Było już dawno po godzinach szkolnych. Większość uczniów już wyszła. Głównym korytarzem szedł wysoki lekko umięśniony brunet. Rozmawiał z kimś przez telefon.
- Tak znowu zostałem po lekcjach... Stary, jak ty możesz się pierdolić i jeszcze uczyć? – powiedział głośno – Ty teraz to z nią robisz?... Ok nie będę ci przeszkadzał. Pozdrów ją ode mnie – na te słowa rozłączył się. – Erotoman jeden...
- Marcus! – krzyknął do niego ktoś z tyłu.
Marcus odwrócił się ale nikogo nie zobaczył.
- Tutaj gigancie.
Na te słowa Marcus schylił głowę i odsunął się o krok. Przed nim stała mniejsza o głowę od niego rudowłosa dziewczyna.
- Ty jesteś...? – spytał Marcus.
- Twoją sąsiadką.
- Ale ja mieszkam w męskim akademiku z bratem i ...
- Chodź ze mną na chwilę – mówiąc to pociągnęła go za sobą.
- Czek... jezu silna jesteś – powiedział chłopak który musiał biec by się nie wywalić. – PO co ja ci jestem kobieto?! – powiedział gdy odzyskał równowagę.
- Chcę się z tobą zabawić więc milcz – powiedziała gdy wzięła jego rękę w dół. Marcus znów wypadł z równowagi.
- Niby czemu mam to robić?! – krzyknął.
- Bo jesteś jego bratem.
- Nie porównuj do niego.
- On przynajmniej ma dziewczyny to racja.
- Co my robimy w łazience?
Wtedy dziewczyna pociągnęła go za koszulę i walnęła w nos. Nie na tyle mocno by Marcus zaczął krwawić. Złapał się za nos z bólu, wtedy usłyszał ciche ,,klik". Gdy się przyjrzał okazało się że jego lewa ręka jest zakuta w kajdanki które są przyczepione do rury za toaletą.
- Heyyy? – wydał z siebie pomrókliwy (nie jestem pewna co tu powinno być) dźwięk. – Dlaczego myślisz że to z tobą zrobię? – spytał siadając.
- Jesteś bardziej uległy niż twój brat – powiedziała zdejmując bluzkę.
- Skąd to niby wiesz? – spytał zamyślony Marcus.
- Przecież jesteśmy sąsiadami. Ja mieszkam w żeńskim akademiku.
- On jest po drugiej stronie kampusu. Racja?
- Blisko. Mieszkasz na 3 piętrze pod numerem 20 ze starszym bezpłodnym bratem – próbowała rozpinając stanik, a przynajmniej próbowała – Pomożesz? – spytała.
- Ok, chodź tu – podeszła do niego tyłem, a on złapał stanik, ona swoimi rękami i w końcu go rozpięła.
- Ile ty niby o mnie wiesz? – spytał z obojętną na pierwszy rzut oka twarzą.
- Marcus Fleonii, dziedzic spółki wartej miliony, wiek 17, urodzony 24 listopada, za 103 dni od dziś. Maniak gier... - wtedy zdjęła spodnie wraz z majtkami – Wstajesz zawsze o 5.30 by używać laptopa i przygotować śniadanie. O 7.00 idziesz do szkoły zostawiając otwarte okno... - wtedy zajęła się spodniami Marcusa.
- Ile ty mnie obserwujesz? – spytał Marcus marszcząc oczy i patrząc w górę.
- Krótko. Tylko 8 miesięcy. Jeśli o to pytasz to znamy się z przedszkola aż wyjechałam 5 lat temu. Nie pamiętasz mnie prawda? – spytała robiąc coś z jego członkiem.