Nowe miejsce. Kompletnie obca przestrzeń. Obce łóżko. Wszystko wokół mnie było obce, ale to tutaj czułam się bezpieczniej niż gdziekolwiek indziej. Czasami kiedy zamykam oczy, czuje, że to co powiem i tak nikogo nie zainteresuje. Dlatego wolę się nie odzywać. Wolę być sama niż potem po raz kolejny się zawieść. Shane. Jak można czuć się bezpiecznie przy kimś kogo zna się od kilku godzin? Jak bardzo chore jest zaufanie osobie kompletnie dla nas obcej? Właściwie to nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego ludzie muszą cały czas nas ranić. Czasem wydaje mi się, że to po prostu jakiś koszmar, a moja samotna strona nigdy nie istniała. Ale ona jest. Widzę, że mój telefon zaczyna wibrować, dlatego po niego sięgam. Odczytuje smsa od Andiego, który powoli panikuje z racji tego, że mu nie odpisuje. Czterdzieści jeden wiadomości. Czyżby się o mnie martwił? Po chwili mu odpisuje:
Cześć braciszku. Niedawno dojechałam na miejsce.
Wszystko w porządku.
Nie martw się o mnie. Poradze sobie.- wysyłam wiadomość. Tak naprawdę marzyłam, by wyjechać. Głównym powodem była oczywiście Hannah. Miałam naprawdę dosyć słuchania jej opinii na mój temat. Poza tym nie chciałam być powodem, dla którego mogłaby zostawić mojego brata. On sobie na to nie zasłużył. W końcu to nie jego wina, że to właśnie ja jestem jego siostrą. Wcale się o to nie prosił. Pewnie nigdy nawet tego nie chciał. Ale nie miał wyboru i musiał mnie zaakceptować.
Po chwili usłyszałam dźwięk kolejnego smsa od nieznanego numeru. Kiedy go przeczytałam odruchowo zrobiło mi się niedobrze.
Obserwuje cię.
Pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować, choć nie miałam czym. Ostatnio prawie nic nie jadłam. Po części chciałam schudnąć, bo byłam za gruba, ale z drugiej strony po prostu nie miałam apetytu. Kiedy poczułam się lepiej nie miałam siły iść do pokoju, dlatego leżałam po prostu na zimnych kafelkach. Po jakimś czasie zasnęłam.
Śniło mi się, że biegnę po ciemnym lesie, ranią mnie kolce, a ktoś za mną biegnie. Po jakimś czasie upadłam potykając się o wystający korzeń. Mój prześladowca dogonił mnie. Po chwili zaczął mnie kopać i z mojej buzi wytrysnęła krew. Czułam, że mój wzrok staje się zamglony, ale ostatkiem sił usłyszałam głos:
Znajdę cię Allison. Gdziekolwiek się kryjesz.
Obserwuje cię.
Obudziłam się z krzykiem. Kolejny koszmar. Jeden z wielu. Lekko chwiejąc się na nogach wstałam i sięgnęłam po wodę. Piąta rano. Do rozpoczęcia zajęć miałam jeszcze więc trzy godziny. Poszłam się powoli szykować. Po godzinie, kiedy wszystkie oznaki nieprzespanej nocy były już zatuszowane usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi, a w nich moim oczom ukazał się uśmiechnięty Shane.
- Cześć królewno, jak się spało?- zapytał przepychając się przeze mnie i wchodząc do mojego mieszkania. Sięgnęłam po notatnik i napisałam:
Dobrze. Co ty tutaj robisz Shane?
- Aww, widzę, że wchodzimy na dalszy poziom znajomości.- kiedy popatrzyłam na niego zdezorientowana kontynuował.- No wiesz Allison, po raz pierwszy użyłaś mojego imienia. Czy to znaczy, że awansowałem na twojego giermka?- kiedy zobaczyłam jego poważną minę, wybuchnęłam śmiechem. Po chwili zatkałam usta ręką. Pewnie pomyśli, że jestem wariatką, ale on tylko się uśmiechnął.
- Idziesz dziś ze mną i moimi znajomymi na wagary?
Co? Pierwszego dnia?
- No wiesz, w celu poznania nas.
Nie będę miała nieprzyjemności przez to?
- No co ty. Trzymasz się z nami. Muszą się przyzwyczajać.- uśmiecha się do mnie.- To co? Gotowa?
Jasne. - po tych słowach bierze mnie za ramiona i kieruje w stronę drzwi. Kiedy wchodzimy do niego do domu od razu kłótnie dwóch chłopaków.
- Ty idioto, rozwaliłeś mi fryzure!- wchodzimy do pokoju, w którym bije się dwóch blondynów.
- Ojoj. Koniec świata! Nasza dziewczyneczka musi sobie grzyweczke ułożyć.- po chwili wzrok obu skupia się na mnie.
- Ej, chłopaki, Shane już przyprowadził tą Allison. Chodźcie wszyscy!- po chwili słyszę trzask drzwi, z których wychodzi kilku chłopaków. Wszyscy są wysocy i wszyscy poza jednym mają tatuaże. Pierwszy z nich podszedł do mnie:
- Cześć młoda. Jestem Luke.- podał mi dłoń.
- Allie.- ledwie wycharczałam.
- Co jest z twoim głosem?- podszedł do mnie Shane. Pokręciłam przecząco głową, na znak, że nie chce o tym rozmawiać.. Oprócz Luke'a poznałam jeszcze Louisa, Parkera, Kaina i Liama. Wszyscy przywitali mnie uściskiem. Najbardziej wycofanym wobec mnie wydawał się Luke. Czyżby mnie nie polubił? Wiem, że to nie jest nic dziwnego, ale mimo wszystko było mi przykro.
- To co robimy?- zapytał Parker.- musimy przecież uczcić nową koleżankę.
- Gramy w butelkę!- wykrzyknął Louis. Podeszłam do Shane'a i napisałam do niego na kartce:
Shane, ja wracam do siebie dobrze? Jestem zmęczona i nienajlepiej się czuje.- Parker zajrzał mi przez ramię i powiedział:
- Ej noo Allie nie możesz jeszcze iść. Musisz z nami zagrać.
Ugh. No dobra.- usiedliśmy w okręgu. Po chwili zaatakowała mnie fala wspomnień.
Retrospekcja:
Dwunastoletnia dziewczynka siedzi w kółeczku wraz ze starszym bratem i jego kolegami. Wszyscy poza nią piją piwo. Po chwili butelka zatrzymuje się na niej.
- Prawda czy wyznanie?- dziewczyna nie odpowiada, ale po chwili jej brat ściska jej małą rączkę.
- Prawda.- szepta cichutko.
- Powiedz mi siostrzyczko, całowałaś już kogoś?- dziewczynka kiwa przecząco głową.- To mam dla ciebie wyzwanie. Pójdziesz teraz ładnie z Oliverem do swojego pokoju. Daj mu rączke i go zaprowadź. - wstaje do chłopaka i podaje mu rękę, pomimo strachu. Chłopak z zazdowolnym uśmiechem ją chwyta. Kiedy wchodzą przez niebieskie drzwi chłopak kładzie ją na łóżku i zaczyna całować. Czując jednak jej łzy, nie jest w stanie jednak jej skrzywdzić. Delikatnie ściera jej łzy.
- Przepraszam Allison. Nie skrzywdzę cię. Przepraszam.- zauważa ślady na jej rączkach i kładzie jej głowę sobie na kolana. - Co ci się stało? - malutka dłoń odsuwa go od siebie.
- Nic takiego. Uderzyłam się. Czy wszyscy chłopcy tacy są?
- Jacy?
- Tacy...silni i niebezpieczni.
- Oczywiście, że nie Allie. To tylko my tacy jesteśmy. Kiedyś znajdziesz swojego księcia.- Po tych słowach zostawia zapłakaną, samotną dziewczynkę.
*****
Ze wspomnień otrząsa mnie dłoń na ramieniu. Oliver był osobą, który mnie jako pierwszy pocałował. Był osobą, która przyjaźniła się z Raphaelem. Teraz szczerze go nienawidziłam. Właściwie to doskonale wiedziałam co miał mi tam zrobić, co zaplanował dla mnie mój własny brat, ale jednak tego nie zrobił. Czy to znaczy, że pod pewnym względem powinnam mu być wdzięczna. Sięgnęłam po telefon i napisałam na numer Olivera jedno zdanie:
Nienawidzę cię Oliver.- szybko wysłałam. Usłyszałam nad sobą głos zatroskanego Shane'a.
- Wszystko w porządku księżniczko?- pokiwałam twierdząco głową. O dwudziestej drugiej poszłam do domu. Zasnęłam wsłuchana w swój własny płacz i bicie serca, które właśnie całkowicie się złamało.
![](https://img.wattpad.com/cover/52424320-288-k52861.jpg)
CZYTASZ
Friendship in the dark
RomanceNikt nie znał jej naprawdę. Nikt nie nauczył jej żyć. Nikt nie podał jej pomocnej dłoni. Za to wszyscy spychali ją na samo dno. "Naucz mnie żyć od nowa. Rozpal moje serce milionem iskier i nigdy nie zabieraj mi więcej tego, co kocham. Zabrałeś każdy...