego już chłopaka, który był w objęciach Madison - jej wiecznej rywalki. Doskonale wiedział, że dziewczyny zawsze się nienawidziły, a zdołał się zdradzić ją właśnie z nią! Mimo, że miała piętnaście lat, to zależało jej na nim. Był jej pierwszym zauroczeniem, które nie minęło po tygodniu czy dwóch.

Poruszała się po klubie, gdy w pewnym momencie zrobiło się jej słabo i postanowiła opuścić budynek. Stanęła tuż przed nim, by zaczerpnąć świeżego powietrza w swoje płuca. Tlen sprawił, że przez chwilę zaczęła racjonalnie myśleć i zrozumiała, jak wielką głupotę popełniła. Znajdowała się kilka, jak nie kilkanaście kilometrów od domu, sama, a w jej głowie wirowało. To nie mogło się skończyć dobrze, jednak chęć spróbowania czegoś nowego była zbyt duża. Postawiła kilka kroków do przodu, jednak gdy jej kolana poczęły chwiać się na boki, schyliła się w zamiarze zdjęcia niewygodnych, wysokich butów. Gdy tylko podniosła się i odwróciła, kilka metrów dalej zobaczyła Adama - chłopaka, który był dwie klasy wyżej niż ona. Wpatrywał się w nią z założonymi na piersi rękami i chytrym uśmiechem, który przywołał jej czarne myśli. Szatyn powolnie podszedł w jej stronę, gdy ona tyłem wycofywała się. Nie wiedziała gdzie szła, liczyła się jedynie chęć utrzymania dzielącej ich odległości w stanie nienaruszonym. Niespodziewanie chłopak podbiegł, chwytając ją za łokcie. Zacisnęła mocniej swoje dłonie na obcasach butów, gdy Adam potrząsnął nią kilkukrotnie, nim przyparł do ściany. Sparaliżował ją strach, żałowała podjętej przez siebie decyzji bardziej, niż czegokolwiek wcześniej. Chłopak zostawiał mokre pocałunki na jej szyi, zasysając ją co chwilę w różnych miejscach. Jego głowa znalazła się między jej piersiami, a on sam całował je przez dekolt. Płakała, prosząc go by przestał. To zdawało się go nakręcać do tego co robił, a uśmiech na jego ustach rósł w sile. Doskonale zdawał sobie sprawę z jej bezradności i perfidnie to wykorzystywał by zaspokoić swoje potrzeby. Umieścił jej dłoń na swoim kroczu, poruszając jej dłonią za dziewczynę. Błagała by ją zostawił, płacząc coraz bardziej, w końcu krzycząc, gdy jego dłoń znalazła się pod materiałem jej sukienki, na jej miejscu intymnym, dotykając go.

Usłyszała szybkie kroki, jak gdyby ktoś biegł, a już po chwili napastnik leżał na ziemi kaszląc i zwijając się z bólu. Wszystko działo się tak szybko. Luke okładał twarz Adama, a ten co chwila wypluwał krew.
Cała bójka nie trwała długo, jednak wystarczająco, by mogła zrozumieć jedno: Luke uratował jej życie.


Sydney, 29.04.2013 r.

Misiu;

Ten list piszę w wypadku, gdyby kiedykolwiek by Ci mnie brakowało i pragnęłabyś mnie zapamiętać. Bo ja zapamiętam Ciebie na zawsze. Spędziliśmy ze sobą tyle wspaniałych chwil, tyle przełomowych chwil w naszych życiach. Zawsze byłaś przy mnie, a ja zawsze byłem przy Tobie. Przypomnij sobie tylko jak dostałaś pierwszą miesiączkę, czy jak gdy ta Madison włożyła Ci gumę we włosy, a ja w zemście położyłem jej szpilkę na krześle. Czy jak gdy wymknęliśmy się kiedyś z domu i znaleźliśmy to wzgórze, które od tamtej pory stało się naszym azylem.
To z Tobą spędziłem najlepsze chwile swojego dziecięcego, nastoletniego i dorosłego życia.
I mam nadzieję, że to Ty ze mną spędziłaś najlepsze chwile swojego.

Luke


Leżałam płasko na podłodze, a moją nagą skórę drażnił chłód paneli. Wspominałam wszystkie chwile, które kryły się w moim umyśle z udziałem Luke'a. Było ich setki, a może i tysiące czy właściwie miliony. Z nikim nigdy nie byłam tak blisko, nikt nigdy nie wiedział o mnie tyle, co ty, Luke. Nikt nigdy nie był dla mnie takim przyjacielem jak ty, nikt nigdy nie wspierał, nie troszczył się, nie kochał mnie tak jak robiłeś to ty. Byłeś moim własnym aniołem, który rozświetlał każdy mój dzień.

Tak bardzo za Tobą tęsknie, Luke.

open when [hemmings] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz