Rozdział 1

937 26 7
                                    


Tak! Dzisiaj jest ten dzień. Najważniejszy w życiu, czyli moje osiemnaste urodziny. W końcu wchodzę w dorosłość i mogę robić co chcę,  bo przy zaborczej mamie ciekawie nie miałam.  Jednak pomimo wszystko  kocham ją. Jest silną kobietą która mnie i mojego starszego brata samotnie wychowuje.

Stoję przed lustrem w moim pokoju i ostatni raz się przeglądam. Poprawiam moje włosy gdy nagle do pokoju wchodzi moja mama. Nie wysoka kobieta o krótkich ciemno brązowych włosach i pięknych ciemno brązowych oczach.

-Emily, pomimo tego, że są dzisiaj twoje urodziny to nie wracaj późno. Pilnuj się i nikomu nie ufaj. - mimo tego że była zaborcza i cudem udało mi się ją  namówić abym mogła wyjść świętować to zawsze się o mnie martwiła. Czasem aż za bardzo. Pamiętam jak mając szesnaście lat bez jej wiedzy wymknęłam się z domu i poszłam na urodziny znajomej. Gdy wróciłam po 4 godzinach myślałam, że się nawet nie zorientuje. Myliłam się... wchodząc do domu zastałam ją wściekłą. Strasznie krzyczała na mnie i dostałam szlaban na cały rok.
Zawsze były problemy abym gdzieś wyszła ze znajomymi.

Dlatego dzisiaj bez zachamowań będę się bawić z moją przyjaciółką Alex w klubie.

Dochodziła 19, byłam prawie gotowa. Ubrałam czarną, krótką sukienkę, włożyłam granatowe szpilki, a do tego zrobiłam lekki makijaż. Moje włosy w kolorze brązu pozostawiłam rozpuszczone.

Po paru minutach ktoś zapukał do drzwi.
Otworzyłam je i zauważyłam blondynkę ubraną w czerwoną, krótką sukienkę. Na stopach miała czarne szpilki, a makijaż nie był ani za mocny ani za słaby, był po prostu idealny. Wyglądała oszałamiająco.

- Hej, wyglądasz śliczne. - powiedziałam i przytuliłam ją na powitanie.

- Hej, dzięki, ty też. To co idziemy świętować twoje urodziny? A właśnie mam dla ciebie prezent. - krzyknęła ucieszona jak dziecko.

Z zza pleców wyciągnęła małe pudełeczko. Wzięłam je i otworzyłam, a moim oczą ukazały się przepiękne kolczyki z diamencikami.

-Naprawdę nie musiałaś. Są piękne. Dziękuję. - przytuliłam dziewczynę i ucałowałam w policzek.

-Dla ciebie wszystko moja krewetko, a teraz chodź, idziemy się zabawić. - uśmiechnęła się i ręką wskazała na drzwi.

Wyszłyśmy z mieszkania i skierowałyśmy się do najlepszego klubu w mieście. Jak szaleć to szaleć.

Dzięki mojej znajomości z ochroniarzem bez problemu weszłyśmy. Było strasznie dużo ludzi. Czuć było zapach potu i alkoholu. Mnóstwo osób bawiło się na parkiecie tańcząc w rytmie piosenek.
Stojąc juzprzy barze poprosiłyśmy  o drinki, które następnie wypiłyśmy.

Potem poszłyśmy na parkiet trochę potańczyć.

Po jakimś czasie dołączył się do mnie  przystojny mężczyzna. Miał blond włosy, postawione na żel, oczy koloru niebieskiego oraz jasną koszulkę która podkreślała jego mięśnie, a do tego  czarne jeansy.  Zaczął ze mną tańczyć. Po kilku minutach piosenkach stwierdziłam, że pójdę się napić.

Zamierzałam odejść nic nie mówiąc, ale zatrzymał mnie i objął w tali. 
Patrzyliśmy sobie w oczy. Stałam tam jak zahipnotyzowana.
Moje serce przyspieszyło.

Nasze twarze dzieliła coraz mniejsza odległość, aż jego usta złączyły się z moimi w delikatnym pocałunku. Nagle się otrząsnęłam i szybko odeszłam. Najszybciej jak tylko mogłam.
Co się właśnie wydarzyło?  Dlaczego to zrobił? Kto to w ogóle jest?

Przedzierałam się przez tłum tańczących ludzi. W końcu wyszłam i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Usiadłam na pobliskim murku.

Jak ja mogłam się z nim całować?
Nigdy bym tego normalnie nie zrobiła lecz jego oczy zawróciły mi w głowie.

Moje rozmyślenia przerwał jadący samochód, który nagle zatrzymał się tuż obok mnie. Wyszło z niego dwóch podejrzanych gości ubranych na czarno. Patrzyli na mnie wzrokiem morderców. Okropnie się wystraszyłam. W głowie miałam już czarne scenariusze. Nie czekając dłużej postanowiłam, że wejdę do klubu.
Wstałam i chciałam wrócić do środka, ale ktoś mocno złapał mnie za rękę.  Poczułam uderzenie w tył głowy i ogromny ból, przez co zemdlałam.

***

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Chciałam wstać lecz nie mogłam. Ból był tak ogromny.
Jednak zebrałam wszystkie siły w sobie i się podniosłam.
W tedy zobaczyłam, że jestem w nieznanym mi miejscu.
Stało tu tylko łóżko, na którym leżałam, obok mała komoda, a na przeciwko niewielka szafa. Obok znajdowało się  zakratowane okno.

Podeszłam do drzwi i już miałam nacisnąć na klamkę, ale usłyszałam, że ktoś idzie. Szybko wróciłam do łóżka. Ktoś wszedł do pomieszczenia. W drzwiach stanął postawny, wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o piwnych oczach. Był na pewno starszy. Wyglądał na około 30 lat.

-Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? I kim ty jesteś? - wytrzeliłam pytaniami jak z karabinu.

-Ej, ej ej, nie za dużo pytań? - obudził się.

-Gadaj gdzie jestem i po co mnie tu trzymacie. - czułam ogromy przypływ adrenaliny. Nikt nie ma prawa mnie widzieć.

-Mała!!! Nie tak ostro... bo pożałujesz. - krzyknął

- Bo co? - odparłam pewna siebie.

W tym momencie dostałam mocno w twarz. Bolało, ale nie chciałam pokazać słabości, żeby nie miał z tego  satysfakcji.
Gdy wyszedł z pokoju, moja pewność siebie uleciała i zaczęłam płakać.

Stwierdziłam, że muszę stąd uciec.

Po jakimś czasie moje powieki stały się ciężkie i usnęłam.

-Ej mała... Wstawaj!!! - krzyknął ten sam ciemnowłosy.

- Daj mi spokój. Zajmij się lepiej swoim życiem.

Od razu pożałowałam tych słów, ponieważ mocno uderzył mnie w twarz..  Potem zaczął mnie bić gdzie popadnie. Z bólu straciłam przytomność.

Ostatnie chwileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz