Przyszedł wczoraj do mnie Luck. Byłam z jednej strony szczęśliwa, z drugiej zaskoczona. Rozmawialiśmy ponad 2h. Opowiedział mi, czemu chciał się znowu zabić. Rozumiem go. Nie pytałam nic o Suke Lorret, żeby nie myślał, że jestem zazdosna o niego. Jezu, co ja ze sobą robie?! Nie umiem kochać, nie umiem żyć. Ale umiem umierać. Umieram każdego dnia osobno, a wy kurwa umieracie raz! W nocy miałam 34.3°C osłabienia. Dają mi tyle tabletek, że się nie dziwię. Kiedy stąd wyjdę? Jakoś za kilka miesięcy. Kilka, kilkadziesiąt.. Co to za różnica. Jestem nikim.
Eliza