rozdział 4

603 73 4
                                    

Czekałam z Mią w długiej kolejce, żeby chociaż przez chwilę zobaczyć chłopaków. Czułam straszne podekscytowanie ale i strach przed tym, jacy okażą się naprawdę. Dziewczyny wychodziły stamtąd strasznie szybko, ale fakt że byłyśmy na końcu wcale nie poprawiał mi humoru

-A co jeśli nie znajdą dla nas czasu?- zapytała blondynka, więc gwałtownie odwróciłam głowę w jej stronę, napotykając jej przerażone spojrenie

-Daj spokój, zapłaciłaś za to- powiedziałam z udawanym spokojem i chwyciłam jej dłoń, widząc że zbliża się ten moment

-Wy dwie- wchodzicie, robicie zdjęcia, nie dłużej niż pięć minut- ryknął jakiś wysoki ochroniarz i wepchnął nas siłą do pomieszczenia

-Dupek- mruknęłam i usłyszałam głośne parsknięcie, więc odwróciłam głowę w kierunku źródła tego głosu. Na kanapie siedziała cała piątka i wpatrywali się we mnie z rozbawieniem wypisanym na twarzach- um, hej? Macie bardzo miłych ochroniarzy. Zawsze o takich marzyłam i o kocie, ale to inna historia- zaczęłam paplać jak najęta, nie zważając na wypowiadane słowa. Gdy usłyszałam kolejną falę śmiechu popatrzyłam bałagalnie na przyjaciółkę

-Musicie jej wybaczyć, ona zawsze dużo mówi- zaśmiała się i machnęła ręka- i przez to marnuje nasze "nie dłużej niż pięć minut"- powiedziała robiąc palcami cudzysłów w powietrzu

-Pieprzyć te pięć minut, jesteście jedynymi, które nie zaproponowały nam seksu- powiedział Ashley- chociaż w tym wypadku bym się nie obraził- puścił oczko do blondynki, a ona zarumieniła się i nerwowo zaśmiała

-Kretyn- mruknęłam pod nosem, ale moja uwaga po raz kolejny nie uszła uwadze chłopaków- um, to może zacznijmy od tego, że to jest Mia a ja jestem..

-Lily- wychrypiał Andy, który do tej pory nie brał udziału w naszej wymianie zdań. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu nerwowy uśmiech

-Nie wnikamy- zaśmiał się Jake- chcecie jechać z nami na imprezę?- zapytał a Mia kiwnęła entuzjastycznie głową, za to ja jeknęłam z nizadowoleniem, na co Andy posłał mi spojrzenie w stylu doskonale Cię rozumiem

Siedziałam przy stoliku mieszając słomką w swoim piwie a głowę popierając na ręce. Nie miałam ochoty na picie, a szczególnie w takim śmierdzącym miejscu. Koło chłopaków kręciło się wiele dziewczyn, a Mia zniknęła gdzieś z Ashleyem. Bawiłam się okropnie i miałam nadzieję, że bóg wysłucha moich modlitw i sprowadzi blondynkę spowrotem

-Nie zbyt dobrze się bawisz, co?- zaśmiał się Andy, a ja podniosłam na niego swój zaspany wzrok

-Bawię się cudownie, nie widać tego po mnie? - zapytałam z sarkazmem, ujawniając jak bardzo zły mam humor- uhg, idę na papierosa- powiedziałam i skierowałam się w stronę wyjścia z tego zatłoczonego miejsca.

-Powiesz mi skąd masz to?- zapytał niebieskooki, wskazując na mój policzek

-Jesteś upierdliwy Andy, a to, um.. pobiłam się z taką dziewczyną bo ona zabrała mi batona- wypaliłam zanim mogłam zastanowić się nad sensem tych słów. Chłopak uniósł brwi i uśmiechnął się lekko

-Załóżmy, że Ci wierzę. Ale powiedz mi kiedy znowu Cię spotkam- powiedział cholernie seksownym głosem. Jak dowie się kim jesteś to ucieknie, frajerko

-Przykro mi Andy, nie pasuję do Twojej bajki- wyszeptałam i zostawiłam go samego. Miałam go już nie zobaczyć i oszczędzić nam rozczarowań

-Wyzwanie przyjęte!- usłyszałam krzyk chłopaka, ale nie zwracałam na to uwagi, chciałam być już w domu, więc przyspieszyłam kroku.

No
Nareszcie
I nie wiem
Jakiś słaby

Fallen AngelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz