Gdy Luke gasi silnik jak oparzona wysiadam z auta.Szybkim krokiem wychodze z garażu i kieruje sie do domu.Cholerny deszcz!Gdy tylko wchodze do środka,sciągam buty i wbiegam po schodach na górę.Przemierzam korytarz i wchodze do swojego pokoju .Zakluczam drzwi.Biore kilka głębszych wdechów.Ten Harry to jakis pojeb!Tak samo jak cała reszta.Uciekne przy najblizszej mozliwej okazji.Ten koszmar musi sie skończyc.
***Sobota***
Budze się w środku nocy.Fatalnie sie czuje,chyba mam gorączkę.Postanawiam iść do kuchni i znaleźć jakieś leki.Odłączam telefon od ładowarki i włączam w nim latarkę.
Moje stopy odbijają się od zimnej podłogi,staram się iść jak najciszej.
Otwieram drzwi i schodze po schodach,przy okazji dwa razy prawie sie zabijając.
Zapalam światłko w kuchni,a telefon odkładam na blat.
Wyjmuje z lodówki małą butelkę wody,którą postanawiam zabrać do pokoju.Przeszukuje szafki,ale jak na złość w żadnej z nich nie ma leków.
-Czego szukasz?
Podskakuje gdy do moich uszu dobiega dobrze znana mi chrypka.Odwracam się i patrzę na Harrego.Siedzi na krześle przy wyspie kuchennej.Jak mogłam nie usłyszeć jak tu wchodzi?
-Leków.Gdzie je macie?
Wstaje i staje koło mnie,sięga do szafki gdzie ja nie dosięgałam.Nie to że jestem krasnalem,ale kto normalny robi szafki tak wysoko?
Kładzie białe pudełko przede mną.
-Dzięki.
Mowie cicho i spoglądam na niego.
Nasze spojrzenia sie spotykają.Ta sytuacja robi sie coraz bardziej nie zręczna.Jestem tu tylko ja i on.Wyższy ode mnie o dwie głowy,ubrany w szare dresy i biały tshirt ,z burzą loków na głowie.
Przenosze wzrok z jego szmaragdowych oczu na pełne usta.
Po sekundzie ogarniam się i otwieram pudełko,szukając potrzebnych leków.
-Źle się czujesz?
-Nie ,chce sie zabić.
-Widzę,że nawet o 3 w nocy,nie możesz darować sobie sarkazmów.
-Tobie nigdy ich nie daruje.
Czuje,że sie uśmiecha.Nagle czuje jego ręce na swoich ramionach.Odwraca mnie do siebie.Kładzie ręce na blacie,po moich bokach.Podnosze głowe by dotrzeć do jego oczu.Nachyla sie nademną i przykłada swoje czoło do mojego.Jego skóra jest o wile zimniejsza od mojej co daje mi troche ukojenia.Kłade ręce na jego umięśnionym torsie i z całej siły odpycham go od siebie.Co ten idiota sobie myśli?!Odwracam sie tyłem do niego.Znów zaczynam poszukiwania odpowiednoego leku.
-Masz gorączkę.
-No co ty nie powiesz?
Zabiera ode mnie pudełko i zaczyna w nim grzebać.Wyjmuje jakieś opakowanie z lekami i mi je podaje.
-Weź to.Powinno pomóc.
Nic już nie mowie.Zabieram leki,wodę i telefon.Wychodze z kuchni zostawiając w niej Harrego.***
Budzą sie niewyspana.W nocy budziłam sie jeszcze kilka razy,przez gorączkę.Teraz wcale nie jest lepiej.Głowa mnie boli i cholernie źle się czuje.Leże przez dobre 15 minut w łóżku,dopiero teraz sprawdzając godzinę na telefonie.
11.38Postanawiam zejść na dół,żeby napić sie herbaty i coś zjeść.Schodze po schodach,którego swoją drogą bardzo mnie denerwują.
Przy wyspie kuchennej siedzi Chris i Shane.Rozmawiają o czymś,ale gdy mnie dostrzegają od razu milkną.
-Cześć.
Mowie jako pierwsza,chłopcy od razu odpowiadają mi tym samym.
-Jak sie czujesz?
Pyta Chris,a ja w tym czasie nastawiam wodę na herbatę.
-Tak sobie.
Podchodze do lodówki i zaczynam przeglądać znajdujące sie w niej produkty.
-Za godzinę wyjeżdżamy z chłopakami pozałatwiać pare spraw za miastem.Wracamy w niedziele.Niall z tobą zostanie.W sumie mi to wisi.
-Okej.
Po kilku minutach ponownie wspinam sie po schodach tym razem z talerzem i kubkiem w ręce.
