-na prawdę? Będziemy jeść w maku?- zachichotałam patrząc na bruneta, który energicznie pokiwał głową, powodując u mnie jeszcze wiekszy napad śmiechu.
-Mogłabyś przestać się śmiać? Uwielbiam ich frytki- powiedział wskazując na budynek za jego plecami. Chwycił moją dłoń i pociągnął mnie w stronę drzwi. Kazał mi zająć stolik, więc posłusznie wykonałam polecenie i po kilku minutach zobaczyłam jak Biersack wraca z tacą pełną hamburgerów i frytek, oraz z dwoma napojami. Przewróciłam oczami na ten widok, ale powstrzymałam się od zbędnych komentarzy.
*
Siedziałam w salonie u bruneta, który w kuchni przygotowywał nam herbatę. Włączyłam telewizor i odszukałam kanał, na którym leciał mój ulubiony serial "Przyjaciele". Po chwili dołączył do mnie brunet, stawiając dwa parujące kubki na stoliku przed nami.-Jesteś kochany- wymruczałam, biorąc do ręki gorące naczynie.
-Zdarza mi się- zaśmiał się i lekko przyciągnął mnie do siebie, tak że mogłam oprzeć głowę o jego klatkę piersiową. Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do oglądania serialu. Andy cały czas przyjemnie przejeżdżał ręka po moim boku.
-Nie sądzisz, że Rachel i Ross są cudowną parą?- zapytałam, kiedy odcinek sie skończył.
-Może i są, ale i tak wolę Monicę i Chendlera- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Wróciłam do poprzedniej pozycji, zapominając o tym co powiedział. Palcami kreśliłam przypadkowe wzory na klatce piersiowej Biersack'a. Nie chciałam się do tego przyznać, ale z Andy'm czułam się bezpiecznie, jak jeszcze z żadnym mężczyzną. Przy nim nie musiałam martwić się o dom, przyszłość i chłopaków. Mogłam się wyłączyć i odstresować.
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, więc leniwie podniosłam się z Andy'ego i utkwiłam wzrok w przejściu do salonu. Po krótkiej chwili w salonie pojawił się Jake i Coma, uśmiechając się szeroko.
-Lily, cześć- pomachali mi, więc odpowiedziałam im tym samym.
-To ja już pójdę- powiedziałam i uśmiechnęłam się wstając z kanapy
-Co? Nie! Siadaj spowrotem- zaśmiał się Andy, ciągnąc mnie za rękę tak, że spowrotem wylądowałam na miękkich poduszkach- A wy? Chcecie coś konkretnego?- skierował swój wzrok na dwóch mężczyzn stojących na przeciwko nas.
-Chcieliśmy tylko powiedzieć, że jutro mamy wywiad w wytwórni o 10. Poza tym chcieliśmy wyciągnąć Cię na miasto, ale widzimy, że jesteś zajety- zaśmiał się CC, za co oberwał poduszką od bruneta.
-Do jutra- krzyknął Jake opuszczając salon. Christian puścił mi jeszcze oczko zanim poszedł w ślady swojego kolegi.
Uśmiechnęłam się lekko zarzucając nogi na Adny'ego, który położył na nich swoje ręce.
-Nudzi mi się- jęknął, wiercąc się na miejscu, na co cicho się zaśmiałam i przewróciłam oczami.
-Więc? Co chcesz robić?- zapytałam, patrząc mu w oczy. Zawsze nie mogłam pojąć, jak to możliwe, że mają taki cudowny i głęboki kolor. Ich odcień potrafił się zmienić w sekundę, w zależności od tego jaki humor miał Biersack.
-właściwie mam pewien pomysł- powiedział i przybliżył się do mnie, podpierając się na łokciach, podczas gdy ja leżałam pod nim. Lekko nachylił się w moją stronę, przenosząc wzrok na moje usta. Wstrzymałam oddech, kiedy złożył mały pocałunek na mojej szczęce i odchyliłam głowę, pozwalając mu tym na wiecej. Po chwili i z mojej szyi przeniósł się na usta i mocno mnie pocałował. Bez namysłu oddałam pocałunek, ręce wplątując w jego włosy, na co on jedną umieścił pod moją koszulką. Nie przestając mnie całować zaczął mocować się z zapięciem moich czarnych rurek, na co lekko go udsunęłam
-okres- powiedziałam i po kilku sekundach wybuchnęłam śmiechem
-cholera, zapomniałem- powiedział Andy i podniósł się do pozycji siedzącej, udając obrażonego z powodu mojego głośnego smiechu.
Aw, nareszcie!
Może ktoś wymyśli jakiś lepszy ship niż moje ułomne Landy
Miłość kwitnie, ale nie na długo, eh.
Jeśli chcesz pogadać czy coś to pisz, albo zaobserwuj mnie na:
Tumblr- bozecosiedzieje.tumblr.comPS. Pisalam ten rozdział po dwa zdania, bo nie mogłam nic skleić