rozdział 11

549 68 8
                                    

Włożyłam książki do szafki i odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która stała koło mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy

-Zamierzasz mi powiedzieć co Biersack robił na meczu?- zapytała i zaczęła niebezpiecznie wymachiwać rękoma

-Siedział?- zapytałam, ale sądząc po tym jak na mnie spojrzała ta odpowiedź wcale nie przypadła jej do gustu- dobrze, przyszedł do mnie, później poszliśmy do niego i przyszedł Ashley i reszta zespołu-pokazałam jej ręka żeby mi nie przerywała- i Purdy powiedział, że wie o mnie i dalej już możesz się domyślić

-o mój..- wyszeptała blondynka- co na to Andy?

-na początku nic, ale wczoraj mnie przeprosił i powiedział, że zawsze mogę na niego liczyć- uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego wieczoru

-aww, moja przyjaciółka spotyka się z gwiazdą- zapiszczała

-nie jesteśmy razem!- krzyknęłam zwracając tym uwagę kilku osób na korytarzu

-no i co z tego? Ważne, że większość szkoły myśli inaczej- powiedziała i puściła do mnie oczko.

Przewróciłam oczami na słowa mojej przyjaciółki, ale rzeczywiście wszystkie pary oczu na korytarzu były utkwione w mojej osobie a ludzie szeptali coś między sobą. Nigdy nie lubiłam być w cenrtum uwagi, dlatego miałam ochotę zabić Biersacka. Do tego strasznie źle się czułam i dostałam okresu, ale nie wiedziałam że mój humor może poprawić jedna wiadomość.

Andy: Lily, ubrać czarne rurki czy czarne rurki z rozcięciem na kolanach?

Ja: jesteś kretynem :*

Andy: ale jesteś pomocna..

Ja: źle się czuję :'(

Andy: to coś poważnego? Mogłaś mnie tym zarazić? Jeśli tak to już nie żyjesz Morgan!

Ja: to coś, co mogą mieć tylko dziewczyny, chyba że tak jak podejrzewałam nie masz nic w tych rurkach z rozcięciem na kolanach x

Andy: skąd wiedziałaś, że wybiorę akurat te?

Weszłam do klasy zajmując miejsce i po chwili pojawiła się nauczycielka biologi. Lubiłam ją, była na prawdę miła i zawsze się uśmiechała co znacznie poprawiło mi humor. Po piętnastu minutach ktoś zapukał do drzwi i od razu wparował do klasy. Jeknęłam, kiedy zobaczyłam niebieskookiego uśmiechającego się do czterdziestolatki za biurkiem. Wszystkie oczy w klasie zwróciły się w moją stronę kiedy puścił mi oczko a Mia boleśnie wybijała mi paznokcie w rękę

-Dzień dobry, nazywam się Andy Biersack i chciałbym zwolnić Lily Morgan- powiedział a mi opadła szczęka i z pewnością przebiła się przez wszystkie piętra szkoły zatrzymując się na parterze

-Wiem kim Pan jest, moja córka ma bzika na punkcie Pańskiego zespołu- powiedziała-jednak mimo tego, że Lily nie opuściła żadnej lekcji w tym roku nie mogę jej od tak zwolnić- poprawiła okulary na swoim małym nosku i uśmiechnęła się przepraszająco

-A jeśli podpiszę płytę dla Pani córki? Lily, kochanie przyniesiesz ją jutro prawda?- zapytał uśmiechając się w moją stronę a ja miałam ochotę go zamordować

-Niechętnie się zgodzę. Lily spakój rzeczy i idź ze swoim chłopakiem tylko szybko- uśmiechnęła się i machnęła ręka w stronę drzwi

Pospiesznie opuściłam budynek szkoły nie odzywając się do Biersacka ani słowem, ale kiedy przytulił mnie od tyłu wymruczałam ciche 'zabije Cię'

-Gdzie jedziemy?- zapytałam zmieniając piosenki na odtwarzaczu

-do mnie- uśmiechnął się i położył dłoń na moim kolanie- ale najpierw coś zjeść, bo umieram z głodu.

Aw
Jak romantycznie

Co do dłuższych rozdziałów: jestem w klasie maturalnej i staram się jak mogę żeby znaleźć czas na pisanie. Nie mam go tyle, żeby rozdziały były dłuższe, ale za to są tak często jak mogę.

Po drugie, jeśli ktoś ma jakieś pytanie, uwagę, albo chce pogadać o wszystkim i o niczym to zawsze może do mnie napisać a ja postaram się odpisywac

No i na koniec, chciałabym powiedzieć, że wasze komentarze są strasznie miłe i dają kopa do pisania. Dziękuję za wszystko ;*

Fallen AngelsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz