12. Cierpienie.

3.3K 197 28
                                    

Otworzyłam drzwi, znalazłam się w objęciach Nialla, odnalazł moje usta i przycisnął do nich swoje. Zaczął poruszać ustami, a ja po prostu nie mogłam tego zrobić, nie potrafiłam. Tylko tam stałam z mocno zaciśniętymi oczami i łzami spływającymi po moich policzkach.

Podniósł mnie i zaniósł mnie na górę całując po szyi, położył mnie na łóżko i znów właściwie mnie pocałował, a raczej próbował, bo mu w tym nie pomagałam.

- Proszę cię, potrzebuję tego - kiwnęłam lekko głową, uśmiechnął się i złączył nasze usta.

Potrzebujesz czegoś od czego chcę uciec, a tak czy inaczej ci to daję, chcę ci pomóc, zależy mi na tym, abyś był szczęśliwy. Czy ja się właśnie zakochałam?

Zszedł na moją szyję, odpiął moją bluzę i włożył rękę pod moją koszulkę. Wydarzenia z wczoraj jakby uderzyły w moją głowę.

- Proszę cię, zostaw mnie, daj mi spokój.

Niall popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach, odsunął się ode mnie i usiadł jak najdalej mógł.

- Lottie, co się wczoraj stał ? - zapytał bardzo spokojnie.

- Nic, j-ja po prostu ... coś mi się przyśniło, koszmar - nie potrafiłam nic wymyślić, spuściłam głowę, aby nie zauważył, mojego wyrazu twarzy, po którym widać od razu, że kłamałam.

- Wiem, że kłamiesz - podniósł moją głowę, abym spojrzała mu w oczy - powiedz co się stało.

Czasem mam wrażenie, że potrzeba mu jedno spojrzenie w moje oczy, aby znał moje myśli.

- Ja ... - kiwnął głową czekając na moją dalszą wypowiedź - on mnie zgwałcił.

Powiedziałam tak cicho, że chyba nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, nie ma szans na to, żeby Niall to usłyszał. Zerwał się z miejsca, zacisnął szczękę i pięści.

A jednak usłyszał.

- Możesz to powtórzyć? - wysyczał przez zęby ogarnięty złością, jego oczy stały się ciemniejsze, z błękitnych zmieniły się w wręcz granatowe

- On mnie zgwałcił - powiedziałam drżącym głosem.

Przeczesał dłonią włosy, pochylił się, aby pocałować mnie w policzek, ale zawahał się i odsunął.

Niall's Pov.

- Musze iść, przyjadę później, zamknę drzwi i wsunę klucz pod drzwiami - powiedziałem szybko i wyszedłem.

Wsiadłem do samochodu, odpaliłem go i pojechałem pod klub z nadzieją, że ten skurwysyn tam będzie. Skrzywdził , zasługuje na takie samo cierpienie.

Wszedłem, a właściwie wbiegłem do klubu, było tu pusto, tylko jakaś starsza kobieta wycierała podłogę. Podszedłem do niej.

- Gdzie jest gabinet tego gnoja? - spytałem, kipiąc złością.

- O tam, niech mu pan przywali i to mocno - wskazała na czerwone drzwi i uśmiechnęła się.

Odwzajemniłem to i ruszyłem do drzwi, chciałem je otworzyć, ale były zamknięte. Obok mnie pojawił się ochroniarz, był niższy, ale bardziej napakowany, ale wcale nie twierdzę, że ja nie jestem.

- Czego .. - zaczął mówić, ale mu przerwałem.

- Gdzie on kurwa jest? -wrzasnąłem na niego, chwyciłem za jego koszulkę i przyparłem do ściany.

- Chłoptasiu, radzę ci stąd wyjść i nigdy nie wracać inaczej źle się to dla ciebie skończy.

- Pierdolenie - prychnąłem - A teraz gadaj gdzie on jest?

- Kto gdzie jest? - usłyszałem za sobą, puściłem małego i się odwróciłem.

Mężczyzna w garniturze.

- Ty. Tutaj. - wycedziłem przez zęby i rzuciłem się na niego.

Upadł na ziemię, siedziałem na nim i okładałem go pięściami, jego ochroniarz rzucił mi się na plecy, od razu go zrzuciłem, też dostał.

- Po chuj przylazłeś? - odezwał się trzymając za nos, kiedy ten karzełek w końcu mnie odciągnął.

- Chuja to ty zaraz możesz nie mieć - splunąłem na niego.

- Właściwie czego chcesz, huh? - wyrwałem się z uścisku.

Popchnąłem go z zaskoczenia. Po raz kolejny uderzyłem go w twarz, ale tym razem on też zaatakował. Wyminąłem jednak jego pięść.

- To za to, że na nią spojrzałeś.

Pięść poleciała na brzuch. Skulił się.

- To za to, że ją dotknąłeś.

Jego twarz była na wysokości moich kolan, więc przytrzymałem jego głowę i uderzyłem go kolanem. Przewrócił się, leżał przede mną na ziemi, jak bezbronne kaczątko.

- To za to, że przez ciebie płakała.

Kopnąłem go.

- A to za to, że będzie miała uraz do końca życia.

Kopnąłem go ostatni raz z całej siły jaką w sobie znalazłem.

- A i jeśli kiedykolwiek chociażby ją dotkniesz urwę ci jaja - warknąłem na niego i odszedłem.

Pojechałem do Lottie, wjechałem na jej podjazd, ale siedziałem chwilę w samochodzie, aby ochłonąć. Zadzwoniłem do drzwi, otworzyła mi kobieta w średnim wieku, wyglądała na bardzo miłą, zmierzyła mnie wzrokiem i uśmiechnęła się.

- Dzień dobry pani Magmery, nazywam się Niall, czy zastałem Lottie? - przełknąłem głośno ślinę.

- Cześć, tak jest u siebie w pokoju, wejdź - zaprosiła mnie do środka gestem ręki - mów mi Ana.

- Jak pani sobie życzy - uśmiechnąłem się i poszedłem na górę.

Bez pukania wszedłem do pokoju dziewczyny - była ubrana w duży sweter sięgający do połowy ud i zakolanówki, miała założone słuchawki - przez co nie słyszała jak wszedłem - tańczyła. Zagryzłem wargę na ten widok, wyglądało to dobrze i seksownie, po kilku chwilach zrobiła piruet, a raczej planowała. Gdy była w połowie i mnie zauważyła, wzdrygnęła się i krzycząc upadła na łóżko.

- Ładnie tańczysz - zaśmiałem się.

- Skąd się tu wziąłeś i czemu masz krew na kostkach? - zapytała z przerażeniem i podeszła, aby zobaczyć je z bliska.

O cholera, zapomniałem o tym.

- Twoja mama mnie wpuściła i musiałem coś załatwić i się zadrapałem - skłamałem i schowałem ręce za plecy.

- Biłeś się z kimś? - zapytała z troską w głosie.

- Ja po prostu ... on na to zasłużył, okej?

Nie wiedziałem jak wyjaśnić jej to co zrobiłem. Nie potrafiłem powiedzieć jej prosto w oczy, że kogoś pobiłem.

Przyciągnąłem ją do siebie, wiedziałem, że tylko ja mogę ją obronić, jest przy mnie bezpieczna.


Striptease Girl || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz