Weszłam do domu z siatką zakupów i popędziłam przez salon do małej kuchni, chcąc jak najszybciej przygotować jakiś obiad. Za godzinę musiałam wyjść z domu, żeby odebrać Harry'ego z przedszkola. Postanowiłam urwać się dzisiaj z zajęć i odpocząć od tego gwaru i marudzących nauczycieli. Wbrew wszystkim nastolatkom z mojej szkoły- ja lubiłam do niej chodzić. Te kilka godzin spędzonych na nauce i rozmowach z przyjaciółmi odciągało moje myśli od tego, co dzieje się w domu. Od koncertu Black Veil Brides minęły dwa tygodnie. Z instagram'a i twitter'a dowiedziałam się, że chłopcy zagrali jeszcze dwa koncerty, a teraz mają miesięczną przerwę przed nagrywaniem nowej płyty. O Andym wiem tyle, ile napiszą gazety i portale plotkarskie- czyli praktycznie niewiele.
-Idiotko, co Ty sobie myślałaś? Przecież sama kazałaś mu spadać- mruknęłam do siebie i pokiwałam głową, chcąc odpędzić od siebie wspomnienie bruneta. Zajęłam się krojeniem warzyw i podśpiewywałam przypadkowe piosenki.
*
-Dzień dobry, ja przyszłam po Harry'ego- uśmiechnęłam się do przedszkolanki i pomachałam bratu, który starannie odstawiał zabawki na swoje miejsce. - No to co młody? Idziemy do domu na obiad?- powiedziałam i poczochrałam mu włosy, na co w odpowiedzi dostałam głośny chichot malca
-Po co idziemy do sklepu?- zapytał Harry, kiedy przechodziliśmy przez drzwi supermarketu
-Bo Lily to gapa i zapomniałam kupić kilku rzeczy, nie marudź, będzie fajnie!- powiedziałam, biorąc chłopaka na ręce i sadzając go sobie na ramionach- ktoś tu urósł!- zachichotałam i udałam, że załamuje się pod jego wagą, na co maluch zaczął się głośno śmiać a kilka pań posłało mi karcące spojrzeniatak było, nigdy nie chodziłam na zak
-Twój uroczy śmiech słychać na drugim końcu sklepu młody- powiedział mężczyzna, a ja doskonale mogłam rozpoznać ten głos, więc powoli obróciłam się w jego stronę- wow, jesteś tak wyskoki jak ja- zaśmiał się, a Harry do niego dołączył
-Cześć Andy- powiedziałam spokojnie i lekko się do niego uśmiechnęłam
-Witaj Lily- powiedział i pochylił się, żeby pocałować mój policzek, który zapewne był koloru buraka- chciałem zapytać co tutaj robicie, ale to najgłupsze pytanie jakie mogę zadać, więc może spytam co robisz później?- zaśmiał się Andy, a ja spuściłam wzrok, bawiąc się końcówką swojej czarnej koszulki
-Ja, ja nie wiem jeszcze. Pewnie będę siedziała z chłopcami- posłałam mu słaby uśmiech. Zawsze tak było- nigdy nie chodziłam na randki jak inne dziewczyny, tylko siedziałam z braćmi w domu. Nie mam im tego za złe, cieszę się, że ich mam, bo sama nigdy nie dałabym rady
-Więc zapraszam Ciebie i Twoich braci do kina, ja stawiam i nie przyjmuję odmowy. Wpadnę o piątej- powiedział szybko i zanim odszedł kolejny raz złożył na moim policzku delikatny pocałunek
-Zaraz, czy to randka?- krzyknęłam i jak na zawołanie jęknęłam, uderzając się w głowę za taką głupotę
-Nazywaj to jak chcesz- odkrzyknął Andy, a ja jeszcze raz przeklęłam siebie i jego seksowny tyłek, znikający za półkami sklepowymi.
Tak na prawdę nie wiedziałam co robię. Przecież jeśli Andy dowie się całej prawdy o mnie, to poczuje odrazę i wstręt do mojej osoby. Mnie da się lubić, nie da się ze mną żyć. Więc dlaczego go do siebie dopuszczałam? Może zapragnęłam w końcu mieć kogoś bliskiego, a może to fakt, że nie potrafię odmówić jego niebieskim oczom. Ale jak to się mówi Andy- "żyj zanim umrzesz"
Miśki kochane!
właściwie to chcę tylko zaprosić na nowe opowiadanie. Wejdź w mój profil i zobacz! :)