***
Siedze tutaj już jakieś półtorej godziny.Chyba już pojechali.Nudze sie jak ja pierdole.Jem,oglądam telewizje,jem,oglądam telewizje i tak w kółko.Jestem znudzona tym nic nie robieniem.Zdezydowanie musze wrócić do pracy.Od razu chwycilam laptopa w dłonie i zaczęłam przeglądać oferty pracy.
Z początku bardzo się zniechęciłam bo nie mogłam znaleźć nic sensownego,ale wpadłam na oferte pracy jako asystentka dyrektorii biura modelek.Postanowiłam spróbować i zaczełam pisać cvi.Napisałam już może dwa zdania kiedy do mojego pokoju z hukiem wpadł Niall.Miał wielki uśmiech na twarzy.Rzucił się na moje łóżko tóż obok mnie.Od razu spojrzał na ekran laptopa marszcząc brwi.
-A co ty pracy szukasz?
Zapytał,a z jego tonu mogłam wywnioskować,że jest tym faktem rozbawiony.
-A co w tym dziwnego?
Spytałam również marszcząc brwi.
-Chyba powinnaś najpierw spytać Chrisa o zdanie.
-Chyba to nie jego sprawa.
-Jak uważasz.Może coś obejrzymy?Masz ochote na melodramat czy komedie romantyczną?
Oboje wybuchneliśmy śmiechem.
-Zdecydowanie melodramat.
Ostatni raz się zaśmiałam.
***
Leżymy właśnie z Niallem w sali kinowej.Tak właśnie,oni mają sale kinową!Na wielkim ekranie pojawiają się pierwsze napisy.Nagle czuje jak coś ląduje na mojej głowie.Podnosze sie i widze ucieszoną jape Nialla.Zdejmuje popcorn,który rzucił chłopak i oddaje ruch.Kukurydza odbija się od czoła blondyna i ląduje na ziemi.Zaczynam śmiać sie z jego miny,ale nie trwa to długo,bo Niall rzuca sie na mnie wysypując cały kubeł popcornu na moją twarz.Nie wierze!Jak można marnować jedzenie?!Jak można marnować popcorn?!Dopilnuje żeby wszystko co teraz leży na ziemi wylądowało w brzuchu tego idioty.
***
Dzisiaj bardzo zaprzyjaźniłam sie z Niallem.Jest mega śmieszny i wkurzający.Ciesze sie,że jest,w tym domu ktoś z kim da sie normalnie pogadać.Większość przyjaciół mojego brata jest tak zjebana,że ja pierdole.Przykładem takich pojebańców jest sam mój brat i Harry.Po dłuższych przemysleniach stwierdziłam,że mogłabym nawet tutaj zostać.Oczywiście gdyby było tak jak dzisiaj,czyli ja i Niall bylibyśmy sami w domu.Nie myślcie sobie,że sie zakochalam,co to to nie.Ja nigdy sie nie zakochuje.Po prostu bardzo polubiłam tego blondyna,nie patrze na niego jako przystojnego mężczyzne,tylko jako przyjaciela.Fakt faktem Niall jest przystojny,ale no ludzie!W tym domu mieszkają sami rzystojni faceci i ja...
***Niedziela***
-Nialluś pojedziemy gdzieś?Proszeee.
Maślanymi oczami patrze na blondyna oglądającego mecz.Heloł!Ja tu umieram z nudów.
Jego wzrok pada na moją osobę.
-Wczoraj wyzywałaś mnie od grubasów,a teraz z maślanymi oczami mi tu wyskakujesz ty mała perfidna dziewucho.
Krzyczy niby naburmuszony,ale po chiwli i tak oboje wybuchamy śmiechem.
-Proszeeee.
Wzdycha ciężko i zaczyna mówić już poważnym tonem.
-Sam nie wiem.Ustaliłem z chłopakami,że będziemy siedzieć w domu.
Zrobiłam smutną minę,skrzywdzonego psa co bardziej wyglądało na upośledzenie,no ale cóż...
-No dobra.
Zaczełam cieszyć się jak dziecko,które właśnie dostało wymarzoną zabawkę.
-Ale coś za coś.
Patrze na niego a on palcem wskazującym klepie swój policzek.Zbliżam sie szybko do niego i zostawiam szybkiego całusa na jego policzku.
***
Hejka!
Przepraszam,że tak długo musieliście czekać na ten rozdział,ale nie miłam czasu żeby go napisać :/
Mam nadzieje,że mi wybaczycie :D
W następnym rozdziale będzie sie działo!Pojawi się Ashton i będzie troche niebezpiecznie.
Dziękuje za wszystkie głosy i komrntarze!
CZYTASZ
Big Brother || Harry Styles
FanfictionZuza wprowadza się do domu starszego brata. Tam poznaje jego przyjaciół. Czy brat zdoła ochronić dziewczynę przed niebezpieczeństwem? Czy Zuza ucieknie od nadopiekuńczego brata? Czy połączy ją coś z Harrym? Dowiecie się czytają Big Brother :)