( He he he, taka niespodzianeczka, yolo i te sprawy :3 (nawias w nawiasie, trochę zjebałam rozdział ale pls nie linczujcie mnie))
***
Harry
Louis***
- Cześć, kochanie.
- Hej, Lou.
- Tak bardzo nie mogę się doczekać spotkania z Tobą. Chcę mieć Cię juz w swoich ramionach i...
Louis chwile zastanawia się i myśli, że Harry może nie chce się śpieszyć tak jak z wyznawaniem uczuć, a on już planuje ich przyszłość.
- Czemu przestałeś mówić?
- Yhm.. Ja... Myślę, że... Może...
- Proszę opowiesz mi o swoich planach. Lubię Cię słuchać.
On nawet go nie widzi,a może wyczuć jego rumieńce. Znają się tak dobrze.
- Kiedy się spotkamy uściskam Cię mocno i nie wypuszcze przez kolejne 60 lat. Uwielbiam tonąć w głębi Twoich oczu i uwielbiam patrzeć ns Twoje rumiane poliki kiedy będę mówić Ci jak wspaniały jesteś. Bo Hazz, jesteś idealny. Nie ważne, że innym się nie podobasz. Dla mnie jesteś perfekcyjny.
- Jestem perfekcyjny dla Ciebie?
- Tak, Harry. Mogę Cię o tym zapewniać całymi dniami i nocami. A kiedy zaufasz mi na tyle, by spać ze mną w jednym łóżku będę Cię obejmował tak mocno żebyś już nigdy nie odszedł. Kocham Cię, Harry. Bardzo mocno i nawet kiedy karzesz mi czekać na siebie dwa lata, ja będę przy Tobie.
Cichy szloch po drugiej stronie łamie serce niskiego szatyna.
- Kochanie, nie płacz. Nie jestem warty Twoich łez.
- Jesteś warty więcej niż moje życie. Tak bardzo Cię...
- Tak?
- Muszę już kończyć, pielęgniarki mnie popędzają. Do jutra.
Serce Louis'a bije szybko. Harry byl bliski wyznania mu miłości. Obkręca się dookoła siebie i nuci radośnie. Może wreszcie wszystko się ułoży?